10520 Obraz9 (6)

10520 Obraz9 (6)



ROZDZIAŁ XXI

Nadchodził grudzień. Dzień urósł bez mała do czternastu godzin. Słonko w południe świeciło niemal prostopadle, oślepiając nadmiarem blasku. Rozgrzane powietrze przy budynkach zdawało się drżeć jak duch nad jasnymi węglami. Szyny nagrzewały się do tego stopnia, że nie można było gołą ręką dotknąć.

Lato się zaczynało. W ogródkach mieszkańców Cataliny dojrzewały pomidory, śliwki i czereśnie. W polu dojrzewała pszenica, kwitły słoneczniki i lny. Kwiaty w stepie poschły i poru-działa trawa.

Pracodawca zawsze był uprzejmy dla Zygmunta, darząc go przyjaznymi słowami. Pewnego popołudnia sprawdziwszy przyśrubowane przezeń gwinty, rzekł:

—    Masz listy od żony?

—    Mam. Dziękuję za pamięć. Cieszy się kobieta, że nareszcie dobrze zarabiam.

—    Pewnie chciałbyś ją już odwiedzić?

—    Czemuż nie. Jeżeli Bóg pozwoli, to na Boże Narodzenie będę prosił pana o tydzień urlopu.

—    Boże Narodzenie jeszcze daleko. Będziesz mógł ją wcześniej odwiedzić.

Zygmunt spoczął wzrokiem na rozmówcy oczekując wyjaśnienia.

Okręt szyn nie dostarczył, będę zmuszony większą część personelu suspendować do czasu aż nadejdzie materiał. Pracę twoją bardzo cenię, ale przyjąłem was prawie najpóźniej, tedy redukując innych, nie mogę ciebie pozostawić.

Wiadomość zaniepokoiła Dubowika.

—    A na jak długo, panie?

—    Aż nadejdą nowe szyny. Co najmniej na dwa tygodnie. Możesz ten czas wykorzystać na odwiedzenie żony.

—    Ale potem przyjmiecie mnie?

—    Na pewno. Mam bardzo dużo pracy — pocieszył.

Pracowali jeszcze do końca tygodnia. W sobotę popołudniu pracodawca wypłacił suspen-dowanym całą ich należność i oznajmił, że kto nie zamierza opuszczać Cataliny, może za zwykłą opłatą jednego peza korzystać z mieszkania w namiotach i ze stołówki.

Ale większość nie skorzystała z nadanego prawa. Wielu wyjechało na spacer do Bujnesu, lub do znajomych majątków na żniwo.

Dubowik przygotował się na wyjazd do Be-risso. W drodze powrotnej miał zajechać do Buenos Aires i poruszyć gdzie należy sprawę uprowadzonych kobiet, gdyż na wysłany do Patronatu list nie było żadnej odpowiedzi. Planował tę wycieczkę na święta z większym groszem w kieszeni, lecz i dotychczas zarobek był znaczny. Miał przy sobie 117 pezów, nowe skórzane sandały i nową bluzę. Dwa banknoty po 50 pezów zaszył do marynarki, a resztę pozostawił sobie na drogę.

Spakował rzeczy zawczasu i bawiąc się w gronie swych przyjaciół, czekał na noc, aby znowu kawałek przejechać za darmo. Grali jakiś czas w karty, potem pili matę, a pod wie-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
49197 Obraz7 (20) o* lyi i nj^asowo, gten uzyskiwano bez sprzętu do naciągu. _4000 Rys. 3-84. Spręż
Obraz9 (5) ROZDZIAŁ XIX A w Berisso życie płynęło starym zwyczajem. Dzień w dzień przychodziły esze
30408 Obraz1 (8) ROZDZIAŁ XI Tak się złożyło, że w dzień ślubu Stasi aż dwa okręty zawinęło do Swif
32832 Obraz 1 (7) Rozdział V. Zamiar operacji warszawskiej i próba jego realizacji Szósty dzień sier
rozdział 4 (12) 137 9 Aktuattiocja wyceny należności Inwestycje zaliczone do aktywów trwałych na dzi
Obraz3 Rozdział IKlasyfikacja terenów zieleni Podstawą planowania i urządzania terenów zieleni jest
obraz6 Rozdział dziesiąty RZYM 1. JOWISZ Wszechwiedza była jednym z atrybutów Jowisza, najwyższego

więcej podobnych podstron