108 Harold Pinter
LULU
Nigdy nie widziałam pana poza domom — ani razu.
STANLEY
No, może nie jest pani poza domem o tej samej porze, co ja. LULU
Zawsze jestem poza domem.
STANLEY
Tośmy się akurat nie spotkali, to wszystko.
LULU
Powinien pan się umyć. Strasznie pan wygląda.
STANLEY
To by nic nie pomogło, gdybym się umył.
LULU (wstając)
Chodźmy trochę na powietrze. Bardzo mnie to przygnębia, kiedy pana widzę w tym stanie.
STANLEY
Na powietrze? A po co?
LULU
Ślicznie dziś na dworze. I mam parę kanapek.
STANLEY Jakich kanapek?
LULU Z serem.
STANLEY
Ja dużo jem, wie pani.
LULU
To nic. Nie jestem głodna.
STANLEY (nagle)
Wyjechałaby pani ze mną?
LULU
Dokąd?
STANLEY
Donikąd. Ale moglibyśmy wyjechać.
LULU
Dokąd byśmy pojechali?
STANLEY
Donikąd. Nie ma dokąd jechać. Moglibyśmy po prostu wyjechać. Wszystko jedno, dokąd.
LULU
Możemy równie dobrze zostać tutaj.
STANLEY Nie. Ta niedobrze.
LULU
A gdzie jest dobrze?
STANLEY
Nigdzie.
LULU
No, to urocza propozycja (Stanley wstaje) Umyje się pan? STANLEY (odwracając się od niej)
Niech pani posłucha. Chciałbym panią o coś zapytać.
LULU
Już mnie pan pytał o to.
STANLEY
Nie. Niech pani słucha. (natarczywie) Czy Meg miała wielu gości, którzy tu mieszkali poza mną, chciałem powiedzieć — przede mną?
LULU Poza panem?
STANLEY (niecierpliwie)
Czy dawniej była bardzo zajęta?
LULU
Czemu miałaby być zajęta?
STANLEY
Jak to — czemu? Dawniej był to pensjonat, nie?
LULU
Tak?
STANLEY
Nie?
LULU
Tak?
STANLEY
Nie? ...Och, niech pani przestanie!
LULU
Co pan chce wiedzieć?
STANLEY
Od czasu, kiedy tu jestem, Meg po raz pierwszy oczekuje gości.