Na czele loży Świątynia Równości stali kolejno: prezes Komisji województwa lubelskiego Piotr Domański i sędzia Trybunału Jakób Stępski.
Zamojską lożą Jedność kierował prezes Rady powiatowej Mikołaj Wil-czopolski, a lożą siedlecką Orzeł Biały Przywrócony wybitny mason, generał Wincenty Axamitowski, komisarz Skarbu Józef Szczerbiński i obywatel Józef Cieszkowski.
Jaki był stosunek masonów lubelskich do Kościoła katolickiego?
Przepisy dla lóż symbolicznych nakazywały wiarę w Boga i w nieśmiertelność duszy i nie zawierały w sobie nic sprzecznego z nauką Kościoła katolickiego. Ponieważ prawie wszyscy bracia lubelscy należeli do pierwszych trzech stopni, loże miejscowe nie mogły być zatem rozsadnikami idei anty-religijnych.
Co się zaś tyczy braci stopni wyższych do siódmego włącznie, których to braci było w lożach lubelskich bardzo niewielu, to ich prawomyślność katolicka mogła być narażona na szwank. Cel ostateczny prac masonerji polskiej: „Równość, wolność, jak w przyrodzonej religji patrjarchów”, mógł wzbudzać w ich umysłach wątpliwość co do słuszności niektórych dogmatów katolickich.
W lożach, opisywanych przeze mnie, widzimy jednego tylko brata, posiadającego stopień powyżej siódmego, mianowicie generała — wielkiego inspektora rytu dawnego i przyjętego, Wincentego Axamitowskiego. Ryt ten, a szczególniej jego najwyższe stopnie, prowadziły walkę z papieżem i mo-narchją. Nie myślę jednak, aby Axamitowski, jako mistrz katedry loży siedleckiej, oddziaływał w tym duchu na braci swej loży.
Jaki był zaś stosunek miejscowego duchowieństwa katolickiego do masonerji?
Przez cały czas istnienia wolnomularstwa w lubelszczyźnie biskupem lubelskim był Wojciech Skarszewski. Wróg ustaw Sejmu Wielkiego, czynny targowiczanin, Skarszewski walczył z ruchem wolnomularskim i z W. Mistrzem Stanisławem Kostką Potockim, do którego upadku głównie się przyczynił.
0 tej walce Skarszewskiego z wolnomularstwem napomyka Smolikowski w listach swych do Urmowskiego. To też miejscowe duchowieństwo, trzymane w rygorze przez energicznego biskupa, nie śmiało wstępować do lóż. Znalazł się jeden tylko ksiądz lubelski, który chciał zakosztować praktyk masońskich, ale i on widocznie nie osiągnął celu.
Loże lubelskie nie trwały długo, lecz pracowały bardzo gorliwie
1 intensywnie, a formy, jakie przybrała działalność ich członków, świadczy o wysokim poziomie kulturalnym ówczesnej lubelszczyzny.
P
134