wieku bujnie w pierwszych książeczkach bakałarzy krakowskich (Opecia, Jana z Koszyczek, Spiczyn-skiego), a potem i Biernata z Lublina, Marcina Bielskiego i wielkiego nauczyciela-narodowca, Beja z Nagłowic. Mówi się, że humanizm postawił tamę temu rozpędowi, zwrócił piśmiennictwo polskie na obce, naśladownicze tory humanistyczne.
Profesor Julian Krzyżanowski, zajmujący stanowisko kompromisowe, widzi znowu w piśmiennictwie polskim XVI wieku jakby dwa odrębne kierunki, dwie „szkoły**: jedną szczeropolską, średniowieczną Rejowską i drugą humanistyczno-polską Kochanowskiego, i rad by poprzydzielać wszelkich twórców polskich XVI wieku bądź do jednej, bądź do drugiej, na podstawie pewnych kryteriów. Obu jednak tym szkołom przyznaje ważne znaczenie w rozwoju naszej poezji narodowej.
Tezę profesora Krzyżanowskiego uważam za bardzo ciekawą konstrukcję, która interesuje jako konstrukcja; nie oddzielam Reja od Kochanowskiego tak ostro, tym hardziej że Kochanowski sam uważał się za następcę i ucznia Rejowskiego, a wedle starej XVI-wiecznej anegdoty stary Rej oddał symbolicznie „lutnię słowiońskicj bogini** w ręce Kochanowskiego przeczytawszy jego młodzieńczą pieśń „O dobrodziejstwach Boga**.
Natomiast przeciwstawić się należy — wedle mego zdania — stanowczo poglądom, jakoby humanizm oddziałał ujemnie na twórczość polską, że gdyby humanizmu nie było — to byłoby lepiej. Humanizm pierwiastków rodzimych, twórczości