świadectwo
/
Komunie Święte godnie przyjęte, a penitent znajduje się na prostej drodze do nieba?... Niestety nie! Co zrobić w takim przypadku.
Najpierw założyć filtry, a następnie wyspowiadać się jeszcze raz za okres od ostatniej dobrej spowiedzi, tzn. takiej, w której zostały wypełnione wszystkie niezbędne warunki. Można rozpocząć w następujący sposób: „Moja ostatnia spowiedź była miesiąc temu, ale chciałbym wyspowiadać się z ostatnich dwóch lat. Moje spowiedzi w tym czasie nie były dobre, ponieważ nie robiłem nic, aby poprawić się z grzechu oglądania pornografii w Internecie, który stale popełniałem. Żyłem świadomie i dobrowolnie w bezpośredniej okazji do grzechu, ale teraz już definitywnie odsunąłem ją, zakładając blokady".
I Pan Bóg przebaczy, widząc, że penitent rzeczywiście się nawraca. Bóg jest miłosierny, ale wymagający. Z pewnością Jego miłosierdzie nie polega - jak myślą niektórzy - na tym, że pozwala nam robić, „co chceta”. A droga do nieba nie wygląda jak włoska autostrada.
Do następnego razu!
Wasz starszy brat Jaś Bilewicz ■
Książka dostępna w naszej księgarni wysyłkowej: www.milujciesie.org.pl, tel. 061 852 32 82.
Zrozumiałem, że aby żyć w czystości, nie wystarczą tylko szczere chęci, ale konieczna jest wielka praca nad sobą każdego dnia
Chciałem wszystkich przestrzec przed pornografią, która pod niewinnymi postaciami jest coraz częściej obecna wokół nas, już nie tylko w Internecie, telewizji czy gazetach, ale coraz częściej w teledyskach muzycznych, w reklamach, sklepach itp.
Jestem studentem i nawet nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy zatrułem swoje życie przez pornografię. Na początku nie widziałem w takich obrazkach czy filmach nic złego, więc nawet nie wyznawałem tych grzechów na spowiedzi. Wśród kolegów takie filmy były postrzegane jako wręcz forma „dokształcenia się w tych sprawach", a masturbacja jako poznawanie własnego ciała. Pamiętam, że potem podobne poglądy lansowała nawet licealna nauczycielka od wychowania do życia w rodzinie, czym tylko utwierdziła większość moich kolegów, że onanizm to nic złego.
Lata mijały, a ja tkwiłem w tym bagnie, sięgając po coraz ostrzejsze obrazy, szukając coraz mocniejszych doznań. Kiedy w końcu się dowiedziałem, że popełniam grzech ciężki, i dostrzegłem jego skutki w swoim życiu, po raz pierwszy poszedłem z tym do spowiedzi. Czułem po niej wtedy wielki pokój oraz radość, ale nie wiedziałem, jak długa i ciernista droga jest jeszcze przede mną... Pomimo szczerych chęci poprawy i zerwania z grzechem pojawiały się upadki, po których pędziłem natychmiast do Jezusa czekającego w konfesjonale. Nieraz udawało się wytrwać w czystości kilka tygodni lub miesięcy, a innym razem tylko kilka dni. Teraz jednak wiem, że w tej walce za bardzo liczyłem na siebie, myśląc, że „przecież ja sobie jakoś z tym poradzę”; nie unikałem specjalnie okazji do grzechu - często ze względu na pracę długo przesiadywałem przy komputerze, łudząc się, że zdołam jakoś sobie poradzić, kiedy przyjdzie pokusa.
W moim życiu było wiele bałaganu, a ja nie starałem się go uporządkować, tylko skupiałem swoją uwagę i siły na walce ze swym nałogiem. Wierzyłem, że to tylko kwestia silnej woli, tak jak z rzucaniem papierosów. Zgubiła mnie moja pycha i egoizm, a upadki zdarzały się coraz częściej, choć przecież tak bardzo ich nie chciałem. Brzydziłem się tym wszystkim, miałem straszne wyrzuty sumienia, a w moim sercu była pustka, żal i smutek. Z każdym upadkiem czułem, że powoli przestaję już panować nad sobą, a to, co robię, jest uzależnieniem. Szukałem wtedy pomocy i dowiedziałem się o Ruchu Czystych Serc, do którego wstąpiłem. Niedługo potem otrzymałem Wasze czasopismo. Jego treści przemieniały moje serce. Wiem, że w tym momencie rozpoczęła się moja droga powolnego, ale głębokiego nawracania się i zrywania z grzechem.
Myślałem wtedy, że będzie mi łatwiej i że wkrótce uda mi się uwolnić od tego problemu, jednak szatan nie chciał odpuszczać - przychodziły bluźnier-cze myśli, obrazy czy natręctwa. Kiedy tylko pojawiały się napięcia, nie potrafiłem inaczej ich rozładować, tylko sięgałem po pornografię jak po narkotyk, aby na chwilę się rozładować i zapomnieć o wszystkim, choć i tak potem było jeszcze gorzej. Czułem, jak pornografia niszczy mnie od środka... Wiedziałem jednak, że Jezus czeka na mnie w sakramencie pokuty i że mnie kocha. On nie liczył moich upadków, ale czekał na mnie i podawał mi swoją rękę, by mnie po nich podnosić, On opatrywał moje rany, On mi dodawał nadziei, kiedy mi już jej brakowało.
Pamiętajcie, że dopóki walczymy, to dla Chrystusa jesteśmy zwycięzcami. On przecież wie, że my chcemy zerwać z grzechem. Ta droga wychodzenia z nałogu może być jednak bardzo długa i bolesna, uzależniona od stopnia,