tałeś. Nie zdezaktualizował się nic a nic, zwłaszcza gdy mówi o „przymusowym przesiewaniu wszystkich ludzi przez jedno sito . Chodzi o to, żebyś nie myślał, że musisz z dnia na dziert przeistoczyć się w beatnlka, członka cyganerii albo hipisa, żeby uniknąć pułapki konwencji. To wcale nie wymaga udziwnień w obyczaju i stroju, które obce są twojemu temperamentowi i wychowaniu. Wcale nie. Wystarczy, Ken, żebyś odnalazł własną siłę. Masz ją w sobie, ja wiem, że ją masz — została tylko chwilowo sparaliżowana Szokiem kłopotu, który ci się przytrafił. Jeśli chcesz ży( mądrze, poza zasięgiem haseł i niesprawdzonych reguł, musisz tylko odnaleźć własną...
I tak dalej, i tak dalej. Deklaracja niepodległości. Kodeks praw obywatelskich. Przemówienie gettysburskie. Akt e-mancypacji. Czternasta poprawka. Wszystkie trzy poprawki z czasów wojny secesyjnej. Przeleciałem z nim całą historię. Wygrzebałem dla niego egzemplarz Tocqueville’a. Myślałem: ma dwadzieścia dwa Jata, nareszcie możemy z sobą rozmawiać. Przewyższyłem Szekspirowskiego Poloniusza.
A to, co mówiłem, nie było przecież nazbyt śmiałe — z pewnością nie jak na rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty dziewiąty. Nie byłoby zbyt śmiałe nawet dla mnie, kiedy sam potrzebowałem takich rad. Poczęty w wolności — oto kwintesencja zdrowego amerykańskiego rozsądku. Ale kiedy skończyłem mówić — co uczynił mój syn? Zaczął mi wyliczać wszystkie nadzwyczajne zalety wiadomej dziew- I czyny.
- Tak, ale co z twoimi zaletami? — pytam.
Jakby mnie nie usłyszał, wyrecytował wszystko od początku: jaka to ona jest inteligentna, jaka ładna, jaka dow- j cipna, jaką ma fantastyczną rodzinę - a dwa miesiące później się z nią ożenił.
Znam wszelkie zastrzeżenia, jakie wysunąć może czy-
5ty i głęboko moralny młody mężczyzna w odpowiedzi na postulat osobiste) niezależności. Znam te wszystkie wspaniałe etykiety, którymi opatruje się rezygnację z obrony własnej suwerenności. Cóż, problemem mojego syna jest potrzeba bycia wspaniałym za wszelką cenę. Kenny lęka się usłyszeć od kobiety, że taki nie jest. Słowo „egoista” całkowicie go obezwładnia. Ty cholerny egoisto. Takiego osądu boi się mój syn, więc osąd ten nim powoduje. Tak, jeśli idzie o wspaniałość, dowolnej natury, to na Kenny’ego zawsze można liczyć - dlatego kiedy Todd, jego najstarszy, szedł do gimnazjum, a moja synowa stwierdziła, że należy mieć więcej dzieci, Kenny w ciągu następnych sześciu lat został ojcem jeszcze trzy razy. Właśnie wtedy, gdy miał już dość małżonki i był nią znudzony. Ponieważ jest taki wspaniały, nie może porzucić żony dla swojej dziewczyny ani porzucić dziewczyny dla żony, a przede wszystkim nie może zostawić swoich drobnych dziatek. Ani matki, nie daj Boże. Jedyną osobą, którą może porzucić, jestem ja. Wychował się jednak w atmosferze zarzutów przeciwko mnie i dlatego w pierwszych latach po rozwodzie musiałem na każdym spotkaniu z nim - czy to w zoo, czy w kinie, czy na meczu - bronić się i tłumaczyć jak przed sądem, dowodząc, że nie jestem taki, za jakiego mnie uważa jego matka.
Zrezygnowałem w końcu, bo faktycznie taki jestem. Kenny był wytworem swojej matki, kiedy więc szedł na studia, postanowiłem nie walczyć dłużej o kogoś, kogo przyprawiałem o gwałtowne mdłości. Zrezygnowałem, bo nie chciało mi się udawać kobiecej potrzeby, przed którą Kenny bronić się nie umie. Mój syn jest skrajnie uzależniony od patosu kobiecej potrzeby. W latach, które przeżył sam z matką, kultywując owo niemodne uzależnienie -które, nawiasem mówiąc, w czasach przed emancypacją kobiet usidlało wszystkich szlachetnych mężczyzn - spę-
73