Ne 9-
zagrożonych przez komunizm i socjalizm ośrodkach robotniczych. Możliwości rozwojowe organizacji są bardzo poważne, zależą jednakże — rzecz zrozumiała — od warunków, w których będzie pracować i środków materjalnych.
Na czele organizacji stoją działacze Senjoratu „Odrodzenia”, ruchu znanego w szerokich sferach katolickich, którzy oddani są jej całkowicie i nie dopuszczą do zmarnowania placówki, tak dobre rokującej nadzieje.
Stajemy przed społeczeństwem w pełni zrozumienia czekających nas trudnych do spełnienia zadań i ciążących na nas obowiązków* W dalszej pracy, którą będziemy prowadzili, krzepić nas i zasilać będzie wiara w pomoc Bożą, w żywotność i siłę moralną społeczeństwa polskiego i jego młodego pokolenia i głębokie przekonanie, że prędzej czy później idea, o którą walczymy, zapanować musi w życiu naszego Narodu.
Dlaczego? „Rzeczpospolita” pisze o zjeździe Polaków z zagranicy: Niestety — bliższe z za jego kulis wiadomości nie uprawniają bynajmniej do pięknych i przychylnych konkluzji. Skupiając w sobie po raz pierwszy Polaków ze wszystkich stron świata, dając im możność szczerego wypowiedzenia swoich żalów i organizując stalą Radę (której zadaniem winno być właśnie, aby takich żalów na przyszłość nie było), Zjazd — a raczej ci, co go zorganizowali, wszystko raczej czynili, aby w przyszłości nie było lepiej niż uotąd, ale chyba jeszcze gorzej.
Zaczęło się już od samego aktu otwarcia. Wstawiony w skład komitetu organizacyjnego jako jego prezes p. Marszalek Senata Szymański, słynny już na całą Polskę ze swoich politycznych nietaktów, a znany także z wyraźnych wobec katolicyzmu przekonań, nie potrafił się opanować nawet w chwili tak doniosłej, nawet w obliczu tak historycznego momentu, jakim był pierwszy Sejm Polaków na obczyźnie, zebrany na niepodległej polskiej ziemi. Mówiąc o nieobecności delegatów polskich z Litwy i Sowietów p. Marszalek (a raczej p. przewodniczący Senatu, gdyż od marszałkowskiego tytułu p. Szymański teraz dobrowolnie się uchyla) uważał za svosowne powiedzieć także, że .wskutek swoich racji” me przybyli na Zjazd delegaci polskiego Zjednoczenia Rzytnsko-Katolickiego w Stanach Ziednoczonych, a nawiązując do bolszewików dodał:
„Rzecz dziwna, że tak z jednej strony zeszedł się tu bolszewizm, a z drugiej fanatyzm”...
Z przerażeniem słuchała tego niesłychanego ataku przedstawiciela polskiej władzy ustawodawczej, skierowanego pod adresem najpoważniejszej naszej organizacji katolickiej na obczyźnie, cała sala, I dopiero wyjaśnienie, kim jest i jak ze słowem mówionem potrafi się obchodzić p. Szymański, uspokoiło nieco rozgoryczonych delegatów.
Potem jednak przyszło posiedzenie końcowe, odbywane według recepty „nie dyskutować i nie głosować, a tylko bić oklaski i na wszystko się godzić”. I na tern to posiedzeniu przy wyborach do stałej Rady Organizacyjnej Polaków z zagranicy p. Szymański, mimo swego niezwykłego nietaKtu, został wybrany „honorowo”, natomiast zaś... przepadła kandydatura J. E. ks. Prymasa Polski Hlonda.