XI. WIZERUNEK ŚMIERCI
Nigdy żadna epoka nie wpajała nikomu raz po raz z taką siłą myśli o śmierci, jak czynił to wiek XV. W życiu ówczesnym nieustannie rozbrzmiewa wołanie memento mori. Dionizy Kartuz w swych wskazówkach życiowych dla szlachcica tak oto go napomina: ,,A gdy się udaje do łoża, niech pomyśli sobie, że tak jak teraz sam się w łoże kładzie, tak w niedalekiej przyszłości jego własne ciało będzie przez innych złożone do grobu.”1 Oczywiście, wiara również i dawniej z całą powagą akcentowała nieustanną myśl o śmierci, jednakże pobożne traktaty z wczesnego średniowiecza docierały jedynie do tych, którzy i tak już wzięli rozbrat ze światem. Dopiero wówczas, gdy wraz z powstaniem zakonów żebraczych rozwinęło się kaznodziejstwo ludowe, napominanie urosło w olbrzymi chór gróźb, który przenikał świat z gwałtownością właściwą tematowi fugi. Pod koniec Średniowiecza do słów kaznodziei przyłącza się nowy typ przedstawienia obrazowego, a mianowicie drzeworyt. Drzeworyt otworzył sobie drogę do wszystkich warstw. Te dwa środki wyrazu — kazanie i kartka ulotna — były w stanie narzucić myśl o śmierci jaskrawo i ostro, w formie bardzo prostej, bezpośredniej, żywej i obliczonej na oddziaływanie masowe. Wszystko, co we wczesnej epoce braciszek klasztorny mógł wydumać na temat kresu ludzkiego życia, zagęszcza się teraz w krańcowo prymitywnym, ludowym i lapidarnym obrazie śmierci i w tej postaci owa idea utrzymuje się w wyobraźni mas. Z wielkiego kompleksu myśli wiążących się z kresem egzystencji ludzkiej epoka ta mogła w swym obrazie śmierci wybrać sobie właściwie tylko jeden rys: pojęcie przemijania. Wydaje się, że umysł późnego Średniowiecza nie potrafił dojrzeć ,W śrpierci niczego poza znikomością.
Istniały trzy zasadnicze tematy, które tworzyły melodię tej nigdy do końca nie wyśpiewanej skargi na kres wszelkich wspaniałości ziemskich. Przede wszystkim był to motyw pytania: gdzież podzieli się ci wszyscy, którzy niegdyś napełniali świat swym przepychem? Następnie był to motyw przejmującego grozą przedstawienia rozkładu całej piękności ludzkiej. Wreszcie zaś motyw Tańca Śmierci: oto śmierć porywa za sobą ludzi każdego wieku i stanu.
' W stosunku do tych dwóch ostatnich motywów i ich przygniatającego okrucieństwa — motyw: „Gdzież podziała się cała dawna świetność?”, był tylko lekkim, elegijnym westchnieniem. Jest on prastary i przenika cały świat wyobrażeń chrześcijaństwa i islamu. Wywodzi się z pogańskiej Grecji, znają go ojcowie Kościoła, znaleźć go można u Hafiza, powraca doń jeszcze Byron.2 Jednakże w późnym Średniowieczu cieszy się on przez pewien czas szczególną popularnością. Około roku 1140 motyw'ten pobrzmiewa w ciężko rymowanych heksametrach mnicha kluniackiego Bernarda z Morlay:
Est ubi gloria nunc Babylonia? nunc ubl dirus Nabugodonosor, et Darii vigor, illeąue Cyrus?
Qualiter orbita uiribus incita praeterierunt,
Fama relinąuitur, illaąue figitur, hi putruerunt,
Nunc ubi curia, pompaąue Jidia? Caesar abistit Te truculentior, orbe potentior ipse fuisił.
Nunc ubi Marius atque Fabńcius inscius auri?,
Mors ubi nobilis et memorabilis actio Pauli?
Diva philippica vox ubi coelica nunc Ciceronis?
Pax ubi ciuibus atque rebellibus ira Catonis?
Nunc ubi Regulus? aut ubi Romulus, aut ubi Remus?
Stat rosa pristina nomine, nomina nuda tenemus.1 1
Na nowo motyw ów pojawia się — tym razem potraktowany już mniej po szkolarsku — w trzynastowiecznej poezji franciszkańskiej, w wierszach, które mimo swej krótszej budowy, ciągle jeszcze zachowują uporczywy podźwięk rymowanego heksametru. Giacopone da Todi, joculator Domini (trefniś Pański), był wedle wszelkiego prawdopodobieństwa twórcą strof, które pod tytułem Cur mundus militat sub vana glona — „Dlaczego świat walczy o próżną sławę” — zawierają takie oto wiersze:
Dic ubi Salomon, olim tam nobilis Vel Sampson ubi est, dux inuincibilis,
Et pulclier Absalon, vultu rnirabilis,
Aut dulcis Jonathas, multum amabilis?
Gdzież jest teraz blask Babilonu? Gdzież jest straszliwy
Nabuchodonozor i moc Dariusza, i ów Cyrus wielki?
Zniknęli niby koło obracane siłą.
Sława ich pozostała i rośnie, lecz oni obrócili się w proch.
Gdzież jest kuria Juliańska, gdzie Juliańska procesja? Przeminęła, Cezarze!
A byłeś najgroźniejszy, najpotężniejszy, na świecie całym.
Gdzież są Mariusz i Fabrycjusz, któremu złoto było obce?
Gdzież jest zaszczytna śmierć i wiekopomny czyn Paulusa?
Gdzież jest boski głos Filipik, gdzie niebiański głos Cycerona?
Gdzież jest przychylność Katona dla obywateli i jego gniew na rebeliantów? Gdzie jest Regulus? I gdzie Romulus albo gdzie Remus?
Wczorajsza róża istnieje tylko z imienia, imiona tylko puste zostały.