19
laznej konsekwencji praw przyrody, przedłużmy ten łańcuch stopniowych przemian w pewnym kierunku tak, jak linję biegu jakiejś gwiazdy, która z danego punktu wychodząc, nieustannie dąży naprzód po wytkniętej drodze!
1 Gdyśmy już jednak myślą odbiegli tak daleko, budzi się w nas nowe zaciekawienie i stawia nas w obec śmiałego pytania. Od chwili, gdy tę możliwość przemian uznajemy, nasz zmysł badawczy dalej jeszcze docierać pragnie i przeniknąć tajniki rzeczy na podstawie tak pojętej możliwości. Pod jaką postacią mógł się ukrywać ten dziwny, pierwotny typ człowieka? Jakie osobliwe stworzenie, którego skamieniałe szczątki ^może jeszcze odnaleśćby można, stanowiło jego najprawdopodobniejsze przedwiekowe wcielenie?
Posiadamy już punkt wyjścia. Znaleźliśmy — że tak powiem, linję wytyczną, po której się te przemiany odbywały, dzięki właśnie owym czaszkom o grubych guzach czołowych, pozostałym z epoki lodowców. Czyż stąd nie można dalej wnioskować o rodzaju dalszych cielesnych przekształceń?
Na szczęście w tym punkcie spotykamy się z czemś, co już jest więcej warto niż czysto logiczny domysł, mianowicie z naukowo stwierdzonym faktem.
Piękna podzwrotnikowa wyspa Jawa z dawna znana jest ze swych gwałtownych wybuchów wulkanicznych. Już w epoce trzeciorzędowej jeden z jej wulkanów zasypał znaczny obszar ziemi takim samym popiołem, jak w czasach historycznych Wezuwjusz rzymskie miasto Pompei. Ten pył wulkaniczny 'zagrzebał mnóstwo istot żyjących; kości ich, w warstwie popiołu przechowane, zalane wodą, spłynęły w jedno określone miejsce. Miejscowość ta nazywa się dzisiaj Trinil, a wskroś dawnej warstwy wulkanicznego pyłu płynie dzisiaj rzeka Bengawan. W 1891 r. holenderski lekarz, Eugenjusz Dubois, rozkopał wybrzeża tej rzeki i wydobył ogromne mnóstwo dawnych kości, przeważnie zwierząt z epoki trzeciorzędowej, dziś już na wyspie nie