Wspomnienia o warszawskich adwokatach zamordowanych i zmarłych w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau
STANISŁAW KRZYWOSZEWSKI
Znałem go przed wojną. Poważny, skupiony — mówił wo|. no, z namysłem, a każde przemówienie sięgało istoty sprawy Jeśli kogoś można było nazwać „intelektualistą”, to właśnie jego. Mimo całej powagi był w towarzystwie wesoły i dowcipny. Mnie obdarzał dużą sympatią - odwdzięczając mu się, bardzo go poważałem i ceniłem, i lubiłem jego towarzystwo. Wyrastał ponad przeciętność. Miał gruntowne studia prawni-cze i dużą wiedzę z zakresu filozofii. Gdy znaleźliśmy się w jednej celi na Pawiaku, a później w Oświęcimiu - zawsze by-liśmy obok siebie. Na Pawiaku zżyliśmy się jeszcze bardziej. Przemawiała do mnie jego szczerość, uczciwość, szlachetność, a przede wszystkim ofiarność. Szedł dalej, niż mówiło przykazanie• „Miłuj bliźniego jak siebie samegoZ tego powodu czyniłem mu zarzuty w Oświęcimiu, gdyż niejednokrotnie nie umiał odmówić swe; porcji chleba, gdy inny był głodny, choć sam cierpiał straszliwy głód. Wiadomości swych nie skąpił, toteż na Pawiaku brał żywy udział w dyskusjach urządzanych w wieczornych pogadankach, sam je inicjował i wygłaszał stosowne referaty.
Do Oświęcimia jechaliśmy w jednym wagonie, a później trzymaliśmy się razem — otrzymując bliskie numery i wspólnie dostaliśmy się do tej samej 6 izby w bloku 4.
Ciężkie były warunki w tej izbie - spaliśmy na siennikach na podłodze, rozmawialiśmy wieczorami, póki nie nakazywano ciszy — lub też zmęczenie nie zwalało nas z nóg.
Wystąpiło okóicTóoo - ąrKotcr zo°/ó transportu warszawskiego. \\/śród nich był i Stasiek. Stworzono tzw. Schounnugs, blok dla chorych na nogi. Do niego trafił i pozostał tam sześć czy osiem tygodni- Po wyjściu ze szpitala znów byliśmy razem w jedne! **• bie. Nie mogę pominąć przykrości, jakiej doznał od sztubowego Myszkowskiego. Temu bydlakowi, w tych ciężkich warunkach dla każdego - a dla niego samego również bardzo ciężkich, bo stale za nieumiejętne prowadzenie izby dostawał lanie po gębie I na gola... od blokowego i jego zastępcy, Alfreda, bezmyślnie głupiego Ślązaka — uderzyła krew do głowy. Odgrażał się - sam bity - że zaprowadzi ład w izbie i bić będzie po gębie.
7V okres sześciu tygodni by\ ciężki - stosowano pruski ffm kamienistym żwirze. Po dwóch tygodniach nogi ^ vch kolegów przedstawiały jedną olbrzymią ranę. Pozhi-^ootanione, ropiejące od brudu, niczym niebandatowane, przedstawiały obraz nędzy ludzkie}. Czy z tego powodu,
Za co go bito, trudno powiedzieć, za słomkę nlezmlecloną w sali, za złe ułożenie sienników, za brak dyscypliny w sali. Za nic -ot tak sobie, aby lepiej czuł siłę władzy.
Pewnego dnia wróciliśmy na obiad po ćwiczeniach, przemoknięci i tak strasznie zmęczeni, te po wejściu do Izby padliśmy na asfalt, aby nogi choć trochę wypoczęły. Szczególnie zmęczony był Stasiek. Wstać do obiadu nie mógł - gdy weZWlłl go Myszkowski. Słabym głosem, leżąc pod ściana, odezwał ~ lecz nie wstał. Myszkowski podszedł do niego. lyłw • ,l ^ wstał, a później wymierzył mu kilka policzków. On ynynt po izbie wśród nałbliższych kolegów- ^ w. alur-
Myszkowa*!1 porem zmiei
■nil M na lep*".’, *Vk"'11
ale porwanie się na Myszkowskiego - gdy”? .. c^/kiml gą do Maksa za przcciwMawienie nio ^c ' uphatny pogar-batami, że rewanż za Staśka mógł ,u _ s,.ir;i| si,; później
dę jednak z naszej sirony My przeprosić staśka. ś 'ł’
, . . _______ UuHfkoWWi .....
się ze stanu -