ścią. Nie wzdragać się przed niczym, co znosić musi cudze ciało. Przed tym znamieniem barwy wina. Dla niej to by] dramat Imponująca kobieta, metr osiemdziesiąt wzrostu. Samym tym nadzwyczajnym wzrostem przyciągała mężczyzn, ze mną włącznie. I każdemu musiała powtarzać to samo: „Mam pewną wadę”.
Zdjęcia. Nigdy nie zapomnę, jak Consuela poprosiła mnie o zrobienie tych zdjęć. Dla przypadkowego podglądacza z zewnątrz musiałoby to wyglądać na scenę z filmu pornograficznego. A przecież było jak najdalsze od pornografii.
- Masz aparat fotograficzny?
- Mam.
- Mógłbyś mi zrobić parę zdjęć? Chciałabym zachować zdjęcia swojego ciała takiego, jakim ty je znałeś. Takiego, jakie widziałeś. Bo ono wkrótce już nie będzie takie jak dawniej. Oprócz ciebie nie znam nikogo, kogo mogłabym o to poprosić. Nie zwróciłabym się z tym do żadnego innego mężczyzny. Inaczej nie zawracałabym ci głowy.
- Jasne - odparłem. — Zrobimy to. Jestem gotów na wszystko. Wyraź tylko życzenie. Proś mnie, o co chcesz. Mów otwarcie.
- Nastaw jakąś muzykę i idź po aparat, dobrze?
- Jakiej muzyki sobie życzysz?
- Schuberta. Coś z kameralnych utworów Schuberta.
- Proszę bardzo, proszę bardzo - odparłem, dodając w duchu: byle nie Śmierć i dziewczyna.
A jednak nie poprosiła mnie o przesłanie choćby jednej odbitki. Pamiętajmy, że Consuela nie jest dziewczyną o wybitnej inteligencji. Gdyby taka była, sprawę zdjęć należałoby interpretować całkiem inaczej. Uwzględniając element taktyki. Usiłując rozgryźć strategię działania. Consuela jednak działa z na wpół uświadomioną spontaniczno-
gcią j szczerością, nawet gdy sama nie do końca rozumie, co właściwie robi i dlaczego. Je) przyjście do mnie z prośbą o zdjęcia było bliskie odruchowi naturalnemu, mimowolnej myśli, intuicji, za którą nie kryje się racjonalna motywacja. Można było stworzyć taką motywację, ale to nie leżało w naturze Consueli. Ona po prostu, jak sama stwierdziła, poczuła konieczność udokumentowania urody i doskonałości swego ciała właśnie dla mnie, który tak bardzo je kochałem. W istocie jednak kryło się za tym znacznie więcej.
Zaobserwowałem, że kobiety są na ogół niepewne własnego ciała, nawet te o urodzie bez skazy, jak Consuela. Nie każda wie, że jest piękna. Taką świadomość mają tylko kobiety określonego typu. Pozostałe skarżą się na nieistotne szczegóły. Często mają odruch ukrywania piersi - ze wstydu, którego istoty nie jestem w stanie przeniknąć. Trzeba je długo przekonywać, zanim odsłonią piersi ze szcze-rą przyjemnością i zaczną czerpać autentyczną radość z tego, że się na nie patrzy. Nawet te szczególnie hojnie obdarzone przez los. Tylko nieliczne obnażają się bez skrupułów, a te akurat nie mają najczęściej modelowych piersi, o jakich marzy każdy mężczyzna.
Jednak erotyczna potęga ciała Consueli minęła bezpowrotnie. To prawda, że owej nocy doznałem erekcji, ale nie zdołałbym jej utrzymać. Chociaż szczęśliwie nie narzekam na brak wzwodu i pociągu seksualnego, byłbym w sporym kłopocie, gdyby Consuela zapragnęła wtedy się ze mną przespać. W takim samym kłopocie będę, jeśli przyjdzie jej to kiedyś do głowy po operacji. A pewnie przyjdzie. Przyjdzie, nie sądzisz? Najpierw zechce spróbować z kimś znajomym i starym. To kwestia zaufania, kwestia dumy. lepiej ze mną niż z Carlosem Alonso albo braćmi Yillareal. Wiek nie działa, co prawda, tak jak rak, ale swoje robi.