się z inną romantyczną pasją poznania, którą można by określić jako poszukiwanie tożsamości, odnajdywanie się we własnym jestestwie. Przywołany tu termin, spopularyzowany przez znakomite pióro Mochnackiego, wskazuje, jak wcześnie, bo u samych narodzin polskiego romantyzmu, ujawniło się właściwe mu myślenie esen-cjalne, drążące odrębność polskiej formy bytu. Oczywiście bytu historycznego, społecznego — określonego przez instytucje, obyczaje i kulturę, ale także istnienia ujawnionego przez charakter narodowy, wspólne rysy mentalności, upodobania i antypatie, podobieństwo postaw zbiorowych.
Określanie polskiej tożsamości, a więc proces autopoznania, czasem — jak u Norwida — autode-maskacji będzie nie tylko zabiegiem intelektualnym 46 żywo zajmującym romantyków, ale istotnym także dla słowiańskiego tematu tej książki. Bo cechy plemienne musiały złożyć się na bank cech narodowych i określić jego zasoby. Zatem jakie cechy? Co uznać za dziedziczny spadek słowiański i w czym dostrzec zobiektywizowany duchowy portret dawnego Słowianina? Oczywiście romantycy byli go w stanie wykreować sami i częstokroć w ich myśleniu o przeszłości przebija owa woluntarystyczna swoboda. Wszakze ich historyczne sumienie czuło się lepiej, gdy wyobraźnia mogła się oprzeć o jakieś materialne przekazy i świadectwa, nie tylko
0 hipotezy naukowe poprzedników bądź współczesnych.
1 może dlatego właśnie taką rewelacją stały się dla nich pewne antyczne rzeźby we włoskich galeriach sztuki, kzeiby, y, których rozpoznali słowiańskie modele.
- ten rpoiife, jak sądzili, obcowali z przedwiekowym
''O, P°raWm Igggg “analizowanym i zobiektywi-
zowanym pod dłutem artysty. Poniekąd z mówiącym kamieniem.
O czym mówiącym? Wspaniałą socjologiczną analizę wyrzeźbionych Słowian przeprowadził Adam Mickiewicz w wykładach paryskich. Nikt już więcej nie wyczytał z tych rzeźbiarskich pomników, choć pisali
0 nich także inni, a Lenartowicz posągowi tzw. Konającego Gladiatora poświęcił cały poemat. W interpretacji Mickiewicza wszystkie te rzeźby są upostaciowaniem słowiańskiego niewolnictwa. To Słowianin, sclavus--niewolnik kona na arenie cyrku, ostrzy nóż (Szlifierz), obrasta w kamień mocarnych kariatyd. Jest więc typem fizycznym rosłego siłacza i zarazem społecznie zredukowanym właśnie do roli posłusznej siły. Dla Mickiewicza zawierają wszakże te rzeźby jeszcze coś więcej: plastyczny ekwiwalent idei zniewolenia. Słowiańskiego zniewolenia dobrowolnego, pokory wyzbytej buntu, dobrotliwego okrucieństwa osnutego melancholią cierpienia. Dlatego nazywa mężczyznę-szlifierza Katem słowiańskim, który precyzyjnie ostrzy nóż, aby zabić nim ofiarę przez pana wskazaną.
A zatem słowiańskie niewolnictwo ze statusu społecznego zmienia się poniekąd w duchowe zniewolenie, stając się dowodem wewnętrznego braku idei wolności. Dlatego może Mickiewicz śmiałym rzutem interpretacyjnym połączyć carskiego żołnierza z antycznym Szlifierzem, widząc w nich słowiańskich współbraci zniewolonych, którym nie znana jest jeszcze idea człowieczej swobody. Są nadal narzędziami w cudzych rękach
1 bierną materią dziejów. Nadal łagodni i precyzyjnie posłuszni. Nadal melancholijnie współczujący i okrutni na rozkaz. Ciągle jeszcze „sclavusy”, które nie przeszły chrztu wolności.