STRZYŻA WKA.
W dziwnie pancernej ziemi podolskiej, nad Bohem, przy ujściu rzeczki Strzyżawki, leży włość Strzyżawiecka. Nieopodal Winnica, wojewódzki gród ongiś, również nad Bohem, na półwyspie rozłożona.
Od Winnicy jechałeś ku Strzyżawce Bohem. Z obu stron były urwiste brzegi, porosłe gąszczem zielonym. Nagle krajobraz się zmieniał, las się kończył, urywał się raptem. Miałeś jeszcze złoty łan zbożowy i wreszcie za zakrętem ukazywał ci się na skale, nad samym Bohem, nawpól ukryty zielenią drzew, pałac Grocholskich.
Pałac biały, o kolumnadzie grec/kiej, podpierającej fronton klasyczny,
0 attyce balustrowanej, o skrzydłach równo, a śmiało zagiętych.
Kiedyś tą ziemią władał Michał Grocholski, potem przeszła drogą wiana do Morawskich, wreszcie odkupił ojcowiznę, drogą dużych wysiłków, hr. Tadeusz Grocholski. Odkupił i tym sposobem uratował spory szmat ziemi polskiej wówczas, gdy moskal zaborca chciał nas z owych stron podolskich wyrzucić, odpędzić.
A wszak dzieje polsfkie na owych ziemiach kresowych — to cały szereg zapasów i zmagań o kulturę polską, to odparcie dziewięćdziesięciu kilku napadów tatarskich, to ustawiczne baczenie na granice ruskie, kozackie, wołoskie.
To przecie czuwanie na owej rubieży, gdzie zawadzisz o stary szlak tatarski, gdzie natrafisz pługiem na piszczel turecki, gdzie o kurhan często się oprzesz.
Nie masz bogdaj jednej wsi kresowej, gdziebyś nie spotkał czegoś, co sercu dumą lub tęsknotą.
Z owej to wsi chciał nas zaborca wyrugować, ziemię odbierał, kulturę naszą niszczył, kościoły nam zamykał, szkoły prześladował.
W tym to czasie ucisku i gniotu, w drugiej połowie zeszłego stulecia, Strzyżawiecka włość uratowaną została i, przez długie lata szerzyła w tych stronach polskie wpływy i rozwijała myśl polską.
A pobok siedziby właścicieli, widzieliśmy też na wzgórzu nad rzeką, biały o kopule na kolumnach, kościiół.
Śliczna to była świątynia, przed stu laty wystawiona, a konsekrowa na przez biskupa Mackiewicza.
Miała portyk biały, na czterech kolumnach doryckich wsparty, a do wnętrza wpadały złotawe smugi światła i tworzyły dobrą hannonję z ołtarzami umajonymi kwieciem podolskim.
Gdy bardzo stary, siwy jak gołąb, Ksiądz Mirocki wznosił monstran cję świętą i błogosławił ludowi wiernemu, co przetrwał tyle ucisków,
1 zawsze stał wiernie przy wierze i mowie naszej, to się serce radowało
66