104 homo sacer
wienie stanowi w definicji Festusa o wyjątkowości homo sacer: bezkarności zabicia go oraz zakazu złożenia z niego ofiary. W ramach tego, co wiemy o prawnym i religijnym ustroju rzymskim (tak o ius di-vinum, jak o ius humanum), obie cechy zdają się trudne do pogodzenia: jeśli homo sacer był nieczysty (Fowler: tabu) albo był własnością bogów (Kerenyi), wówczas dlaczego każdy mógł go zgładzić, nie plamiąc się arfi nie popełniając świętokradztwa? A jeśli, z drugiej strony, był on w rzeczywistości obiektem archaicznej ofiary lub więźniem skazanym na śmierć, dlaczego nie było fas zabicie go zgodnie z przepisanymi formami? Czym zatem jest życie homo sacer, jeśli sytuuje się on na skrzyżowaniu możności bycia zabitym i niemożności bycia złożonym w ofierze, poza prawem ludzkim i boskim?
Wszystko to każe myśleć, że znajdujemy się w obliczu pojęcia granicznego dla społecznego porządku rzymskiego, pojęcia, którego jako takiego nie można zadowalająco wyjaśnić tak długo, jak długo pozostajemy w obrębie ius dwinum i ius humanum, ale które - co nie jest wykluczone - może rzucić światło na ich wzajemne ograniczenia. Zamiast dociekać racji wyjątkowości homo sacer - jak to czyniono aż nazbyt często - w rzekomej pierwotnej wieloznaczności sacrum, stanowiącej kalkę etnologicznego pojęcia tabu, spróbujemy zinterpretować sacratio jako autonomiczną figurę i zapytamy, czy przypadkiem nie rzuca ona światła na pierwotną strukturę polityczną, która znajduje swoje miejsce w strefie poprzedzającej rozróżnienie na sacrum i pro-fanum, to, co religijne, i to, co prawne. Żeby jednak zbliżyć się do tej strefy, trzeba koniecznie pozbyć się pewnej niejasności.
2. AMBIWALENCJA SACRUM
2.1 Na interpretacji fenomenów społecznych, a w szczególności problemu początków suwerenności, nieustannie ciąży naukowy mitologem, który narodziwszy się w końcu XIX i początkach XX wieku, sprowadził nauki o człowieku na manowce w niezmiernie delikatnej dziedzinie. Ów mitologem - który prowizorycznie możemy nazwać „teorią ambiwalencji sacrum” - kształtuje się w późnowiktoriańskiej antropologii, by od razu przenieść się na grunt socjologii francuskiej. Jego wpływu i przenikania do innych dyscyplin nie osłabił upływ czasu i są one tak przemożne, że po tym, jak już wystawił na szwank rozważania Bataille’a o suwerenności, jest w dalszym ciągu obecny w takim arcydziele dwudziestowiecznej lingwistyki, jakim jest Vocabulaire des institutions indo-europeennes Emile’a Benveniste’a. To, że jego pierwsze sformułowanie można znaleźć w Lectures on the religion of the Semites pióra Robertsona Smitha (1889) - czyli w książce, która miała wywrzeć decydujący wpływ na kształt tekstu Freuda Totem i tabu („czytanie tego tekstu - pisał Freud - było jako podróż gondolą”) - nie powinno dziwić, zważywszy na fakt, że pojawienie się Lectures zbiega się z momentem, gdy społeczeństwo, które straciło jakikolwiek związek z własną tradycją religijną, zaczynało rzucać oskarżenia