472 Część IV. Twoja śmierć
dwudziestu młodych ludzi płci obojga, których przygotowywano do pierws? komunii, sto czternaścioro niebezpiecznie się rozchorowało, podobnie jajJ proboszcz i wikary, grabarze i więcej niż siedemdziesiąt innych osób, z któ* rych zmarło osiemnaście, w tym najwcześniej proboszcz i wikary.” Prawdziwa hekatomba! Dzieci uczęszczające na naukę katechizmu są szczególnie nara-żonę. W kościele Saint-Eustache w Paryżu w roku 1749 „prawie wszystkie równocześnie pomdlały i zasłabły. W następną niedzielę to samo przygodzie się około dwadzieściorgu dzieciom i innym osobom w różnym wieku.”11
Najdziwniejsza jednak jest historia pogrzebu w krypcie bractwa białych pokutników w Montpellier, podczas którego zginęli trzej spośród grabarzy i ci, którzy pospieszyli im z pomocą. Jeden uratował się w ostatniej chwili i dlatego w mieście nazywano go Zmartwychwstańcem.12
Widocznie więc zakażone jest powietrze. Śmierć nie zawsze jest natychmiastowa. Powietrze przenosi chorobę dalej. Rozkład ciał pozostaje w związku z epidemiami i tym, co dziś nazywamy chorobami zakaźnymi. „Takie opary [gnilne wyziewy psujących się substancji pochodzenia zwierzęcego] stają się zaraźliwe [podkreślenie moje], szerzą się coraz dalej i, aby tak rzec, odradzając się z własnych popiołów albo przechodząc od zwierzęcia do zwierzęcia, stają się powszechnie zaraźliwe i zdolne spustoszyć całe prowincje.” „Ramazzini utrzymuje, że większość zaraźliwych chorób pochodzi z gnilnych oparów unoszących się ze zwłok albo z pleśniejących wód.”13 W roku 1559, zauważa Vicq d’Azyr, „słynni Femal i Houlier niezbicie stwierdzili, że w niebezpiecznych okresach domy znajdujące się w pobliżu rzeczonego cmentarza zawsze pierwsze i przez dłuższy czas niż inne w tym mieście cierpiały od zarazy”.
Zatruwa się powietrze podczas przenoszenia zwłok z miejsca pierwszego pochówku do kostnic: „transportuje się części trupów jeszcze świeże do kostnic i codziennie [zagraża się] czystości i zdrowotności powietrza, które winno podtrzymywać zdrowie i życie”.
Ogień i wytwarzany przezeń ruch powietrza „poprawia i usuwa złe powietrze”; i tak w roku 1709 zapalono w Paryżu wielkie ogniska na placach, aby wypędzić z miasta — okazało się to skuteczne — szkorbut. Dlatego podczas ekshumacji utrzymywano w pogotowiu żarzący się węgiel... Tak postąpiono na cmentarzu Niewiniątek w 1785 roku. Te same wyniki osiągano przez eksplozje prochu armatniego.14
Zakażone powietrze przenosi chorobę. Źle wpływa na żywą substancję. Zaobserwowano, że ci, którzy mieszkają w pobliżu cmentarza, nie mogą przechowywać żywności w spiżarniach, dokoła zaś cmentarza Niewiniątek „stal, srebra, galony łatwo tracą połysk”. „Pan Cadet zapewnia, iż żegadła szybciej tam rdzewieją niż w innych dzielnicach Paryża.”
Nie tylko lekarze tak uparcie wypowiadają się na ten temat. W latach
sześćdziesiątych XVIII wieku podobne są opinie ludzi mieszkających przy cmentarzach; ankieterzy z roku 1763, komisarze i prowizorzy kościelni, cytują je w swoich protokołach. Oto skarga przeciwko cmentarzowi parafii Saint* -Merri: „Wszelkie pożywienie tak się psuje, iż niemożliwością jest cokolwiek zachować przez dłuższy czas w świeżości.*' A oto skarga wdowy po złotniku Leblanc przeciwko radzie kościoła Saint-Gervais. Wdowa musi zamykać okna wychodzące na cmentarz, bo inaczej „nie może przechować ani mięsa, ani rosołu... Szkodliwe substancje przeniknęły nawet do piwnicy i sprawiły, że zepsuło się wino i piwo, jakie tam miała.'*1S W tym ostatnim przypadku rada kościelna przyznaje, że skargi są uzasadnione. Poszukuje zresztą miejsca na skraju miasta, aby tam przenieść swój cmentarz.
Nie ma już wątpliwości i wszyscy albo prawie wszyscy przekonani są, że cmentarze szkodzą zdrowiu. Zastanawiają się, jak można było w średniowieczu, pod wpływem przesądów, zarzucić rozumne zwyczaje ludów starożytnych i dlaczego przez sześć stuleci tolerowano ogniska zarazy i wstrętne widoki w samym sercu miast, wśród ludzkich siedzib.
RADYKALIZM CZŁONKÓW PARLAMENTU; NIE WYKONANE ZARZĄDZENIE
Z 1763 ROKU
Najwcześniej pojęli rzecz ludzie najbardziej oświeceni: urzędnicy królewscy, prawnicy, sędziowie, kupcy itp.
Uchwała parlamentu paryskiego z 12 marca 1763 roku, przyjęta w wyniku ankiety przeprowadzonej przez komisarzy i rady kościelne, była pierwszą próbą zerwania z tysiącletnim obyczajem chowania zmarłych ad sanctos et apud ecclesiam.
Preambuła uchwały jest powtórzeniem argumentacji lekarzy i ludzi zamieszkałych przy cmentarzach. „W większości wielkich parafii, a zwłaszcza w tych, które znajdują się w środku miasta, codziennie słychać skargi na fetor, jaki wokoło szerzą cmentarze tychże parafii, zwłaszcza gdy w letnie upały wyziewy te stają się silniejsze. Gnicie postępuje tak szybko, że w sąsiednich domach nie można przez kilka nawet godzin przechować w świeżości najbardziej potrzebnych do życia produktów, czego przyczyną jest albo rodzaj ziemi zbyt użyźnionej, aby mogła strawić ciała [również lekarze badali grunty cmentarne z punktu widzenia chemii, zwłaszcza żeby ustalić, które, jako zbyt tłuste, hamowały rozkład zwłok, jednocześnie nie dopuszczając do ich wysuszenia albo mumifikacji], albo teren zbyt szczupły, aby mógł wystarczyć na całoroczne pochówki...” We wstępie również bardzo zręcznie podkreślono, aby rozbroić tradycjonalistów, że niektóre rady kościelne rozpoczęły już pertraktacje o kupno terenu pod wielki cmentarz za miastem.