interesującą dla obu uczestniczący przedstawione zdarzenia wzbudzą „
czy będą śmieszyć, czy wzbudzać zi złych). Nie jest ważne, bo teatr nie j kościołem. Teatr jest rzeczywistość kilka „w nicość zapada". Ale także i by te teatralne wieczory były i istotr jeśli są takie, stają się wówczas i try to już temat na nasze następne spot! pożytkami z teatru płynącymi.
trochę tak, jak u księdza Benedykta Chmielowskiego w Nowych Atenach - encyklopedii napisanej „idiotom dla nauki**, a „melancholikom dla rozrywki”, czyli: „Koń - jaki jest każdy to widzi”. Co to jest teatr i po co on jest — każdy to wie. Wie, albo i nie. Bo się nad tym nigdy nie zastanawiał, bo go to nie obcho
To takie oczywiste, że teatr to sztuka najbardziej zależna od człowieka, zmienna jak ludzkie humory. Malarz namaluje swe płótno i ono trwa - w zasa-jest z łasiczką , czy też np. z tchórzofretką. Spróbujmy sobie teraz przypomnieć jak wyglądała scena na początku spektaklu, na którym byliśmy ostatnio.
Jeśli się nam to uda — w co wątpię — przypomnijmy sobie kto był na niej w momencie podniesienia kurtyny. Jak ubrany? W jakiej pozycji go spostrzega-bardziej oczywistego niż pójść i sprawdzić. Ba, ale... spektakl już zszedł z afisza, zmieniła się obsada, reżyser dokonał korekt, itd., itp.
Zaraz — przecież byliśmy na premierze prasowej; muszą by recenzje. Spróbujmy się w nie wczytać. Z pomocą „Bibliografii Zawartości Czasopism” (albo po prostu archiwum teatralnego) udało się znaleźć wszystkie, dajmy na to, dziesięć. Z pięciu dowiadujemy się, że spektakl trwał trzy godziny, z pięciu, że dwie i pół; pięć pisze, że otwierało go tango, a kończył walc, pięć, że otwierał waic, a kończyło tango. Przesadzam? Oczywiście, ale wcale nie za bardzo. Był kiedyś w Starym Teatrze w Krakowie taki spektakl Andrzeja Wajdy Z biegiem lat, zbiegiem dni.. Trwał albo wiele godzin, albo był grany w wersji na trzy wieczory (może tylko dwa?). Robiłem kiedyś zestawienie bibliograficzne recenzji
25
Spotykamy się po raz drugi i po raz drugi stawiam naiwne pytanie. Te naiwne pytania są niesłychanie kłopotliwe i właściwie rzadko się je stawia. Bo to
dzi,bo to takie oczywiste. Sądzę, że po pierwszym spotkaniu możemy tę ostatnią opinię potwierdzić — tak, to oczywiste, ale pod warunkiem, że tę oczywistość samemu się na własny użytek odkryje.
dzie niezmienne. Można go studiować mikron po mikronie, badać z użyciem
wszelkich dostępnych technik, albo po prostu podziwiać. Można zastanawiać się, nawet spierać o to, czy na obrazie Leonarda da Vinci u Czartoryskich Dama
my? Jakie było oświetlenie tej sceny? Czy towarzyszyła jej muzyka? Co wyra-
żała? To tylko cząstka możliwych pytań; wcale nie najtrudniejszych. Cóż