Częić IV woja śmierć
l craz, jak Jawniej, nad wami schylona1
Wierna, wyciągam do was mc ramiona.
M
Na tamtym krześle jakaś postać siedzi,
1 znów tą razem ci, co się kochali —
Tajemna silą złączeni zostali.1
Tc wiersze pochodzą zza grobu. Podyktowały je autorce duchy zmarły^ Zebrała je i ogłosiła pod tytułem Songs oj the Sileni World przed pr/1^, wiekiem, w 1885 roku. Zbiór ten, jak inne dzieła Elizabeth Stuart Philip, odniósł wielki sukces na rynku księgarskim. Mieszczańskie wierzenia, wyrażał, dotarły, może około połowy stulecia, do środowisk ludowych, który<& zastrzeżenia są nam znane.
Lewis O. Saum powiedział mi, że nic w tym rodzaju nie znalazł w swoim corpus listów. Jeden był tylko wyjątek, i to interesujący.’2 Jest rok 1852. Ginn1 umiera przy urodzeniu drugiego dziecka. Poprzedniego roku straciła pierw1# Nie boi się śmierci; uśmiecha się łagodnie. Krótko mówiąc, mildeyed death (pogodna śmierć). Ale kiedy śmierć jest już bardzo blisko, Ginnie słyszy śpiew dzieci i rozpoznaje głos zmarłego Willie. Jej mąż, który nie czytywał dzieł pani Sigourney, myśli, że żona bredzi w gorączce, próbuje jej wytłumaczyć, źc to głosy dzieci bawiących się na podwórku... Widzimy, jak różne są postawy małżonków.
BEZCIELEŚNI
Jane Eyre, bohaterka powieści Charlotte Bronte, znajduje się w połowie drogi pomiędzy rodziną de La Ferronays a para- albo prespirytystami amerykańskimi. Jest od nich powściągliwsza, dyskretniejsza, ale nie ukrywa,że wierzy w związki z duchami — żywych lub umarłych — rozłączonymi z ciałem. Używa określenia „desembodied souls” (bezcielesne dusze).
Jane Eyre dowiaduje się pewnego dnia, że nie może poślubić pana Rochestera, bo jest żonaty i jego żona cierpi na pomieszanie zmysłów. Kiedy pan Rochester proponuje jej, aby zamieszkała z nim w południowej Francji, Jane ma wielką pokusę, aby zostać jego kochanką. Pewnego wieczoru zastanawiając się, jak powinna postąpić, wpatruje się w księżyc, tę gwiazdę zmarłych i zjaw, obecną na wszystkich malowidłach panny Grangerford, makabrycznej młodocianej artystki stworzonej przez Marka Twaina. Tego wieczoru księżyc wygląda niezwykle: jest bezchmurnie i nagle Jane widzi, że „biała postać ludzka zajaśniała w błękicie, chyląc ku ziemi świetlane oblicze. Postać ta wpatrywała się we mnie. Przemawiała do mojego ducha: z niezmiernej dali płynął głos, lecz tak blisko szeptał w moim sercu: — Moja córko, uciekaj przed pokusą. —
Matko, uczynię to—odpowiedziałam.”33 Nic może tu chodzić o wspomnienie; Jane zaledwie pamięta matkę, nigdy o niej nie mówi. Ale matka czuwa nad nią z zaświatów i w chwili kiedy ta dziewczyna wiktoriańskiej epoki mogłaby zejść z drogi cnoty, matka występuje jak deus ex machina i w cudowny sposób ratuje ją przed pokusą.
W tej samej powieści Charlotte Bronie natrafiamy na inny przykład łączności z duchami. Tym razem pomiędzy duchami dwojga żyjących, którzy kochają się, ale przebywają z dala od siebie.
Pastor-misjonarz chce poślubić jane i zabrać ją z sobą do Indii; ona skłonna już jest ulec jego naleganiom, zmęczona jego uporem, ale kocha innego. Jest północ. Jane doznaje uczucia, które „nic było podobne do elektrycznego wstrząsu, ale było równie silne.całym ciałem wstrząsał dreszcz... Nic nie widziałam, ale usłyszałam gdzieś głos wołający: — Jane! Jane! Jane! — I nic więcej... Wołanie nie wychodziło ani z pokoju, ani z domu, ani z ogrodu; nie płynęło z powietrza ani spod ziemi, ani gdzieś z góry... A był to głos ludzkiej istoty — znany, kochany, dobrze pamiętany głos Edwarda Fairfaxa Rochestera... — Idę! — odkrzyknęłam. — Czekaj na mnie! O, przyjdę!” Wybiegła z domu, nie było nikogo. „Gdzie jesteś?—zawołałam.”34 A w tym samym czasie, daleko od niej, Rochester, oślepły, samotny, w przypływie rozpaczy wychyla się przez okno i woła: „Jane! Jane! Jane!” I słyszy odpowiedź: „Idę! Czekaj na mnie! — a w chwilę potem z wiatrem doleciał mnie szept: Gdzie jesteś?” Jest to piękny przykład telepatii. Potem będzie wiele innych, a w początkach wieku XX nie ma już rodziny, która nie miałaby w swojej tradycji podobnej historii: w nocy jakiś straszny sen, a potem wiadomość, że w tej samej chwili ktoś bliski umarł albo o mało nie umarł itd.
Aby uznano śmierć za absolutne zerwanie i aby wiara w łączność z duchami mogła się rozpowszechnić, musiały wpierw ukształtować się odpowiednie poglądy na naturę bytu.
Trzeba było wiele czasu, aby popularne pojęcie homo totus, ciała wraz z duszą, ustąpiło miejsca pojęciu duszy oddzielonej od ciała i od niego uwolnionej. Dusza staje się wtedy głównym pierwiastkiem istoty ludzkiej, jej częścią nieśmiertelną. Rozpowszechnienie się grobów duszy w wieku XVII uznaliśmy za przejaw rozwoju duszy kosztem pojęcia homo totus.35
Ewolucję tę przerwał w wieku XVIII ważny epizod. Zwłoki stały się przedmiotem poważnej troski, bo chociaż ciało uznawano za martwe, nie wiadomo było, czy życie naprawdę całkowicie je opuszczało. Rozterka Heath-cliffa, wahającego się między otwarciem trumny a nawiązaniem łączności z duchem, dobrze charakteryzuje ambiwalencję tej postawy. Podobnie zobaczymy, w następnym rozdziale, jak wielkie znaczenie przywiązywano wtedy do cmentarza i grobu. Aleksandra de La Ferronays nie otwiera trumny męża, ale po złożeniu go w ziemi schodzi do dołu. Właśnie na cmentarzu poprzednicy spirytystów — pierwsi amerykańscy autorzy książek pocieszenia — łatwiej
Przełożyła Krystyna Osińska.