ruchy. „Od długiej pracy w Foxconnie człowiek głupieje. Głowa przestaje myśleć”. Nietrudno to zrozumieć, ponieważ praca przy linii produkcyjnej nie wymaga specjalnego wysiłku szarych komórek, a militarny styl zarządzania nie daje pracownikom możliwości zaangażowania w wykonywane czynności własnej wyobraźni. Przez długie przebywanie w takim środowisku ludzie sami stają się „maszynami”.
Cheng opowiadał nam również o swoim życiu w hotelu pracowniczym, gdzie wcześniej mieszkał. Mimo że hotel znajdował się blisko fabryki, dojście do pracy zajmowało mu ponad pół godziny dziennie. Foxconn głosił wprawdzie, że w firmie pracuje się 10 godzin dziennie, ale w rzeczywistości było ich dużo więcej. Cheng potrzebował co najmniej dwóch, trzech godzin dziennie na dojście do pracy, stanie w kolejce, posiłki oraz codzienne poranne i wieczorne zgromadzenia. Praca zaczynała się o godz. 8:00 rano. Wstawał około 6:00, potem toaleta, mycie zębów, dojście do fabryki i śniadanie, a przed godz. 7:40 musiał być już w hali produkcyjnej, gdzie zaczynało się poranne zgromadzenie. Przed popołudniową zmianą jeszcze jedno zgromadzenie, na które - choć nie zaliczano go do formalnego czasu pracy - nie wolno było się spóźnić ani być nieobecnym. Zdaniem Chenga jego praca nie wymagała tych codziennych spotkań. Nie miały jego zdaniem żadnej prawdziwej treści: „To tylko pustosłowie, bicie piany”.
Pytałem Chenga, dlaczego zaprzestał pracy w Foxconnie. Powód był prosty i trochę dziwny zarazem. „Jedzenie w kantynie jest niesmaczne i szkodliwe dla zdrowia”. W małych fabrykach pieczone potrawy przynajmniej dawały się zjeść. Natomiast w Foxconnie pracuje tyle ludzi, że wszystko jest gotowane, bez oleju. O składnikach spożywczych lepiej nie wspominać. Już po miesiącu pracy stracił ponad pięć kilogramów. Do tego jeszcze ciężka praca i codzienna wczesna pobudka, jego organizm tego nie wytrzymywał.
Choć miał on dopiero 20 lat, prawie nigdy nie wychodził z domu dla rozrywki. Większość czasu spędzał w pracy, wieczorem dopiero po godz. 21:00 wracał do internatu. Toaleta, mycie zębów, a potem od razu kładł się do łóżka i spał. Nawet w weekendy wychodził bardzo rzadko. Longhua leży daleko od centralnych dzielnic miasta, a wizyty w takich miejscach jak „Okno na świat”4 są bardzo drogie. Dlatego jeszcze nigdy ich nie widział.
Tym razem Cheng nie przyjechał do Shenzhen, żeby starać się o pracę w Foxconnie. Zamierzał znaleźć pracę w hotelu, gdzie płace nie są wprawdzie tak wysokie, ale jest codzienny kontakt z ludźmi i człowiek ma względną swobodę. Przed południem, kiedy przychodzi mniej gości, osoby z obsługi hotelowej zbierają się razem na wspólną rozmowę albo grają w karty. W Foxconnie jest to zabronione. Jak nie ma nic do roboty, trzeba zgodnie z przepisami być na stanowisku. „Nie warto tracić życia, żeby dostać trochę więcej pieniędzy!”.
,Okno na świat” to nazwa parku rozrywki w Shenzhen (przyp. tłum.).
Rozdział 4
Xu Yif Dong Junyan, Cheng Pingyuan