114
ideowym, jak i formalnym - a z punktu widzenia tego ostatniego trzon prozatorskiej twórczości feministycznej cechuje analogia z przedstawioną w poprzednim rozdziale postmodernistyczną praktyką pisarską.
Francuska feministyczna „teoria różnicy” - w przeciwieństwie do amerykańskiego Ruchu Wyzwolenia Kobiet (Women’s Liberation Movemcnt) - nie poszukuje kobiecej tożsamości i nie zajmuje się raczej równouprawnieniem kobiet w sensie społecznym. Sprzeciwia się oczywiście uprzywilejowanej pozycji mężczyzny, nie odwołując się jednak do kwestii jednorodnej, wspólnej dla obu płci natury ludzkiej (co czynią ruchy równouprawnienia kobiet), czy też do kwestii specyfiki natury kobiecej (na co nacisk kładą niektóre radykalne feministki francuskie i amerykańskie). Odrzucając idee liberalnego feminizmu francuska „teoria różnicy” sytuuje się natomiast na gruncie tzw. „filozofii antyhumanizmu”27. Jeżeli tradycyjny humanizm transcendentną istotę boskości zastąpił istotą człowieczeństwa (doświadczenie, rozum, uczucie), budując na niej konstrukcje swojej wiedzy i historii, to rozwinięty po 1945 r. antyhumanizm poszedł jeszcze dalej w laicyzacji myśli, odrzucając wszelkie koncepcje człowieka, zakładające transcendentną jaźń, opartą w jakimś stopniu na idei boskiego Absolutu. Chodzi tu np. o jaźń trwałą, niezmienną, stanowiącą niepodzielną jedność i dostępną całkowicie świadomości; jaźń specyficzną, unikalną, tożsamą ze sobą i posiadającą pierwszeństwo w stosunkach z innymi. Wedle „antyhumanistów” taka koncepcja człowieka, prowadząca do uprzywilejowania ,Ja” kosztem „Innego” i tożsamości kosztem różnicy, leży u podstaw zachodniego systemu kultury, opartego na różnorodnych formach dominacji jednych elementów nad drugimi - w tym dominacji mężczyzny nad kobietą. Feminizm francuski możliwości i warunków sprzeciwu wobec tego stanu rzeczy poszukiwał zarówno na drodze spekulatyw-ncj - poddając kulturowemu przewartościowaniu psychoanalizę, myśl marksistowską, fenomenologię, egzystencjalizm i strukturalizm - jak i na drodze rewolty praktycznej, włączając się np. aktywnie w ruch kontestatorski „paryskiego maja" 1968 r.2*
Myśl zachodnią, jak wskazywał m. in. Derrida, charakteryzuje binarny system symboliczny, w którym pierwszy (nacechowany dodatnio), podstawowy i istotny człon opozycyjnej pary pojęć zajmuje na mocy koncepcji „pierwotnego początku”, „oryginału” i „źródła” pozycję uprzywilejowaną w stosunku do członu drugiego (nacechowanego negatywnie), pojmowanego jako „suplement”, „margines” lub „pochodna" członu pierwszego. Lista opozycyjnych par jest długa, wymieńmy więc tylko najbardziej oczywiste zestawienia binarnych przeciwieństw, jak: ja/inny, obiektywizm/subicktywizm, biały/czarny, za-
17 Zob. też rozdz. I.
u Zob. E. Marks, I. de Courtivron, New French Feminisms: An Anthology, Amhcrst IWO- Snrial Th*nrx> A ItwlAwib nn Nl chód/wschód, cywilizacja/natura, intclckt/ciało, rozum/uczucie, mężczyz-na/kobieta. Antyhumaniści utrzymują tymczasem, że żaden z odnoszących się do człowieka terminów konstytuujących binarne pary opozycyjne nic jest istotny dla ludzkiego stawania się, dla ludzkiej samowiedzy. „Mężczyzna" i „kobieta", „biały" i „czarny”, „tak" i „nie” nie są bowiem w istocie swoimi przeciwieństwami - są dwiema różnymi od siebie całostkami, dwiema różnymi sferami pojęciowymi, dwoma różnymi światami, których opozycyjne przeciwstawienie jest gestem w istocie arbitralnym, fałszywym i prowadzącym do „totalitaryzacji” pojęć, a w rezultacie do „totalitaryzacji" stosunków społecznych oraz systemów estetycznych i etycznych. „Anty-humanistyczne” feministki - w zgodzie z koncepcją dekonstrukcji - twierdzą dalej, że żaden pojedynczy człon pary nic jest w stanie objąć owej gry skrajnej różnicy, toczącej się na terenie wspomnianych dualizmów. Chodzi w istocie o wielość, dynamiczny nadmiar różnic, o heterogenieżność pojęć wykraczającą poza proste struktury rzekomych przeciwieństw. System fal-loccntryczny (etymologiczne skojarzenia tego terminu z symbolem męskości są jak najbardziej uzasadnione) czy szerzej, fallogoccntryczny - nie dopuszcza jednak gry różnic do głosu, z pary mężczyzna/kobieta wysuwając na plan pierwszy mężczyznę jako istotę Jedynie Obecną, niezależną od różnicy dzielącej go od „nieobecności" kobiecej, czyli od ukrytej, zepchniętej na margines kobiecości.
Feministyczna dyskusja z tradycją zachodniej sztuki i stosunków społecznych toczy się różnymi sposobami. Jeden z nich polega na polemice z dziełami leżącymi u podstaw fallogoccntrycznej kultury, od Platona po Freuda, i podejmuje dialog z dziełami zmierzającymi do jej przewartościowania, od Nietzschego przez Joyce’a po Derridę. Sposób drugi zmierza ku pojęciu kobiecości jako możliwości stawania się kobietą, ku temu, czym kobieta może być, a nie ku temu, czym jest. Natomiast sposób trzeci, najbardziej wyrafinowany artystycznie, koncentruje się na szerokiej polemice z ideologią fallogoccntryczną, toczonej jednak nie za pomocą racjonalnych argumentów, lecz argumentów czysto językowych, pisarskich, mających wykazać rację bytu i sens różnicy języka kobiecego. Sprzeciwiając się fallogocentrycznemu redukcjonizmowi, sprowadzającemu wszelką hetero-geniczność, w tym pragnienia i słowa, do tego co Jedyne, Unikalne i Oryginalne, francuskie feministki podążają drogą dekonstrukcji i postmodernistycznych praktyk pisarskich - stosują w swej literaturze wieloznaczność i nieokreśloność, komponując teksty z nadmiaru fragmentów i stylów, odrzucając często linearność przebiegu narracji i znaczenia. Powraca tu także zniekształconym echem erotyczna koncepcja „przyjemności tekstualnych” Barthesa: rozkosze lektury są bowiem tak zróżnicowane, jak indywidualny charakter rozkoszy cielesnych, pisarstwo kobiece zaś odbijać powinno wielość i niejednoznaczność
erOtvC7.nvch doznań kobiety Stad znaidnwana w wielu teketarh Feminictyoz.