takiemu podejściu do pracy zdobyłem doświadczenie w różnych placówkach: oprócz w podstawówce, liceum i technikum, uczyłem także w gimnazjum. w szkole policealnej, prowadziłem zajęcia w firmie edukacyjnej (kursy przygotowujące do egzaminu pogimnazjalnego i do matury)- Pracowałem zarówno w placówkach państwowych, jak i prywatnych. Do tego warto dodać pracę wokół szkoły, na przykład pisanie wyprą co wań na zamówienie czy udzielanie korepetycji, a w końcu pisanie artykułów i książek na własne konto. Niestety, dość powszechna opinia o niskiej wartości pracy w szkole miała na mnie wpływ. Trudno mi było pozbyć się odruchu wstydu czy też zażenowania, mimo że czułem się do tego zawodu stworzony. Parę lat trwało, zanim zacząłem się przedstawiać słowami Homera: „Mam zaszczyt być tym, kim jestem", czyli nauczycielem. Jak do tego doszło?
Zanim zacząłem pracować w szkole (od roku 1994), najpierw pracowałem dla szkoły (od roku 1989). W Balbinie, akademiku studentów filologii, od lat kwitł proceder pisania wypracowań dla uczniów łódzkich liceów. Kto w tym siedział, miał niezłe pieniądze. Dzieciaki przyjeżdżały taksówkami lub własnymi samochodami, składały zamówienia na określone tematy i po kilku godzinach wracały po teksty napisane na wybraną przez siebie ocenę
- trójkę, czwórkę lub piątkę. Zdarzało się, że jedna osoba zamawiała prace stylistyczne dla prawie całej klasy, więc trzeba było pisać 25-30 rozprawek w odmiennej stylistyce, aby polonista nie nabrał podejrzeń, iż coś jest nic tak. Długo nie mogłem wejść w ten interes, więc patrzyłem tylko, jak koledzy zbierają kokosy, a ja obchodzę się smakiem. Dopiero atak na portierkę akademika, którą przekonałem strumieniami wódki i obietnicą, że źródło nigdy nie wyschnie, przyniósł pożądany rezultat. Pani Genia od tej pory zaczęła kierować nowych klientów do mojego pokoju, więc jeśli tylko byłem obecny, część żniwa należała do mnie. Dzięki szkole zaczęło się dla mnie inne życie.
Jak człowiek jest dobry i ma pieniądze, to się zaczyna liczyć w towarzystwie i poznaje różne tajemnice. Okazało się, że w branży pisania wypracowań działa wielu pośredników - licealistów, czasem absolwentów, którzy do ceny studenckiej dodają własną marżę i nieźle z tego żyją. Od nich dowiedziałem się, że koledzy nie tylko piszą prace domowe za uczniów, ale także wiosną uczestniczą w maturach pisemnych, co jest najbardziej opłacalne. W końcu takie zamówienie wpłynęło też do mnie, gdyż
- jak sądzę - pośrednicy zaczęli mi ufać. Miałem napisać wypracowanie
132