Noc! zamówi! mi podwójna wódkę*. Paliłam papierosa za paptc roscm i nerwowo wypuszczałam dym.
— Nie o siebie się martwię — stwierdziłam. — Chodzi uu o wszystkie kobiety. Ja jestem feministką.
— Zgadzam się z tobą — przytakną! Nocl.
Cieszyłam się, że nic zaczął innie wypytywać o szczegóły.
Im więcej piłam, tym mocniejsza się czułam. Wydawało mi się, będę miała objawienie, ale jakoś zapomniałam, co chciałam powiedzieć. Siedziałam tylko i uśmiechałam się do Noria i Colcttc. Ona tcź wyglądała na bardzo uszczęśliwioną. Trzymali się z Noclcm 2a ręce. Wiedziałam, że z nimi będę się świetnie bawić.
Nachyliłam się, by coś powiedzieć, i nagle poczułam mdłości. Zupełnie bez powodu. Czułam się dziwnie. Byłam pewna, że zbladłam. Uczucie objawienia minęło. Kręciło mi się w głowie. Siedziałam wyprostowana, ale i to nie pomogło. Zastanawiałam się, czy nic jest to przypadkiem wylew krwi do mózgu. Nagle zrobiło mi się niedobrze i pobiegłam do toalety. Pchnęłam szybko wahadłowe drzwi, jak z amerykańskich salonów, i już pochylałam się nad muszlą klozetową. Ciułam, jak wódka pall mnie w gardło.
Długie kwieciste rękaw sukienki ciągle mi przeszkadzały. Zastanawiałam się, co powiemy Norcen 0’Donovan. Stałam tak i nie mogłam złapać tellu. Nie dane mi było jednak porozmyślać nad odpowiedzią, bo nowa lala choroby wymogła swoje i znowu musiałam się nachylić. Zdawało mi się, że Colctle weszła do toalety.
— To ty, Colette?
Nie zrozumiałam co mówi, ale przynajmniej przyszła mi pomóc. Przeszła ohok mojej kabiny i usłyszałam jak wymiotuje w sąsiedniej toalecie.
Kiedy wyszłyśmy z ubikacji, trzęsłyśmy się całe. Podniosłyśmy rękawy sukienek, ale nie było ani ciepłej wody, ani mydła. Cołeue powiedziała, że dobrze nam to zrobi, więc spryskałyśmy sobie zimną wodą twarz, kark i ramiona.
Byłyśmy purpurowe z zimna i wyglądałyśmy strasznie głupio, gdy wróciłyśmy do Ńoela. Miał dla nas przygotowane dwie szklanki Ta-nory. Byłam zadowolona, że nic przywiózł ze sobą przyjaciela. A sam Noel już mi nie przeszkadzał, zdawał się brać wszystko z marszu. Miał dwadzieścia jeden łat i był bardzo dojrzały. Mieszkał przez rok w opuszczonych budynkach w Londynie. Zarabiał malowaniem n3
chodniku. Opowiadał nam o wolności i o innych artystach. Powie-dniał, że zamierza wrócić do Londynu, bo nic może ścicrpieć -Ograniczonej irlandzkiej mentalności". Cytował nam Joycc'a: .Jesteśmy nieszczęśliwą rasą rządzoną przez księży, zawsze tak ł>yło i na zawsze tak pozostanie, aź do końca czasów...”
— To wspaniałe — powiedziałam. — A może on pisał coś o zakonnicach...
Czekoladę Dairy Milk, którą Noel wyjął z, torby, wręcz połknęłyśmy, dając sobie spokój z odchudzaniem. Pomyślałam, że byłoby fajnie mieć takie bary, gdzie można napić się Tanory, zjeść czekoladę i pogadać o książkach, zamiast siedzieć i pić wódkę w tych zimnych knajpach z okropnymi facetami czającymi się zza kufla. piwa.
Wtedy drzwi baru otworzyły się i weszło dwóch hippisów. Podeszli prosto do Noela. Jednym z nich okazał się Johnny.
— Co wyprawiasz z moją siostrą? Ona pije Tanorę!
— Bolał ją żołądek.
— Żartujesz. Żołądek Colcrte jest. z żelaza! — Johnny klepnął ją po plecach i spojrzał na mnie. Podniosłam ręce do góry, żeby poprawić fryzurę. Musiałam wyglądać okropnie.
Włosy Johnny'cgo przewiązane były z tyłu granatową aksamitką. Jego oczy też były granatowe. Drugi chłopak miał okulary w złotych oprawkach i mówił z angielskim akcentem.
— Podobają mi się wasze sukienki — powiedział Johnny do Co-Ictte, a koniuszki jego ust podniosły się lekko tło góry. Był taki cyniczny. Jak lord z Porłrelu Dcrrinrm Cray a.
— Są okropne — stwierdziłam.
— Są milutkie — odparł i wpatrywał się we mnie. — Skręcisz mi, Davy? — zwrócił się do kumpla, ale nie odrywa! wzroku ode mnie.
Colctle była wściekła i zmusiła go, żeby dał mi spokój. Co za ulga. Mimo to miałam nadzieję, że znowu na mnie spojrzy. Nie zrobił tego. Gapił się na ręce Davy’ego.
Ten wyjął paczkę tytoniu i małe kwadraciki bibuły, które miał w czerwonej paczuszce z napisem: Rizla. Poślinił palce i zaczął zawijać tytoń w bibułę. Wyglądało to na niełatwą sprawę.
— Macie trawę? — Noel zrobił się nagle podekscytowany. Jakby był na głodzie.
Davy spojrzał na niego spokojnie zza swoich okularów w złotych oprawkach.