1) zobowiązuje pozwaną „T.” Polską S.A. z siedzibą w W. do zaniechania działań zagrażających dobrom osobistym „A.” Polska Sp. z o.o. z siedzibą w W poprzez odstąpienie od emisji filmu pt. „W.” oraz powstrzymanie się od wszelkich innych form rozpowszechniania tego filmu,
2) zobowiązuje pozwaną „C. Studio” Sp. z o.o. z siedzibą w Ł. do dopełnienia czynności potrzebnych do usunięcia skutków umyślnego naruszenia dóbr osobistych „A.” Polska Sp. z o.o. poprzez zamieszczenie na koszt własny, na łamach dziennika „S.” i „Dz.” - na stronie trzeciej - oświadczenia o treści następującej:
„„C. Studio” Sp. z o. o. w Ł., producent filmu pt. „W.”, w reżyserii Henryka D., przeprasza „A.” Polska Sp. z o. o. w W. za naruszenie dóbr osobistych, dokonane podczas realizacji i w związku z treścią tego filmu, który zawiera nieprawdziwe informacje o strukturze dochodów firmy „A.” Polska oraz o zasadach podziału zysku pomiędzy poszczególne grupy dystrybutorów, a nadto tendencyjnie przedstawia nieprawdziwy wizerunek firmy „A.” Polska oraz metody prowadzenia przez tą firmę działalności gospodarczej, czym może spowodować wyrobienie mylnej i ujemnej opinii o tej firmie zarówno wśród nabywców jak i współpracowników.
„C. Studio” oświadcza, że treść i forma filmu „W.”, nie powinna być brana pod uwagę przy kształtowaniu przez kogokolwiek opinii o firmie „A.” Polska. - Zarząd „C. Studio” Sp. z o.o.”
3) zasądza od „C. Studio” Sp. z o.o. z siedzibą w Ł. na rzecz Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży z siedzibą w W. kwotę 10.000 zł (dziesięć tysięcy złotych), płatną w terminie 1 miesiąca od daty uprawomocnienia się wyroku,
4) w pozostałej części oddala powództwo w stosunku do obu pozwanych,
5) zasądza od „C. Studio” Sp. z o.o. z siedzibą w Ł. na rzecz „A.” Polska Sp. z o.o. z siedzibą w W. kwotę 1.740 zł (tysiąc siedemset czterdzieści złotych) tytułem częściowego zwrotu kosztów procesu,
6) zasądza od „T.” Polskiej S.A. z siedzibą w W. na rzecz „A.” Polska Sp. z o.o. w W. kwotę 300 zł (trzysta złotych) tytułem częściowego zwrotu kosztów procesu,
7) wpis ostateczny od każdego z roszczeń niemajątkowych ustala w wysokości po 2.500 zł (dwa tysiące pięćset złotych),
8) nakazuje pobrać na rzecz Skarbu Państwa (kasa Sądu Okręgowego w W.): od „T.” Polskiej S.A. z siedzibą w W. i od „C. Studio” Sp. z o.o. z siedzibą w Ł. kwoty po 2.200 zł (dwa tysiące dwieście złotych), tytułem uzupełnienia wpisu od roszczeń niemajątkowych;
II. oddala apelację w pozostałej części;
III. zasądza od „C. Studio” Sp. z o.o. z siedzibą w W. kwotę 3.580 zł (trzy tysiące pięćset osiemdziesiąt złotych) tytułem częściowego zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego;
IV. zasądza od „T.” Polskiej S.A. z siedzibą w W. na rzecz „A.” Polska Sp. z o.o. w W. kwotę 2.500 zł (dwa tysiące pięćset złotych) tytułem częściowego zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego.
Uzasadnienie
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje.
Zarzuty apelacji są w znacznej części uzasadnione.
Trudno odmówić racji stronie skarżącej gdy wskazuje ona błędną argumentację, uzasadniającą odmowę udzielenia powodowi ochrony prawnej a w konsekwencji naruszenie przepisów prawa materialnego tj. art. 43 kc w zw. z art. 23 i 24 kc.
Oddalając powództwo Sąd I instancji stanął na stanowisku, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych firmy „A.” Polska, gdyż zawarta w filmie krytyka nie dotyczyła tego podmiotu a działania pozwanych podjęte zostały w zamiarze ukazania negatywnych zjawisk społecznych, co miało służyć ochronie uzasadnionego interesu społecznego i nie nosiły one znamion bezprawności. Już to stwierdzenie świadczy o braku konsekwencji w rozumowaniu Sądu. Przy rozpoznawaniu sprawy o ochronę dóbr osobistych należy najpierw ustalić, czy doszło do ich naruszenia a dopiero w przypadku pozytywnej odpowiedzi na to pytanie badać, czy zachowanie pozwanego było bezprawne (vide wyrok SN z dnia 17 czerwca 2004 r. V CK 609/2003).
Teza Sądu jakoby przedmiotem spornego filmu nie była krytyka firmy „A.” lecz jedynie ukazanie ważnych problemów społecznych a w szczególności zagrożeń jakie może przynieść dla losu jednostki transformacja ustrojowa jest całkowicie chybiona. Sąd oparł ją na zeznaniach świadków: Michała D. (k. 183v-184), Marii M. (193v-196), Henryka D. (k. 217-221) i przesłuchanego za pozwaną „C. Studio” - Prezesa Zarządu Jacka G. (427) podczas gdy ustaleń w tym zakresie Sąd powinien był dokonać na podstawie własnych spostrzeżeń i ocen a w przypadku pojawienia się jakichś wątpliwości zasięgnąć opinii biegłego ze znajomością zagadnień sztuki filmowej.
Tymczasem Sąd bezkrytycznie powtarza, w ślad za świadkami a zwłaszcza za św. M.D. i M.M. opinie o uniwersalnym przesłaniu filmu pomijając okoliczność, że osoby te mogły wypowiadać się (w tym charakterze) tylko odnośnie posiadanej przez nich wiedzy o określonych faktach. Dlatego też niedopuszczalne było przypisywanie im przez Sąd roli ekspertów gdy chodzi o kwestie związane z oceną wartości artystycznych filmu. Trudno też byłoby sobie wyobrazić zachowanie przez te osoby obiektywizmu, gdyby Sąd zlecił im wydanie w sprawie opinii o przedmiotowym filmie, w sytuacji kiedy św. M.D. był członkiem komisji kolaudacyjnej i ocenił dobrze to dzieło pod względem artystycznym i społecznym. Natomiast św. M.M. zasiadała w Jury (jako jego przewodnicząca), które przyznało filmowi Grand Prix na Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Ł.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego analiza treści filmu „W.” nie pozostawia żadnych wątpliwości, że jest on w całości poświęcony działalności korporacji „A.” a zasadnicza jego część dotyczy aktywności tego podmiotu w naszym kraju, za pośrednictwem utworzonej spółki „A.” Polska.
W filmie zamieszczono wypowiedzi dystrybutorów prowadzących sprzedaż na krajowym rynku, relacje ze spotkań seminaryjnych organizowanych w różnych miastach Polski oraz szkolenie dla osób zainteresowanych podjęciem współpracy z powódką. Przytoczona została definicja „A.” i współpracującej z nim firmy „N. - T. - O.”. Przedstawiono również współzałożycieli firmy „A. - C.” i strukturę organizacyjną systemu Network Marketing oraz główne idee, jakimi kierują w swym postępowaniu dystrybutorzy tej sieci sprzedaży.
Nie sposób się też zgodzić ze stanowiskiem Sądu Okręgowego, że film nie kreuje negatywnego wizerunku powoda.
Twórcy tego dzieła prezentują już na samym początku filmu jego głównego bohatera „P.”, osobę, która rzekomo przedstawia własne negatywne doświadczenia wynikające z kontaktów z powódką i podjętej z nią współpracy gospodarczej, następnie cofają bieg zdarzeń ukazując entuzjastyczne wypowiedzi dystrybutorów zaangażowanych w prowadzenie sprzedaży bezpośredniej, stosowne metody szkolenia (m.in. z udziałem „P.”), atmosferę panującą wśród uczestników spotkań seminaryjnych.
Ostatnią sekwencją filmu jest przytoczenie danych, z których, wynika, że 30% dochodów korporacji „A.” pochodzi ze sprzedaży materiałów edukacyjnych a do kieszeni najbardziej zasłużonych dystrybutorów (0,2%) trafia 95% dochodów ze sprzedaży produktów „A.”.
Już choćby zestawienie z sobą tych dwóch krańcowych scen filmu świadczy o krytycznym nastawieniu jego autorów do propagowanej przez korporacją „A.” idei sprzedaży bezpośredniej i stosowanych przez nią metod szkoleniowych. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że film miał pełnić rolą demaskatorską poprzez ukazanie widzowi innego oblicza funkcjonowania korporacji od oficjalnie prezentowanego, co nie jest rzeczą obojętną z punktu widzenia reputacji powoda.
Dopuszczalność wyłączenia bezprawności działania naruszającego dobra osobiste, z uwagi na obronę (ochronę) uzasadnionego interesu społecznego jest w orzecznictwie sądowym od dawna przyjęta (aczkolwiek nie bezwarunkowo) i w tym zakresie nie ma skarżący racji zarzucając że Sąd oparł się na pozaustawowej przesłance, odmawiając udzielania powodowej spółce ochrony prawnej.
Natomiast odrębną kwestią jest to, czy zaistniały w okolicznościach niniejszej sprawy warunki pozwalające przyjąć, że sprawca naruszenia dobra może skutecznie uchylić się od odpowiedzialności cywilnoprawnej z powołaniem sią na wskazaną wyżej przyczyną.
Realizując film dokumentalny producent nie jest zwolniony od przestrzegania tych samych zasad postępowania, jakie obowiązują dziennikarzy przygotowujących materiały prasowe (np. reportaż) czyli od przedstawienia w rzetelny sposób określonych zjawisk czy zdarzeń i dochowania szczególnej staranności przy zbieraniu informacji, które następnie zamierzają ujawnić opinii publicznej.
W ocenie Sądu Apelacyjnego żaden z tych wymogów nie został tu spełniony.
Jak już była o tym wcześniej mowa do filmu wprowadzono postać tzw. „P.” tj. osoby, która jedynie na użytek filmu odgrywa rolę kandydata na dystrybutora „A.”. Z jego wypowiedzi widz może jednak wnioskować, że podawane przez niego fakty i opinie są rezultatem jego osobistych przeżyć i doświadczeń, jakie wyniósł on ze współpracy z firmy „A.”
Jest to zabieg z gruntu nieuczciwy, gdyż stwarza u odbiorcy przekonanie, że ma do czynienia z jedną z ofiar systemu Network Marketing.
Trudno nie potraktować poważnie następujących zarzutów „P.” (cytat) „Zagwarantowali mi, że będę bardzo bogaty a past do zębów za 300.000 i proszków do prania za prawie milion złotych nikt nie chciał ode mnie kupować. Pozostało mi liczyć na rozwój osobowości a tymczasem stałem się śmieszny dla rodziny, przyjaciół a co najważniejsze dla mojej dziewczyny. Dobrze, że skończyło się na śmieszności bo słyszałem, że niektórzy po stracie dorobku życia lądują w szpitalu psychiatrycznym.”
Przesłuchiwany za pozwaną „C. Studio” Prezes Jacek G. utrzymywał, że docierały do niego sygnały o bardzo wielu pokrzywdzonych osobach, które wstąpiły do firmy. Zastanawiali się czy w filmie nie zamieścić wypowiedzi dystrybutorów, którym się nie powiodło, stracili majątek, ale uznali (cytat) „żeby nie być posądzonym o to, że chcemy zrobić firmie powoda krzywdę - takich materiałów nie użyliśmy” (k. 429). (Tym samym przyznał, że jest to film o powodowej Spółce). Dalej jednak wyjaśnia, że w filmie dokumentalnym jest świętą zasadą pokazywanie dwóch stron tj. jeżeli ktoś o czymś wypowiada się negatywnie, to żeby zobiektywizować obraz podaje się wypowiedź pozytywną i twierdzi, że tak było w tym filmie. Zarówno do wiarygodności tych zeznań jak i do przytoczonej wyżej argumentacji należy odnieść się w sposób wysoce krytyczny.
Jeżeli reżyser zamieszcza w filmie obszerne relacje szeregu dystrybutorów „A.”, którzy pozytywnie czy wręcz entuzjastycznie wypowiadają się o swoich sukcesach związanych z współpracą z powodem to rzeczą naturalną powinno być przedstawienie również autentycznych osób (choćby anonimowo), którym zaangażowanie się w działalność dystrybucyjną przyniosło straty finansowe lub moralne.
Tymczasem pozwani nawet na etapie postępowania sądowego nie zgłosili do przesłuchania ani jednej osoby, która mogłaby opisać swoje problemy życiowe wynikłe z faktu przystąpienia do sieci bezpośredniej sprzedaży produktów nabywanych od powodowej spółki. W rezultacie jako przeciwwagę dla korzystnych opinii o firmie „A.” twórcy filmu prezentują opinie aktora, w którego usta wkładają zasłyszane czy przeczytane w pewnych publikacjach krytyczne opinie o metodach działania „A.” i możliwych tego skutkach.
Takie postawienie sprawy - swoiste „pójście na skróty” - stanowi że strony twórców filmu oczywistą manipulację, szkodzącą wizerunkowi firmy „A.” Polska. Nie może ona podjąć żadnej sensownej polemiki z oskarżeniami, które z racji ich fikcyjnego charakteru nie poddają się weryfikacji.
Nie do przyjęcia jest powoływanie się przez Sąd Okręgowy na dowód z zeznań świadka Johna B. (na okoliczność rzekomych procesów wytaczanych firmie „A.” przez dystrybutorów z powodu „tzw. prania mózgów”), które składał na użytek innej sprawy, jako naruszający zasadę bezpośredniości oceny wiarygodności i mocy dowodów.
Sąd Okręgowy przytacza też ogólnikowo zeznania świadka ks. A.Z. (k. 366) z którego broszurą pt. „A. polskie szczęście w amerykańskim stylu” zapoznali się twórcy filmu przystępując do realizacji swojego działa (wymienionej tam jako jedno z materiałów źródłowych). Analiza treści zeznań tej osoby nie wskazuje jednak na to, że autor miał bezpośredni kontakt z osobami którym współpraca z powodem wyrządziła jakąś krzywdę. Świadek obserwował proces rozwoju w naszym kraju form sprzedaży bezpośredniej upatrując w tym zjawisku zagrożenia dla rozbicia wspólnot parafialnych i związków małżeńskich. Słyszał tylko o jednym przypadku gdy do rozwodu miało dojść wskutek nieporozumień między małżonkami, na tle dążenia do osiągnięcia sukcesu ekonomicznego poprzez sprzedaż produktów „A.”. Wiedzę o zasadach funkcjonowania korporacji „A.” oraz o negatywnym wpływie metod jej oddziaływania na los jednostki czerpał z publikacji, jakie ukazywały się na ten temat w prasie zagranicznej.
Nie negując subiektywnej wizji rzeczywistości za pomocą czysto artystycznych środków wyrazu np. deformacja, przesada) należy jednak rozważyć czy ów przekaz jest czytelny dla odbiorcy, któremu przedstawia się to dzieło jako film dokumentalny. W przypadku scen związanych z niszczeniem telewizorów czy też paleniem książek, jako ilustrację wypowiedzi dystrybutorów o potrzebie zwalczania złych wiadomości nie jest to takie oczywiste. Mogą one być odebrane jako rzeczywiste praktyki, stosowane przez dystrybutorów w ramach realizacji głoszonych przez „A.” idei.
Jeżeli chodzi o sceny symboliczne (biegnące po taśmie szczury, królik z podłączoną elektrodą) to podawane przez twórców filmu wytłumaczenie ich sensu jest mało przekonujące. Według św. W.D. scena ze szczurami miała rzekomo wyeksponować punkt widzenia „A.”, że rywalizacja z innym dystrybutorem jest obca korporacyjnej ideologii (k. 218), a według J.G zastąpić wypowiedź dystrybutorki (R.) o wynikach badań jakie studenci jednego z amerykańskich uczelni przeprowadzali na szczurach (k. 421).
Porównanie tych obu wypowiedzi ujawnia istnienie między nimi rozbieżności. Całkowicie niezrozumiałe jest wyjaśnienie przez św. D. (k. 219) celu wprowadzenia do filmu królika. Trudno bowiem pojąć w jaki sposób zwierzę to podłączone do aparatury mogłoby symbolizować ideę „wolnego człowieka”.
Ta ostatnia scena została wpleciona między obrazy osób, słuchających w skupieniu kaset motywacyjnych, co rodzi oczywiste skojarzenia tych postaci z królikami doświadczalnymi.
W tej sytuacji zasadny jest pogląd skarżącego, że rzeczywistym zamiarem jaki towarzyszył autorom filmu była chęć skompromitowania metod szkolenia i głoszonych przez korporację idei oraz ośmieszenie osób (dystrybutorów), które z pełnym przekonaniem prezentowały je w udzielonych wywiadach. Ten zamysł daje się też wyczytać z omawianej już wypowiedzi aktora („P.”), który przestrzega, że praca nad rozwojem własnej osobowości (wg ideologii „A.”) prowadzi do śmieszności a w przypadku niepowodzeń ekonomicznych może skończyć się pobytem w szpitalu psychiatrycznym.
Egzemplifikacją tej ostatniej sytuacji wydaje się być scena końcowa filmu, gdzie dwaj osobnicy (jeden na dachu domu, drugi na kominie fabrycznym) wykrzykują slogany propagandowe „A.”.
Wolność słowa realizowana przez twórcę w formie artystycznej wizji rzeczywistości nie jest wartością absolutną. Granice te kończą się tam gdzie pojawia się zagrożenie dla innego dobra osobistego, które korzysta z prawnej ochrony.
Słusznie zarzuca skarżący, że Sąd Okręgowy przyjął nieuprawniony pogląd, jakoby zakres dopuszczalnej krytyki, skierowanej pod adresem osób prawnych był większy niż w przypadku osób fizycznych. Ochrona dóbr osobistych osób prawnych powinna być jak najbardziej zbliżona do ochrony uznanej w odniesieniu do osób fizycznych. Są to prawa bezwzględne niemajątkowe i niezbywalne. Ich ochrona warunkuje prawidłowe funkcjonowanie osoby prawnej i jest jednym z czynników determinujących możliwość stabilnego rozwoju i osiągania zysków (vide: Agnieszka Kubiak-Cyrul, Dobra osobiste osób prawnych, Zakamycze 2005 r. str. 212).
Wbrew temu co stwierdza Sąd Okręgowy to nie powód a pozwana „C. Studio”, powinna była wykazać, że dysponowała przekonującymi dowodami, które wskazywały na ogromne dysproporcje w podziale zysku firmy „A.” i nietypowe źródło uzyskiwania przez nią znacznej części dochodów. Nie ulega bowiem wątpliwości, że taki zarzut jest dla Spółki zniesławiający. Postrzegana ona jest przez osoby z nią współpracujące jako podmiot, który działa w interesie wąskiej grupy ludzi.
Jako zasadniczy argument świadczący o dopełnieniu przez producenta filmu niezbędnych czynności w tym względzie Sąd przytacza powołanie się utorów filmu na informacje zamieszczone w cyt. wcześniej broszurze ks. Z., które ten z kolei zaczerpnął z prasy zagranicznej a danych tych powódka nie dementowała mimo, że znana jej była ta publikacja. W orzecznictwie sądowym prezentowany jest pogląd, że powołanie się na czyjąś wypowiedź lub publikację może okazać się niewystarczające dla odparcia zarzutu bezprawności działania. Z taką sytuacją mamy do czynienia w niniejszej sprawie.
Wiarygodne dane o dochodach i podziale zysku firmy „A.” Polska producent mógł uzyskać zwracając się o te informacje do powodowej spółki, czego nie uczynił. Z zeznań J.G. wynika tylko, że chciał się on umówić na rozmowę z przedstawicielem firmy (Dyr. F.) ale ten nie znalazł dla niego czasu. Nie sprecyzował, jednak jakie konkretne informacje byłyby przedmiotem jego zainteresowania. Wyjaśnił jednocześnie, że nie zapoznawał się z bilansami spółki składanymi do rejestru handlowego „bo nie interesowały go wyniki firmy „A.” Polska a poza tym nie znalazłby tam takich danych”. Nie występował też do siedziby korporacji „A.” w USA z zapytaniem o te liczby (k. 430v).
Powyższa wypowiedź świadczy wymownie o niefrasobliwym podejściu władz pozwanej spółki do tej problematyki.
.
Jeżeli chodzi o zeznania św. M.D., które Sąd przytacza na poparcie tezy o zachowaniu przez „C. Studio” szczególnej staranności w zbieraniu tej kategorii materiałów do filmu to po pierwsze osoba ta nie jest pozwaną w tym procesie a po drugie z powołanych zeznań również nie wynika aby chodziło jej wówczas o zdobycie informacji dot. danych finansowych powodowej Spółki.
Podsumowując wszystkie dotychczasowe rozważania należy wyciągnąć z nich jednoznaczny wniosek, że przy produkcji filmu dopuszczono się istotnych manipulacji oraz zaniedbań, w wyniku czego powstało dzieło godzące w dobra osobiste powodowej spółki. Działań sprawcy naruszenia (producenta filmu) nie można zakwalifikować ani jako mieszczących się w ramach porządku prawnego (art. 41 ustawy Prawo prasowe) ani też jako podjętych w obronie uzasadnionego interesu społecznego.
Naruszone zostało dobre imię powódki. Według poglądów doktryny pod tym pojęciem należy rozumieć dobre mniemanie innych osób o danym podmiocie prawa. Przejawem owego naruszenia są te wypowiedzi, które w nieuzasadniony sposób zarzucają jej niewłaściwe postępowanie w prowadzonej przez nią działalności, wskutek czego zostaje narażona na utratę zaufania potrzebnego do funkcjonowania zgodnie z zakresem jej zadań (A. Kubiak-Cyrul, Dobra osobiste osób prawnych str. 169). Sporny film przedstawia powodową spółkę jako podejrzaną sektę ekonomiczną, która wykorzystując naiwność dystrybutorów uzyskuje ich kosztem znaczne dochody a prawie cały jej zysk przechwytuje bardzo wąska grupa osób.
Trudno przypuszczać aby taki wizerunek firmy nie wywoływał u postronnych osób (tj. współpracujących z nią dystrybutorów, partnerów handlowych i konsumentów) negatywnych odczuć, jakie rodzą się w zetknięciu z nieuczciwym, podstępnym czy pełnym hipokryzji zachowaniem. Działalność gospodarcza firmy w takim otoczeniu musi natrafiać na poważne problemy, które nie pozostają bez wpływu na jej wyniki finansowe.
Powódka może domagać się środków ochrony zmierzających do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych, jakie przysługują osobom fizycznym (art. 24 kc w zw. z art. 43 kc).
Wprawdzie film ten stał się przedmiotem publicznej dyskusji i zasięg skutków naruszenia dóbr wykracza poza środowisko, któremu został on zaprezentowany to jednak eksponowanie tej sprawy, w tak szerokim wymiarze, po upływie 8 lat od dopuszczenia się przez pozwaną deliktu mogłoby przynieść skutki odwrotne od zamierzonych. Za właściwe Sąd Apelacyjny uznał opublikowanie żądanego oświadczenia w dzienniku ogólnopolskim „S.”, oraz w „Dz.” które to gazety poświęciły temu filmowi obszerne artykuły (k. 29).
Co do zasady zasługuje również na uwzględnienie żądanie zasądzenia od pozwanej „C. Studio” sumy pieniężnej na wskazany przez powoda cel społeczny. Strona ta dopuściła się umyślnego naruszenia dóbr osobistych firmy „A. Polska.” Świadczą o tym przytoczone wcześniej rozważania oraz fakt, że przedmiotowy film został zrealizowany w sposób zasadniczo różniący się od założeń przyjętych w projekcie scenariusza, który przedstawił producent (pt. Pozytywne myślenie - k. 12). Jeżeli chodzi o wysokość żądanej kwoty (50.000 zł) to w ocenie Sądu Apelacyjnego była ona wygórowana. Tym niemniej z uwagi na doniosły charakter tej sprawy nie może też to być kwota symboliczna.
Dlatego też jako odpowiednią sumę Sąd Odwoławczy przyjął kwotę 10.000 zł, która z jednej strony spełnia funkcję represyjną a z drugiej daje powódce właściwą satysfakcję.
Pozwana której przysługują autorskie prawa majątkowe do tego filmu nosiła się z zamiarem jego wyświetlenia. Powoływała się tu na misję telewizji publicznej, która ma na celu ukazywanie odbiorcy ważkich problemów społecznych a tematyka przedmiotowego dzieła odnosi się, jej zdaniem do istotnych kwestii poprzez przedstawienie zmian w mentalności polskiego społeczeństwa w dobie transformacji ustrojowej i gospodarczej. Poddawała w wątpliwość zarzut, że film narusza dobra osobiste powoda (k. 439).
Przedstawiona wyżej argumentacja nie może być uznana za przekonującą. Jak słusznie zauważa strona powodowa w piśmie z dnia 23 lipca 2004 r. (k. 53) „T.” Polska realizując misję publiczną powinna kierować się odpowiedzialnością za słowo i rzetelnie ukazywać różnorodność wydarzeń i zjawisk (art. 21 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji (Dz. U. 2001 r. Nr 101 poz. 1114).
Przy tak określonych celach nie może budzić wątpliwości okoliczność, że podmiot ten musi respektować dobra osobiste innych osób i powstrzymać się od działań, które godziłyby w te wartości. Udostępnienie tego filmu masowej publiczności, w obecnej jego postaci, prowadziłoby do naruszenia dóbr osobistych powoda na skalę nieporównywalną z tą jaka była wynikiem dotychczasowej prezentacji dzieła. Roszczenie powoda jest zatem uzasadnione w świetle art. 24 zd. 1 kc w zw. z art. 43 kc z tym jednak zastrzeżeniem, że zaniechanie działania zagrażającego dobrom osobistym strony skarżącej powinno się sprowadzać tylko do rezygnacji pozwanej „T.” z emisji filmu i powstrzymania się od jego rozpowszechniania w jakiejkolwiek formie. Nie ma podstaw aby zakładać, że „T.” Polska, jako instytucja publiczna nie będzie respektować powyższego obowiązku i z tych względów dalej idące (w powyższym zakresie) żądanie powódki należało oddalić.
Gdy chodzi o pozwaną spółkę „C. Studio” to została ona obciążona kosztami postępowania (przed Sądem I instancji) w zakresie wpisu sądowego (od roszczenia niemajątkowego - 2.500 zł z czego 2.200 zł podlega pobraniu na rzecz Skarbu Państwa) oraz kosztami zastępstwa procesowego, należnymi w zakresie tego roszczenia, przy przyjęciu czterokrotnej stawki minimalnej, z uwagi na znaczny stopień zawiłości sprawy oraz wydatny nakład pracy pełnomocnika powoda.