Agnieszka: Na pewno nie było mu przyjemnie, że Małgosia jest z kobietą i w związku z tym nie zanosi się ani na męża, ani na dzieci. ] Ale chyba mnie lubił, mieliśmy ze sobą jakąś więź. Może czuł, że Mał- f gosia jest ze mną bezpieczna, że to wszystko ma ręce i nogi.
Małgosia: Ja nie miałam od początku świadomości, że wolę kobiety, I Uważałam się zawsze za taką grzeczną, przyzwoitą, skromną. Kiedy poszłam do szkoły średniej byłam nawet za skromna - takimi dziewczynami chłopcy się za bardzo nie interesują. Sama także tego zainteresowania nie szukałam Pierwsze doświadczenie seksualne przeżyłam z kobietą, więc potem szukałam kobiety.
Agnieszka: A ja miałam chłopaka, i to niejednego! W tamtych cza- ■ sach wszystkie dziewczyny miały chłopaków, więc miałam i ja. Prowadzałam się z nimi za rączkę. Niemniej uważam, że nic gorszego w życiu nie mogłoby mnie spotkać niż stosunek z mężczyzną. Chyba bym wylą- i dowała w psychiatryku. Całowanie to co innego, owszem, pozwalałam na to, co nie oznacza, że odczuwałam przy tym jakąś przyjemność, ; Cudów nie ma.
Jako nastolatka czułam się pozostawiona samej sobie z problemem swojej odmienności, bo wtedy był to duży problem, choćby właśnie wyizolowania, niewiedzy. Temat nie pojawiał się w mediach, w rozmowach, co najwyżej w encyklopedii, i to w mało sympatyczny sposób. Odkryłam swoje preferencje w wieku mniej więcej 14 lat. Kiedy dziewczyny z klasy kochały się w chłopakach, ja przeżywałam platoniczną 1 i 7ara7Pm namiętną miłość do pewnej piosenkarki. Zaowocowało to ;
rmnśr.i i świarinmnśr.ią, 7P Ippiftj.sią tym nie Chwalić przed
_____________Czasy liceum .wsporoinam jaka bardzo Trudne"- człowiek
przestajebyć dzreckiem, ZBdaje sobie ważne pytaniarpotrze bujeroz-mowy. -Nie czułam potrzehy otwierania się-przed mamąr-ani kimkolwiek -ZjEdziny^-Aie.potrafiłam.nawet z nikim za znajomych porozmawiać, -Gzasy-byłyJnnę. Dopiero na ostatnim roku studiów podzieliłam się tajemnicą z koleżanką. Nie mogłam już poradzić sobie z tym totalnym zamknięciem. A potem? Byłam już poukładana, wiedziałam doskonale, czego chcę. „Leczenie” nigdy mnie nie interesowało. Teraz jest masa portali, czatów, za naszych czasów była pustka. Miałyśmy z Małgosią mnóstwo szczęścia, że się odnalazłyśmy.
Małgosia: Na początku naszego związku przetopiłyśmy mój złoty pierścionek. Powstały z niego dwa, oczywiście nosimy je do tej pory. Nikt na te pierścionki specjalnie nie reagował, chociaż ja miałam taki okres, że jakoś go wstydliwie przekręcałam czy odwracałam.
Agnieszka: Małgosia uczy w trudnej szkole. Nawiasem mówiąc, jest troszkę hipokrytką, bo uczniowie doskonale wiedzą, o co chodzi, i co roku dają jej to do zrozumienia. Pewnego razu szłam przez targowisko i nagle, gdzieś z boku, doleciało do mnie zdanie: „O, idzie mąż naszej Małgosi!” Miałam na końcu języka: „Jeśli już, to żona, cha! cha!” Ale powstrzymałam się, ze względu na nią.
Małgosia: W tym roku zdarzyło się, że czytałam listę obecności ~wmęskiej klasie. Tak się złożyło, że wielu uczniów tego dnia nie przyszło na lekcje. Wyraziłam swoje zdziwienie, na co jeden z chłopców udzielił wyjaśnienia: „Iksiński pojechał wziąć ślub ze swoim chłopakiem w Holandii, bo jak pani profesor wie, w Holandii dają śluby homoseksualistom”. No i poprowadziłam lekcję dalej, jak gdyby nic się nie stało. Nawet nie wywarło to na mnie wrażenie, co znaczy, że jestem już nieco uodporniona”)
Agnieszka: A ja bym z nimi na twoim miejscu podyskutowała...
Prawie codziennie zawożę Małgosię do szkoły, często odbieram. Jak dzieciaki z I klasy zaczynają się domyślać, co nas łączy, to na pewno są emocje i potem ją ćwiczą na lekcjach. Ale z czasem oswajają się z tematem i przestaje ich to interesować.
^ Małgosia: Mam przyjaciół ze szkoły, nauczycieli, przychodzą do nas. Wiedzą, że razem mieszkamy i chociaż my nie definiujemy pewnych rzeczy, to one same z siebie są jasńt^
Agnieszka: To jest stereotyp, że życie w małym mieście musi być nieznośne dla par takich jak nasza. Na swój sposób jestem tu publiczną osobą. Świadoma część społeczeństwa w tym mieście czyta prasę i mnie rozpoznaje, ludzie się ze mną liczą. Nikt jednak nie robi problemu z mojej orientacji, a rozmawiam z racji swojego zawodu z różnymi ludźmi, o różnych sprawach. Nie spotkałam się nawet z żadną aluzją. I chociaż mam w mieście jednego naczelnego wroga, dość wysoko postawionego, to wątku mojego prywatnego życia nigdy nie wyciąga.
Małgosia: To Agnieszka zawsze powtarzała, żebym nie kręciła, nie kłamała, nie opowiadała bajek, że mieszkam z kimś innym albo sama. Wprawdzie nie całujemy się na ulicy, ale ja jestem taka, że z facetem w miejscu publicznym też bym się nie całowała.
Agnieszka: Gdyby weszła w życie ustawa o związkach partnerskich, miałabym tylko jeden problem: ilu gości zaprosić na wesele. Denerwują mnie te rozdmuchane w mediach opory urzędników stanu cywilnego. Urzędnik jest od tego, żeby wykonywał swoją pracę, a poza tym tutejszy
69