808
808
Fig. 449.
su umieszczonych, jak to rysunek (Fig. 449) przedstawia. Gdy się do takiego szkiełka.naleje stężonego roztworu chlorku żelaza i puści mocny strnmień ptzez zwoje, elektromagnesu, który owe półzbroje w magnetyczne bieguny przemienia, zaraz płaska powierzchnia cieczy zakrzywia się w ten sposób, iż się po za krawędzie półzbroj podnosi i tam małe wzgórki tworzy. Gdy półzbroje są więcej od siebie oddalone, powstają dwa wzgórki, obdzielone od siebie dolinką; w razie zaś małego ich oddalenia od siebie, jak np. w powyższym rysunku, (w którym to przypadku pomiędzy ich końce kawałek drzewa umieścić potrzeba, aby się wskutek przy ciągania całkiem ze sobą nie zetknęły) oba wzgórki spływają w jeden. To samo zjawisko obserwował Pliicker także na roztworze azotanu niklu i na witryolu żelaza, lecz w daleko słabszym stopniu.
Ciecze diamagnctyczne w takiem szkiełku zachowują się inaczej. Gdy półzbroje na 2-5 mm. były do siebie przybliżone, ciecz w osiowym kierunku rozciągała się a ściągała w kierunku równikowym. jdHwyżej środka pomiędzy obydwiema pół-zbrojami zamiast wzniesionego grzbietu powstaje dolina, ciągnąca się na równikowej płaszczyźnie. W cieczach więc dia~ magnetycznych widać rodzaj odpływu od brzegów półzbroi, który wszakże jest słabszy, niż przypływ do nich w cieczach magnetycznych. Skutki tu wymienione daleko są wydatniejsze, gdy małe ilości cieczy zamiast na rzeczonem szkiełku umieszcza się na listku błyszczyku, położonym na obu pólzbrojach, zbliżonych do siebie prawie na 3 mm.
Podobne zjawiska uważali Zantedeschi, Faradaj i Pliicker na płomieniach ni ekftpcących, umieszczonych w różnych wysokościach pomiędzy ostremi końcami półzbroi silnego elektromagnesu, zbliżonych do siebie na 35 mm. Gdy te końce w 7/8 cz. początkowej wysokości płomienia łojówki stały, widok jego osiowy był kształtu długiej ostrym końcem do. góry obróconej gruszki 1), widok zaś równikowy przedstawiał rodzaj wysokiego puliara, pod wygiętemi brzegami nieco wklęsłego. Gdy się pło-
Obacz tom dodatkowy.