84
znaczeniu „rozwój “ jest jedynie logicznym kierunkiem twórczości, jestto wewnętrzna, konsekwentna metoda tworzenia. Tak jednak nie pojmują tego wyrazu ludzie, dla których u kolebki życia nagle darwinizm się kończy, a w jego miejsce wstępuje „stworzenie świata." Wyobrażają je oni sobie jako coś, na co doświadczenie nie daje żadnego przykładu poty, póki czary nie zostaną przez ludzkość uznane jako fakt realny: mianowicie jako początek, jako powstanie czegoś bez przyczynowego związku, bez powodu, bez warunków. Zycie w swej najpierwotniejszej formie miało powstać cudem. Bardzo wielu ludzi sądzi, że tym sposobem uratuje cały światopogląd przez zredukowanie wiary w cud do tego jednego jedynego faktu. Co prawda, większość z pomiędzy nich sądzi również, że godzić się można z teorją rozwoju i zwierzęcem pochodzeniem człowieka aż od komórki tylko» za cenę drugiego jeszcze cudu na najwyższym szczeblu. Jak pierwsza żyjąca komórka, tak i pierwszy błysk świadomości na szczycie, tj. w człowieku, miały się pojawić cudem, bez przyczyny, niezależnie od przyczynowości, rządzącej pozatem wszyst-kiemi innemi zjawiskami. Ten ostatni pogląd jest sam przez się i z owego punktu widzenia całkiem zbyteczny. Zasadniczy objaw świadomości leży mojem zdaniem już w każ-dem prostem czuciu. Odczuwam coś jako jasne lub ciemne, przyjemne lub nieprzyjemne, — a to, sądzę, objęte już jest w prostem określeniu: „jestem czegoś świadomy." Nie ulega zaś wątpliwości, że już pierwotna żyjąca komórka taką najprostszą świadomość posiadała; dostrzegamy ją już na najniższych szczeblach życia, a dla nowoczesnych badań jest ona nieodłączną właściwością tego wszystkiego, co żyjącem nazywamy. Ma się rozumieć, że jednokomórkowy pierwotniak, ameba albo promieniak, nie odczuwają jeszcze przy pomocy wysubtelnionego mechanizmu myślowego świadomości ludzkiej. Jednakże zasadniczą formę świadomości posiadają i one pod postacią prostego czucia, gdy albo unikają światła, albo kurczą się za dotknięciem.