Od zamieszania do reguły
——— Roger caillois______
nicm do nieładu i n.
formami autoafirm0„ . ,a ktamy « do czynienia z pierwotnymi, bruta/„ iak łanki” "“‘V*; u dzieci moim je obserwować przy zabawach (ak^1 nvm mnm ’ Sz^s^cic Ptaki laaji". .przeskok barani"3, w których w p^
11^~C,C nas,ęp“je przyspieszenie tempa, i wszystko kończy się jcdi^' wielkim bałaganem. Jeś/i idzie o dorosłych, najznamienniejsze jest lii dzi^ podniecenie, jakiego doznajemy, ścinając witką czubki kwiatów rosnących * łące bądź też zwalając z dscłiu sok*. upojenie, z jakim na jarmarkaą tłucze się całe stosy skorup.
Chcąc objąć różne rodzaje lego uniesienia, które idzie w parze z j„ki zamętem bądź organicznym, bądź teł psychicznym, proponuję słowo i/in/cs, Co po grecku znaczy „wir wodo/; od tego właśnie określenia pochodzi w ty® ^ mym języku słowo ..zawrót glouy" (i/ńtgosj. [...]
Ludzie — po dziecięcych zabawach w bąka. w młynek, po karuzeli i hui_ ławce - mają do dyspozycji przede wszystkim upijanie się oraz liczne tańce, począwszy od salonowego, lecz zdradzieckiego w,w walca aż po naj rozmai^ I
S” fena Sn**- r^ocyklu albo w otwartym samochodzie. Trzeba by/0 J wymyślić «de połę** ^sacjom tego rodzaju potrafiłyby nadać
J J r~i .. pgtr/ebnc do wprawienia dorosłych w pożądany
dopiero epoka przemy S nalWa zachowaniom tego typu charakter zabawy czy gry. Na jarmarkach w parkach ludowych mnóstwo skomplikowanych aparatów dostarczy tej rozrywki rzeszom chętnych. [■■■]
3 Trudno wysnuwać zbyt daleko idące wnioski z tego ciekawego podziału ról.
Ni est on mamimy dl* jednego tylko rodzaju zabaw: podział taki odnajdujemy prz)' boksie, zapasach i walkach gladiatorów. W danym przypadku waż-ne iest to, te zabiega się o to specyficzne oszołomienie, o tę chwilową panikę, określoną słowami jzamót głowy", która idzie tu w parze z niewątpliwymi cechami zabawy: swobodą przyjęcia lub odrzucenia próby. ściśle określonymi, niezmiennymi granicami, odcięciem się od reszty rzeczywistości. Fakt, że próba dodatkowo staje się widowiskiem, podkreśla tylko właściwy jej charakter zabawy.
wymię istoty i t
‘gufy są nieodłączną częścią zabawy, gdy tylko zyskuje ona — że się tak — egzystencję instytucjonalną. Od tej chwili reguły stanowią część jej me właśnie przekształcają zabawę w płodne i ważne narzędzie kultury.
NijC zmienia (o faktu, że u podstaw zabawy czy gry odnajdujemy pierwotną swo-
potrzebę odprężenia, a zarazem rozrywki i fantazji. Swoboda jest tu dc* centem koniecznym i nie brak jej u początków najbardziej nawet złożonych najwyżej zorganizowanych form zabawy. Tego rodzaju pierwotny dar impro* ykizacji i uciechy, który określam słowem paidia, idąc w parze z upodobaniem j() bezinteresownego wysiłku, nazwanego przeze mnie ludus, prowadzi do po* piania różnego rodzaju gier i zabaw, którym, nic popadając w przesadę, można przypis walor kulturotwórczy. W istocie gry i zabawy dają świadectwo war-tośćiom intelektualnym i moralnym danej kultury, przyczyniając się ponadto do ich precyzowania i rozwijania.
Zdecydowałem się na słowo paidia, ponieważ etymologicznie wywodzi sję ono od greckiego słowa „dziecko". [...]
Jest to dla mnie termin obejmujący spontaniczne przejawy instynktu zabawowego: kot igrający kłębkiem wełny, pies otrząsający się z wody, niemowlę śmiejące się do grzechotki — reprezentują pierwsze uchwytne przykłady tego lypii działalności. Dochodzi ona do głosu we wszelkiej uciesze wyrażającej się natychmiastowymi, bezładnymi ruchami, żywiołowym, swobodnym igraniem, chętnie przebierającym miarę, przy czym jego zasadniczą, a może jedyną racją bytu jest spontaniczność, brak jakichkolwiek reguł. Od plecenia, co ślina na język przyniesie do mazania po papierze, od przerzucania się obelgami po dzikie hałasy — nie brak oczywiście przykładów tego rodzaju szaleństwa ruchów, barw czy dźwięków.
[„.] Na ogół pierwsze przejawy typu paidia nie mają nazwy i nie mogą jej mieć, właśnie dlatego, że nie ma w nich nic stałego, że nie wyróżniają się żadnym znakiem zewnętrznym, nie mają odrębnego bytu, niczego, dzięki czemu słownik mógłby odnotować ich samoistność za pomocą specjalnej nazwy. Gdy tylko jednak pojawią się konwencje, techniki, przybory — wraz z nimi pojawiają się też pierwsze wyodrębnione gry czy zabawy: „przeskok barani”, „w chowanego", latawiec, bąk, ślizgawka, „ślepa babka", zabawa lalką. W tym momencie zaczynają się rozdzielać różne drogi: agon, alea, mimiery, ilinks. Tutaj dochodzi również do głosu przyjemność, której doznajemy, pokonując jakąś trudność rozmyślnie stworzoną, określoną według naszego widzimisię, krótko mówiąc: taką, że uporanie się z nią nie przynosi żadnej innej korzyści prócz wewnętrznego zadowolenia, żeśmy tego dokonali.
Ten bodziec, stanowiący istotę ludus, można ujawnić w różnych kategoriach gier i zabaw, prócz tych, które odwołują się wyłącznie do wyroku losu. Ludus jawi się jako uzupełnienie i niejako „dokształcenie" typu paidia, którą ujmuje w karby i wzbogaca. Dostarcza on sposobności do ćwiczeń i na ogół prowadzi do uzyskania pewnej określonej sprawności, mistrzostwa w posługiwaniu się jakimś przyborcm, czy też w udzielaniu zadowalającej odpowiedzi na czysto konwencjonalne pytania.
{...] Pierwotnej chęci rozrywki ludus podsuwa wciąż nowe, arbitralnie przyjęte przeszkody; wynajduje tysiąc sposobności i tysiąc układów, które pozwalają