o. Józef M* Bocheński
katolicyzm w znaczeniu, które temu słowu przypisujemy - my, ludzie współcześni. Dla nas katolicyzm jest doktryną, która pod względem etycznym domaga się od człowieka konsekwentnego pochodu do celów zaziemskich poprzez kulturę i pracę twórczą na ziemi, a zwłaszcza poprzez wyrobienie własnego charakteru. Katolik w naszym rozumieniu powinien być jednostką dynamiczną i czynną - kimś radykalnie różnym od owego „Polaka wegetatywnego”.
Tutaj jedna uwaga. Pan Stachniuk prawdopodobnie nie myli się, jeśli ma na myśli konkretny światopogląd barokowy, który do Polski przyszedł równocześnie z kontrreformacją. Ten św iatopogląd - mnie osobiście w najwyższym stopniu obcy - został w Polsce skombino-wany z różnymi czynnikami o pochodzeniu luterańskim (etyka naszej szlachty ówczesnej), z czynnikami, które z katolicyzmem nie mają mc wspólnego, a często są z nim wprost sprzeczne. Ten to bigos kulturalny zaciążył nad mentalnością polską i uczynił ją taką, jaką jest. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo, powtarzam, problem jest potwornie złożony i łatwiej jest na ten temat fantazjować, niż dowodzić naukowo czegokolwiek.
Zasługą P. Stachniuka jest - jak już powiedziałem - bardzo ostre sformułowanie faktu. Nie godząc się na jego konstrukcję ekspli-kacyjną, moim zdaniem nie do utrzymania, jestem przekonany, że mimo wszystko część deskryptywna jego pracy jest jedną z najpo-cześnięjszych rzeczy, jakie na poruszony tutaj temat czytałem. Jeśli przeciw temu studium piszę, to nie dlatego by jego wartości obniżyć, ale aby wyjaśniwszy pewne dość groźne nieporozumienia w nim zawarte, móc tym chętniej podpisać jego główną teorię.
Obserwacja życia polskiego nasunęła mi w ostatnich czasach kilka spostrzeżeń, które napełniać powinny głęboką troską każdego myślącego polskiego nacjonalistę. Odnoszę wrażenie, ze naszemu ruchowi narodowemu grozi - nie bardzo jeszcze w tej chwili widoczne - niebezpieczeństwo ześlizgnięcia się w nacjonalizm typu azjatyckiego, czyli w barbarzyństwo. Ze zdumieniem stwierdzam takt, że tego rodzaju tendencje, wychodzące oczywiście z ..dołu”, z mas małokulturalnych, nie są dość energicznie hamowane przez ,.górę , że wśród elity mchu narodowego, a nawet wśród polskiego duchowieństwa znajdują one zanadto często sympatię i poparcie, a przynajmniej brak dostatecznego oporu.
Najpoważniejszym niebezpieczeństwem jest obecnie rasizm Co prawda - wobec faktu, że jesteśmy narodem rasowo bardzo mieszanym i w świetle tego, co wiadomo o rasizmie niemieckim - nie sądzę by wielu było u nas rasistów świadomych. Nie mniej, rasizm w obrębie nacjonalizmu polskiego istnieje.