12 Wprowadzenie
przyjaciel, kiedy zwierzyłem mu się z tytułu, jaki zamierzałem dać temu wykładowi. Trochę mnie to speszyło, albowiem - przyznaję - tytuł mi się podobał. Zmuszony do odpowiedzi, wdałem się w racjonalizowanie pomysłu; tłumaczyłem, że dziwny językowy efekt tytułu był zamierzony, że miałem nadzieję zwrócić w ten sposób uwagę na szereg historycznie ważnych, choć niespisanych doktryn filozoficznych, a wśród nich przede wszystkim na konspiracyjną teorię niewiedzy, która interpretuje niewiedzę nie jako zwykły brak, lecz jako skutek działania jakichś złośliwych sił, rezultat nieczystych i złych wpływów wypaczających i zatruwających nasze umysły i wpajających nam zwyczaj opierania się poznaniu.
Nie jestem całkiem pewien, czy wyjaśnienie to zadowoliło mego przyjaciela, niemniej uciszyło go. Ze względu na sposób, w jaki się komunikujemy, nie wiem, czy przekonuje to was, moi Czytelnicy. Mam wszakże nadzieję, że usunąłem ewentualne zastrzeżenia na tyle, bym mógł, rozpocząć mój wywód od drugiej strony - od omawiania źródeł wiedzy, a nie ignorancji. Powrócę jednak i do nich, i do konspiracyjnej teorii tych źródeł.
i
Problem, którym zamierzam zająć się od nowa w tym wykładzie, i który mam nadzieję nie tylko rozważyć, ale i rozwiązać, da się przedstawić jako pewien aspekt starego sporu między brytyjską a kontynentalną szkołą w filozofii - sporu między klasycznym empiryzmem Bacona, Locke’a, Berkeleya, Hume’a i Milla, a klasycznym racjonalizmem
również (np. Etyka, cz. n, twierdz. 41) o „przyczynie” fałszu lub błędu. Podobnie Arystoteles, Metafizyka, 1046 a 30-35; por. także: 1008 b 35, 1009 a 6, 1052 a 1; Topiki 147 b 29; Analityki wtóre 79 b 23 oraz Kategorie 12a26-13a35 [przeł. K. Leśniak odpowiednio w: Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. 2 oraz t. 1, PWN, Warszawa 1990].
Kartezjusza, Spinozy i Leibniza. W sporze tym szkoła brytyjska utrzymywała, że ostatecznym źródłem wszelkiej wiedzy jest obserwacja; zdaniem szkoły kontynentalnej miała nim być natomiast intelektualna intuicja jasnych i wyraźnych idei.
Spory te są w większości nadal żywe. Empiryzm nie tylko pozostaje doktryną panującą w Anglii, lecz podbił Stany Zjednoczone, i jako prawdziwa teoria wiedzy naukowej jest obecnie szeroko uznawany nawet na kontynencie. Kartezjański intelektualizm natomiast bywał, niestety, nader często wypaczany w taką lub inną odmianę nowożytnego irracjonalizmu.
W wykładzie tym postaram się okazać, że różnice między klasycznym empiryzmem i racjonalizmem są o wiele mniejsze niż ich podobieństwa i że obydwa stanowiska są błędne. Twierdzę tak, mimo iż sam jestem i empirystą, i racjonalistą. Chociaż i obserwacja, i rozum mają, jak sądzę, istotną do odegrania rolę, to klasyczni obrońcy obu tych koncepcji ujmowali je niewłaściwie. Dokładniej: spróbuję okazać, że ani obserwacji, ani rozumu nie da się traktować jako źródeł wiedzy w tym sensie, w jakim do dziś za takie uchodzą.
H
Wskazany problem należy do teorii wiedzy czy też epistemologii, najbardziej abstrakcyjnej, odległej od praktyki, nieistotnej dziedziny czystej filozofii. Hume, na przykład, jeden z największych myślicieli na tym polu, przewidywał, że ze względu na abstrakcyjny charakter i brak wszelkiego praktycznego znaczenia osiągniętych przez niego wyników żaden z jego czytelników nie będzie o nich pamiętał dłużej jak przez godzinę.
Inaczej sądził Kant. Pytanie: jak możliwa jest wiedza stanowiło - jego zdaniem - jedno z trzech najważniejszych pytań, jakie człowiek może sobie w ogóle zadać. Bertrand Russell, choć ze względu na swój temperament filozoficzny