miątkę „by miał odwagę się stawiać” - po tym. jak nie uległ naciskom Andrzeja Zolla, by nagrał jego oświadczenie. Oprócz „zasady niezależności” autorzy sugerują przyszłym dziennikarzom także inne wartości, tj. konsekwencję, potrzebę wiecznej rywalizacji oraz systematycznego rozwijania swych umiejętności zawodowych. W rozdziale „Jak się wybić i zrobić karierę” zarówno Lis, jak i Ziomecki zwracają uwagę, że by zrobić karierę, należy myśleć długofalowo. Obydwaj zgodnie też podkreślają, że sukces w dziennikarstwie nie jest możliwy, gdy osiądziemy na laurach, a Lis daje także kilka „dydaktycznych przykazań” sprawdzających się w tym zawodzie. Oprócz zalecenia, by czytać na bieżąco i podglądać najlepszych, dziennikarz „musi wiedzieć coś
0 wszystkim i wszystko o jednym”. W jednej dziedzinie musi być zawsze ekspertem, by nie stać się częścią tłumu dziennikarzy „newsowych”.
Przedostatni rozdział „Kto straszy w newsroomie” przynosi satyryczną typologię różnych okazów dziennikarskich
1 ludzkich. Ostatni rozdział to słowniczek żargonu dziennikarskiego i technicznego mediów, który w tej pracy ułatwia życie, umożliwiając sprawne poruszanie się w przestrzeni medialnej. Na dołączonej do książki płycie kompaktowej przedstawione zostały zasady budowy i funkcjonowania poszczególnych mediów, gatunki dziennikarskie w nich występujące oraz uwagi warsztatowe.
Duże wrażenie robi część przedstawiana przez Tomasza Lisa. Autor posiłkuje się przykładami zaczerpniętymi z telewizji amerykańskich, które mają większe doświadczenie i osiągnięcia niż polskie stacje działające zaledwie od kilkunastu lat w warunkach wolności słowa. Dlatego też amerykańskie telewizje są miejscem zjawisk, z jakimi w polskich warunkach nie możemy mieć obecnie do czynienia, np. reporterami działającymi w swoim zawodzie już przez kilkadziesiąt lat.
Książka ta nie ma nic wspólnego z naukowym żargonem i wzniosłością dyskursu. Nie jest opisem świata mediów widzianym przez lupę medioznawców. Została napisana językiem praktykujących dziennikarzy i to może być jej atutem w oczach czytelnika. Jej autorzy osiągnęli już sukces zawodowy, więc ich wyznania zainteresują tych, co
chcieliby uznać w nich swoich mistrzów, by we wspinaczce na szczyt kariery medialnej nie zapomnieli o tym, co groźne i pamiętali o tym, co przydatne w tej pracy.
Marcin Matuzik
Rocznik 47 (2002) z. 3 i 4. S. 259-508 + 2 nlb
Z dziesięciu artykułów ogłoszonych w Publizistik w drugim półroczu 2002 r. aż trzy dotyczą etyki mediów; należą one do dorobku wspólnej konferencji grupy „Etyka komunikacji i mediów” Niemieckiego Towarzystwa Prasoznawczego (DGPuK) i stowarzyszenia Netzwerk Medienethik (z lutego 2002). Temat konferencji i trzech publikowanych artykułów wiąże się z planami włączenia etyki mediów jako etyki stosowa-• nej do nauczania uniwersyteckiego. Celem praktycznym byłaby internalizacja praktycznych norm postępowania, odpowiadających specyficznym zawodowym wartościom komunikowania medialnego. Jako przedmiot nauczania uniwersyteckiego miałaby etyka mediów spełniać zadania moralno-filozoficzne i przyczyniać się do sprawiedliwej oceny działalności mediów i samych mediów według kryteriów etycznych. Włączenie etyki mediów jako składowej dyscypliny nauki o mediach i komunikowaniu masowym przyniosłoby społeczeństwu znaczne korzyści - twierdzi Bernhard Debatin z uniwersytetu stanu Ohio w amerykańskich Atenach.
Stosowana etyka mediów jako dyscyplina składowa miałaby pełnić - zdaniem De-batina - oprócz funkcji sterującej (zachowaniami dziennikarskimi) także refleksyjną o moralno-filozoficznych ambicjach. Konferencja miała właśnie na celu przezwyciężenie rozdziału między teoretycznymi podstawami etyki mediów a jej stosowaniem w praktyce. Według Debatina spośród wielu referatów wygłoszonych na tej konferencji szczególnie dwa odpowiadały jej celowi. Były to referaty prof. Horsta Póttkcra z Dortmundu („Kiedy dziennikarzom wolno nazwać Turków Turkami?”) i prof. Thomasa