152
RECENZJE, OMÓWIENIA, NOTY
prowadzono na terenach północno--wschodnich Polski w 1977 i 1978 roku.
Najwięcej czasu wolnego badanej grupie zajmowało oglądanie telewizji: przeciętnie 105 minut w ciągu dnia. Drugie miejsce (60 minut) zajęły gry i zabawy na powietrzu. Czytelnictwo książek zajęło trzecie miejsce (38 minut), słuchanie radia — czwarte (20 minut), a czytanie prasy tylko 10 minut i miejsce ostatnie. W dziedzinie potrzeb dzieci zgłosiły chęć zwiększenia liczby filmów w tv i nasilenie częstotliwości ich oglądania. Nie zgłosiły natomiast żadnych potrzeb w zakresie kontaktu z czasopismami.
W badanej grupie ok. 20 proc. dzieci z miast i 23 proc. dzieci ze wsi nie czytało żadnych czasopism. Dzieci zainteresowane prasą ustaliły hierarchię ciekawych dla nich tytułów, spośród których wymienię w kolejności ustalonej przez badania kilka bardziej znaczących. Są to: na pierwszym
miejscu Świat Młodych, a za nim Płomyczek, Świerszczyk i Płomyk. Filipinka znajduje się dopiero na dwunastej pozycji, przed Kobietą i Życiem. Radar — na dwudziestym, a Sztandar Młodych na 23. Co dzieci lubią czytać? Opowiadania o życiu dzieci, rebusy, krzyżówki, zagadki, powieści w odcinkach. Informacje o świecie ciekawią tylko niecałe 13 proc. dzieci z miast i niecałe 10 proc. ze wsi. Informacje o wydarzeniach w kraju interesują już tylko ok. 7 proc. małych respondentów.
Analogicznie w telewizji tylko ok. 0,3 proc. dzieci z miast i 0,4 proc. dzieci ze wsi ciekawi dziennik tv. Pierwsze miejsca wśród programów telewizji zajmują „Ekran z bratkiem”, „Zwierzyniec”, „Teleranek” i filmy fabularne (zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych). Dobranocka uplasowała się dopiero na piątym miejscu (Pszczółki Mai jeszcze nie było na ekranie!). W radiu zdecydowany prymat wiedzie muzyka rozrywkowa i przeboje (pierwsze miejsce w zainteresowaniach), a dopiero na drugim miejscu plasują się słuchowiska dla dzieci.
Okazuje się, że jeśli książka, prasa, radio czy film pełnią wobec dzieci funkcje poznawcze, emocjonalne, ludyczne — to telewizja wyraźnie dodaje tu nowy rodzaj funkcji: motywacyjną. Dzieci mówią: „tv zain
teresowała piosenką”, „tv zainteresowała egzotyczną przyrodą”, „tv pokazuje, jak trzeba się zachowywać”, „dzięki tv zacząłem kolekcjonować”.
Autorka stwierdza, że kontakt dzieci ze środkami masowego komunikowania — w tym zwłaszcza z telewizją — w istotny sposób zwiększa zasób ich wiadomości, i to w tempie przyspieszonym. Dzieci rozwijają szybciej swoje zainteresowania. Wiele programów tv inspiruje je też do podejmowania nowych działań (np. opieki nad zwierzętami, nad ludźmi starszymi, do kolekcjonerstwa, majsterkowania).
Ponieważ autorka zgadza się z tezą R. Wroczyńskiego, że tak silnie działające na osobowość dziecka medium jak tv winno być odbierane pod kontrolą pedagogiczną — kolejny rozdział jej pracy poświęcony jest roli środowisk wychowawczych w organizacji czasu wolnego dzieci. Badania wykazały dużą słabość szkoły w tej dziedzinie, zwłaszcza szkoły wiejskiej. I rzadziej jest to wina nauczycieli — częściej sposobu organizacji ich pracy i materialnych warunków, w jakich szkoła działa. Niestety do podobnych wniosków dochodzi autorka na podstawie badań rodziców. Analiza wykazuje, że sfera czasu wolnego dzieci objęta jest zbyt nikłą troską wychowawczą rodziców. Większość rodziców nie dostrzega wręcz żadnej roli ani potrzeby organizowania własnym dzieciom ich czasu wolnego.
W opinii nauczycieli telewizja daje wiele dobrego dzieciom, lecz jej nieracjonalne wykorzystywanie przynosi ujemne skutki dla pracy szkolnej. Nadto wielu programów dziecko po prostu nie rozumie i spontanicznie zdobywana przez nie wiedza prowadzi do luk, wypaczeń i trudności w odbiorze.
Rodzice ostro atakowali telewizję, zwłaszcza rodzice dzieci miejskich. Stwierdzali, że tv inspiruje do zachowań aspołecznych, jest „złodziejem czasu”, osłabia wzrok i system nerwowy, ogranicza wypoczynek na powietrzu, a także ogranicza myślenie, wpływa hamująco na czytelnictwo, kształci bierną postawę. Równocześnie udział rodziny miejskiej i wiejskiej w organizowaniu czasu wolnego dzieci jest daleki od doskonałości — stwierdza autorka — a świadomość rodziców w tym zakresie jest niska.