134
RECENZJE, OMÓWIENIA, NOTY
DZIEJE
POLSKIEGO RADIA
wie, będąc historykiem powinien stawać się także socjologiem, językoznawcą, politologiem itd. Tylko pod tym warunkiem będzie mógł wkraczać w nowe sfery oddziaływania masowych środków przekazu, aby ukazać je wiernie. Czy jednak nie jest to pole działania dla całych zespołów naukowych?
Książka Bogdana Tuszyńskiego stanowi cenne osiągnięcie polskiego pra-soznawstwa. Oby przyczyniła się do powstania innych, równie potrzebnych publikacji ukazujących ten wielki rozdział historii naszej kultury i myśli społecznej, który stworzyła prasa.
Bartłomiej Gołka
Maciej Józef Kwiatkowski: TO JUŻ HISTORIA. Wydawnictwa Radia i Telewizji, Warszawa 1975. S. 247
Z felietonów' M. J. Kwiatkowskiego zamieszczanych w tygodniku Radio i Telewizja powstała książka o dziejach polskiego radia, książka piękna i wartościowa. Czytelnik pochłonięty anegdotyczną treścią ani zauważa, jak z barwnej mozaiki wydarzeń, opowiedzianych z dużym poczuciem humoru układa się dramatyczny obraz dziejów polskiego radia. Felietonowa konstrukcja zezwala na swoisty sposób narracji — gawędziarską lekkość, swobodę w doborze faktów — a całości format nadaje osobowość autora. dziennikarza i świetnego znawcy przedmiotu. Swoboda wybranego gatunku w połączeniu z dokumentacyjną ścisłością (daty, nazwiska, adresy) daje znakomity efekt.
Naturalny, chronologiczny układ zdarzeń niesie swoisty dramatyzm tych dziejów tworząc linię wznoszącą od „zabawy w radio” do jego z trudem zdobytej stabilizacji, okrutnego sprawdzenia we wrześniu 1939, ponurej klęski okupacji, w czasie której radio i radiowcy zszedłszy w nielegalność — mogli tylko w nikłym zakresie oddziaływać na społeczeństwo, aż do wielkiego tryumfalnego powrotu na ziemie polskie z Armią Kościuszkowską. Taka jest życiowa fabuła tej książki, a autor znalazł właściwy najlepszym historykom sposób, aby autentyczną prawdę o tym, co było, uczynić prawdą czasów o półwiecze późniejszych. Śmiejemy się, ale rozumiemy nastrój, atmosferę i uczucia ludzi zafascynowanych nieogarnionym i nieprzewidywalnym w skutkach radiem.
Wśród antenatów anteny byli również i Polacy: Stanisław Dąbrowski, Seweryn Pawłowski i Wincenty Przy-byłowski — współpracownicy A. S. Popowa. Lata dziewięćdziesiąte wieku ubiegłego, to prehistoria radia. Historia zaczyna się od 2 listopada 1920, gdy dr Frank Conrad ze swej stacji radiotelegraficznej nadał do powszechnej wiadomości wyniki wyborów prezydenckich w USA. Stało się to odkryciem dla polityków i przemysłowców i nowemu wynalazkowi otworzyło szeroką drogę do rozwoju. Historia polskiego radia zaczyna się w cztery lata później. Datą początkową jest uruchomienie stałego programu 1 lutego 1925 1. Poprzedziły to wydarzenie próby techniczne i usilne starania garstki zapaleńców, a szczególnie rzeczowe i owocne zabiegi zasłużonego dla polskiej radiofonii Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego. Nie było aparatury, nie było radioodbiorników, nie było kadry fachowców. Zapał społeczny obalił te bariery, jak również i te. które stawiały mu na drodze urzędy państwowe — znana sprawa walki o koncesję i awantury o wytwórnię telefonów. A potem już lawinowy ruch przemian, wielkie plany i wielkie realizacje: w 1929 roku 226 217 abonentów, plan budowy najmocniejszej stacji nadawczej na świecie... i jego realizacja. Na wiosnę 1930 roku rozpoczęto budowę budynku radiostacji, montaż dwóch 200-metrowych masztów zakończono w grudniu, a w pierwszych dniach lutego 1931 radiostacja rozpoczęła próbne nadawanie. „Uruchomienie radiostacji w Raszynie zwraca na Polskę uwagę świata. Cała Europa łapie tego giganta (120 kW — przyp. T. L.) i słucha jego programów. Do Polski zjeżdżają przedstawiciele zagranicznych radiofonii, aby zapoznać się bliżej z ra-
Autor książki zamieścił na ten temat artykuł pt. ..Pierwsze kroki Polskiego Radia” w Zeszytach Prasoznawczych 1968 nr 2 (Red.).