4#Q Część IV. Twoja śmierć
wywierają silny wpływ na społeczeństwo, dlaczego nie przewidziano następy nowego zarządzenia?'* *
W gruncie rzeczy proboszczowie mniej niepokoją się samym faktiv, ukradkowości grzebania zwłok niż skutkami, jakie oddalenie miejsca pochówk wywrze nie tyle na kult grobu i cmentarza, do którego nie przywiązują wagj)C na tradycyjne nabożeństwo za dusze w czyśćcu. Grób miał w oczach proboszczów dwie funkcje: memento mori i ora pro nobis, wezwanie (j0 skruchy i do modłów za zmarłych. Otóż proboszczowie z roku 1763 nie czynu już wprawdzie żadnej aluzji do memento mori, o którym myślał w 1735 roku ksiądz Poree, zachęcają natomiast do modlitwy: „Oddalenie, powodując foh pogłębiając obojętność, doprowadzi do zupełnego zapomnienia i niezawodnie w krótkim czasie przyzwyczai chrześcijan do myśli, że zmarli są już niczyj (nihil) i że już niczego im nie potrze ba. ” Zatryumfują wówczas filozofowie ze swoimi „nowymi systemami, które wszystko sprowadzają do materii, tłumiąc wszelki kult religijny, a tym samym katolicki kult modlitwy za zmarłych”.
Osobliwość memoriału proboszczów polega na tym, że jego autorzy skojarzyli cmentarz z modlitwą za zmarłych, że połączyli ich losy i postanowili bronić cmentarza, aby uratować modlitwę. Jest to nowy argument. Niewątpliwie wyraża nieufność do filozofii Oświecenia i do proponowanych przez nią form kultu. Madeleine Foizil dostrzegała tam ponadto ożywienie tradycyjnego przywiązania do rodzinnych grobowców. Osobiście myślę jednak, że owo przywiązanie byłoby przeniesieniem przez historyka w przeszłość uczucia, którego w roku 1763 jeszcze nie znano. Proboszczowie w walce z filozofami powoływali się raczej na protest ludu przeciwko traktowaniu go jak hugonotów i na ukradkowość pochówku niż na jego częstą jeszcze anonimowość.
Jednakże, przyznając cmentarzowi ważną rolę i broniąc go przed zarządzeniem, które jego wartość pomniejszało, memoriał wyrażał pośrednio i nieświadomie pewne nowe i nie sprecyzowane uczucie, które nie wywodzi się z ludu i które wyraźnie ujawni się po raz pierwszy później, w laickim środowisku wrogim Kościołowi, do czego jeszcze powrócimy. W gruncie rzeczy autorzy memoriału pochwalali status quo, uwzględniający już „sposoby umieszczania w większej odległości wspólnych grobów”. Tak więc miano założyć osobny cmentarz dla kościoła Saint-Eustache i dla szpitala-przytułku Hótel-Dieu, co odciążyłoby cmentarz Niewiniątek, „na który tak się uskarżano”. „Odtąd zaczęto by zabiegi o całkowite skasowanie tego cmentarza.” Na innych cmentarzach każda z rad kościelnych wprowadzałaby „zmiany..., które nieznacznie i stopniowo umożliwiłyby wykonanie zarządzenia”.
Inny memoriał, który, jak można sądzić, zrodził się w tym samym konserwatywnym środowisku, wysuwa inne argumenty.17 Nie upiera się przy tym, co niemożliwe, rezygnuje z cmentarza Niewiniątek, lecz zapytuje, „po co
bez różnicy kasować inne cmentarze". Są wśród nich zupełnie nieszkodliwe dla zdrowia i wcale nie przepełnione. To samo powiedzieć można o kościołach. „Czy same kościoły są zakażone, kiedy otwiera się kryptę [kryptę wspólną dla wszystkich grobów)?" Jest to tylko jedna ciężka chwila! „Cuchnie to, ale zaledwie przez kwadrans." A przede wszystkim można by grzebać wszędzie, gdyby każdy miał osobny grób: ,,[W niektórych kościołach) wszyscy zmarli mają własne groby. Gdyby kopano osobny grób dla każdego zmarłego, cmentarze mniej by cuchnęły." Ale ani radcy parlamentu, ani proboszczowie, ani prowizorzy nie ośmielali się wystąpić z krytyką wspólnego grobu i spiętrzania ciał.
Myśl, która tutaj pojawia się być może po raz pierwszy, przyjmie się z początkiem wieku XIX we Francji i na całym Zachodzie. „Niech wykopią osobny grób dla każdego ze zmarłych, a nie będzie się prawie nic czuło", ten argument higieny stanie się potem argumentem godności i miłości.
PRZENIESIENIE CMENTARZY POZA MIASTO JAKIE CMENTARZE (1765—1776)?
Wprawdzie zarządzenie paryskiego parlamentu nie weszło w życie, ale kampania na rzecz przenoszenia cmentarzy za miasto toczyła się dalej. W około dziesięć lat później arcybiskup i parlament Tuluzy ogłoszą postanowienia, które zostaną zrealizowane i będą obowiązywać w całym królestwie na mocy deklaracji króla Ludwika XVI z 10 maja 1776 roku, zarejestrowanej dnia 21 maja.
Nota M. Molego18 o sposobach przenoszenia cmentarzy poza miejskie mury doskonale ilustruje zmianę w zapatrywaniach, jaka zaszła pomiędzy rokiem 1763 a 1776; argumenty za nową lokalizacją cmentarzy pozostały te same, ale zmieniła się polityka i cele.
Mole, wywodzący się z hołdujących filozofii radykalnych kręgów, które zredagowały zarządzenie z 1763 roku, raz jeszcze powtarza dzieje zabobonnych praktyk, które pozwoliły na grzebanie w miastach i kościołach. Przypomina, jak niesłusznie „objęto cmentarze pewnego rodzaju konsekracją... i uznano je za kościelne przyległości", chociaż wcale nimi nie są. Niech więc nikt nam nie wmawia, że cmentarz jest miejscem świętym.
Oryginalność Molego polega na tym, że nie uznał kościelnego charakteru nie tylko cmentarza, ale samego pogrzebu, to znaczy żałobnego orszaku i inhumacji. Usiłuje on dowieść, że obecność księży na pogrzebie jest przeżytkiem. U Żydów była zabroniona. „Zrazu kapłani gremialnie uczestniczyli tylko w pogrzebach osób wyróżniających się szczególnymi cnotami chrześcijańskimi... Orszaki te przypominały raczej tryumfy niż obrzędy żałobne.” Na przykład w pogrzebie świętego Marcina wzięło udział dwa tysiące
31 — Człowiek i śmierć