kombinować i nie próbować czegoś zmieniać, bo można porządnie oberwać. Po tym, jak zaczęli obrywać, kilku poszło do lasu i zginęło śmiercią szahidów. Inni, przede wszystkim ci, którzy mieli rodziny, zaszyli się w zaciszu domowym i przestali angażować w jakąkolwiek działalność publiczną. Jeszcze inni porzucili „niebezpieczne” poglądy i „podejrzaną” działalność, zajmując się biznesem lub idąc na usługi któregoś z dagestańskich polityków-mafiozów. Szamil zdecydował się na wyjazd na Bliski Wschód, skąd po przeczekaniu najgorszego okresu wrócił. Nie do Dagestanu jednak. Tam wciąż pamiętano o jego „wychylaniu się”. Wybrał więc Moskwę, której nienawidził szczerym sercem, lecz która dała mu znacznie więcej możliwości niż rodzinna republika.
Takich „Szamilów” jest w Dagestanie wielu. Od początku lat dziewięćdziesiątych sączy się strumień młodych, inteligentnych, ambitnych, dla których nie ma miejsca w skorumpowanym, opanowanym przez postkomunistycznych aparatczyków i mafiozów życiu publicznym Dagestanu. Część wyjeżdża dlatego, że dostała po uszach za wychylanie się lub została w porę ostrzeżona przez „życzliwych”. Inni nie widzą dla siebie perspektyw. Nie chcą kupować dyplomów potwierdzających ukończenie studiów i stanowisk w administracji publicznej, milicji, czy na wyższych uczelniach. Mierzi ich język dagestańskich mediów i polityków, który nie zmienił się co najmniej od czasów Breżniewa, oraz całkowity brak dyskusji o rzeczywistych problemach republiki. Zamiast tego prymitywni politycy, którzy jeszcze niedawno byli szefami rejonowych oddziałów Komsomołu lub ściągali haracze z przedsiębiorców, powtarzają jak mantrę, od której każdemu choć trochę myślącemu człowiekowi zbiera się na wymioty, wyświechtane slogany o „drużbie dagestańskich narodów”, „wysiłku mas pracujących republiki” czy „osiągnięciach twórczych kolektywów”.
Pakują więc walizki i jadą, dokąd oczy poniosą. Aby jak najdalej od tego kiszącego się we własnym sosie bagienka, które niejednego już pochłonęło. Moskwa, Petersburg, Rostów nad Donem, Astrachań. To najczęstsze kierunki emigracji przedstawicieli młodej dagestań-skiej inteligencji. Coraz większa liczba wybiera jednak kraje Bliskiego Wschodu. Osiadają w Arabii Saudyjskiej, Egipcie, Jordanii, Syrii, Turcji, Emiratach Arabskich, gdzie najczęściej stają się radykalnymi
Medresa dla dziewcząt. Szkoły religijne wybiera coraz więcej młodych osób z Kaukazu Północnego
zwolennikami dżihadu i przekształcenia Dagestanu w państwo islamskie na model saudyjski. Nie wierzą ani w demokrację, ani w dialog z Zachodem, nie akceptują żadnego kompromisu. Jeśli władza rosyjska na Kaukazie kiedyś osłabnie i zapanuje tam chaos, wrócą do Dagestanu, żeby zaprowadzić własne porządki. Może wówczas powstać coś na kształt Afganistanu pod rządami talibów.
*
- Następuje niebezpieczna intelektualizacja radykalnego islamu - jeden z najbardziej znanych rosyjskich specjalistów od islamu nie krył przerażenia podczas rozmowy w monumentalnej siedzibie Instytutu Etnologii i Antropologii Rosyjskiej Akademii Nauk. - Popatrzcie na to pismo. Połowa autorów to już szahidzi.
Miał w ręku jedyny numer czasopisma, który - mimo trudności czynionych przez władze - Szamilowi i jego kolegom udało się
155