133
RECENZJE, OMÓWIENIA, NOTY
nikarstwa sportowego od jego początków. Tuszyński przewertowal dziesiątki gazet i czasopism, uzyskał wielką ilość relacji, przestudiował liczne dokumenty. Wszechstronność materiału źródłowego nadaje książce cechę, w której upatrywałbym jej szczególny walor — ukazanie nie tylko czy nawet nie tyle prasy sportowej, ile kształtowania się idei sportu w Polsce. Idea ta przechodziła liczne fazy rozwojowe od początków, kiedy to sport w rozmaitych, dziwacznych formach stanowił rodzaj hobby bardziej ekscentryków niż rzeczywistych sportowców, a czasopisma zamieszczały sensacyjne opisy owych „wyczynów”. Rychło jednak demonstracje sportowe zaczęły nabierać innej wymowy, głębszego sensu, właśnie dlatego, że w kulturze fizycznej zaczęto dostrzegać walory wychowawcze i społeczne. W specyficznych warunkach narodu bez państwa i niezawisłości sport nie był tylko zabawą, zwykłą rekreacją, ale narzędziem kształtowania ciała i ducha, tężyzny i wytrwałości.
Później, w dwudziestoleciu międzywojennym prasa sportowa, a przynajmniej jej najlepsza część już systematycznie zwracała uwagę na walory społeczne sportu. B. Tuszyński przytacza w swej książce wiele przykładów świadomej koncepcji wychowywania przez kulturę fizyczną. Przypomnijmy choćby fragment referatu dyskusyjnego wygłoszonego w 1924 roku na zebraniu Koła Dziennikarzy Sportowych we Lwowie:
„Młodzież nie tylko najliczniej, ale i najintensywniej pochłania prasę sportową. Piszemy przede wszystkim dla niej. Pisać trzeba nawet o sprawach złych i przykrych, zawsze tak, aby uczyć i wychowywać, przestrzegać i zmuszać do zastanawiania się nad etyką, wartością i celem sportu, nad tym co jest, a co być winno i musi”.
Nie brakowało w prasie sportowej XX-lecia i cech negatywnych, związanych zwłaszcza z jej kapitalistycznym charakterem, z celami komercjalnymi. Ale przecież przyczyniła się ona w niemałym stopniu do tego, że tak wielu sportowców polskich, którzy rozsławiali nasz kraj na stadionach świata, później — we wrześniu i w latach okupacji — udowodniło najwyższymi ofiarami, iż sport szedł w parze z patriotyzmem i szkołą charakterów: Kusociński... Lokajski...
Zresztą nie tylko sportowcy, ale i sami dziennikarze sportowi zapisali w tych latach wiele pięknych kart, zamieniając pióro na karabin.
B. Tuszyński doprowadził swą pracę do lat dzisiejszych — siedemdziesiątych. Prasie sportowej i sportowi w Polsce Ludowej poświęcił niemało miejsca. Jak i poprzednio oparł się w owych dwóch rozdziałach (Na nowej drodze 1945—1948; Węzłowe problemy kultury fizycznej w Polsce (1945—1948) na łamach prasy sportowej) na bogatej dokumentacji. Czytelnik ze wzruszeniem przypomina sobie nie istniejące już tytuły pism. które w pierwszych latach powojennych rozsławiały nazwiska nowych idolów polskiego sportu, dowiaduje się, kto i w jakich warunkach je tworzył. A jednak dziwna rzecz (choć. oczywiście, odbiór każdej książki jest sprawą subiektywną i indywidualną) — odniosłem wrażenie, że w tej właśnie części obraz prasy sportowej zawiera najwięcej luk. Nie chodzi bynajmniej o fakty, dane, cyfry i posunięcia organizacyjne — tych bowiem nie brakuje. Kiedy jednak czytelnik pracy B. Tuszyńskiego zestawia wizerunek początków publicystyki sportowej z potężną dziś siłą społeczną, której na imię „prasa sportowa”, chciałoby się bliżej i głębiej poznać mechanizm rozwoju owej siły, kierunki i zasady jej działania. Chciałoby się poznać zdanie autora (a może i innych kompetentnych osób): jak ocenia dzisiejszą rolę prasy sportowej, jej zalety i wady? Jest to tym ważniejsza kwestia, że rozwój współczesnego sportu, który przecież jest także po części wynikiem współczesnego dziennikarstwa sportowego, budzi wiele refleksji, nie zawsze optymistycznych. Czy jednak autor mógł sprawy te wyczerpać? Szczerze mówiąc, wTydaje się, że nie.
Nie tylko w tej pracy historyczno-prasowej widać wyraźnie, jak szybko następuje wzbogacanie się funkcji społecznych prasy XX wieku. Jak przybywa jej obowiązków i siły oddziaływania wraz z rozszerzaniem się czytelnictwa i zainteresowań odbiorcy masowego. Właśnie sport stanowi doskonały tego przykład.
Prasa współczesna jako temat badania wymaga zupełnie innych metod niż prasa sprzed lat pięćdziesięciu. Historyk, który zajmuje się jedną i drugą musi zagłębiając się w temacie wzbogacać swój warsztat. Właści-