106 Harold Pinter
LULU
Chciałam to tylko tutaj zostawić.
STANLEY
Proszę.
Lulu podchodzi do kredensu i kładzie nań okrągłą, solidnie wyglą-dającą paczkę.
To spora paczka.
LULU
Niech pan tego nie rusza.
STANLEY
Czemu miałbym ruszać?
LULU
W każdym razie, niech pan tego nie rusza.
STANLEY
Niech no pani usiądzie na chwilę.
LULU (idąc w głąb sceny)
Dlaczego pan nie otwiera drzwi? Duszno tu. (otwiera tylne drzwi) STANLEY (wstając)
Duszno? Ale co też pani mówi! Dziś rano robiłem tu dezynfekcję.
LULU (przy drzwiach)
No, tak lepiej.
STANLEY
Więc nie wierzy mi pani?
LULU
Co?
STANLEY
Nie wierzy mi pani, że dziś rano wyszorowałem tu wszystko Detoxem?
LULU
Sam pan chyba nie szorował?
STANLEY
O wpół do siódmej kąpałem się w morzu.
LULU
Naprawdę?
STANLEY Niech pani siada.
LULU
Na chwilkę, (siada, wyjmuje pudemiczkę, pudruje sobie nos)
STANLEY
Więc nie powie mi pani, co jest w tej paczce?
LULU
Kto panu powiedział, że wiem?
STANLEY Nie wie pani?
LULU
Nigdy tego nie mówiłam.
STANLEY (triumfująco)
To jak może mi pani powiedzieć, co w niej jest, jeśli pani nie wie, co w niej jest?
LULU
Nie powiem panu.
STANLEY
Deszcz chyba będzie, jak pani myśli?
LULU
Dlaczego pan nieogolony?
STANLEY
Więc nie wierzy mi pani, kiedy pani mówię, że o wpół do siódmej kąpałem się w morzu?
LULU
Wolałabym na ten temat nie mówić.
STANLEY
Pani uważa mnie za kłamcę?
LULU (podając mu pudemiczkę)
Chce pan zobaczyć, jak pan wygląda? (Stanley odchodzi od stołu) Powinien pan się ogolić, wie pan? (Stanley siada w fotelu) Czy pan nigdy nie wychodzi? (Stanley nie odpowiada) Chcę powiedzieć — co pan robi cały dzień? Siedzi pan w domu?
Pauza.
Czy pani Boles nie ma dość roboty bez tego, żeby pan się jej plątał pod nogami?
STANLEY
Kiedy ona zamiata podłogę, zawsze staję na stole.
LULU
Dlaczego nigdy pan nie wychodzi?
STANLEY
Wychodziłem dziś rano — przed śniadaniem.