316 IX. Późniejsze kierunki rozwoju filozofii
obserwacje są przeprowadzane, choć. jak się przekonamy, procedura ta nie jest wolna od swoistych trudności. Częściej mamy jednak do czynienia z sytuacjami, w których o możliwości uznania okresu warunkowego przesądza zachodzenie właściwego związku między poprzednikiem i następnikiem. Jak jednak należy taki związek scharakteryzować? Strategia obrana przez Goodmana sprowadzała się do zinterpretowania okresu warunkowego jako stwierdzającego prawdziwość pewnego zbioru warunków, które są takie, że kiedy zdania stwierdzające je zostają połączone z poprzednikiem, pociąga to za sobą logicznie następnik. Nic udało mu się jednak odkryć żadnej niezawodnej metody doboru odpowiednich warunków. Oczywiście taką receptą nie może być „wszystkie zdania prawdziwe”, a nawet ..niektóre zdania prawdziwe”, ponieważ w drugim przypadku mogłoby to, a w pierwszym musiałoby obejmować negację poprzednika, co powodowałoby, że przesłanka byłaby wewnętrznie sprzeczna. Musimy zatem poczynić dodatkowe zastrzeżenie, iż wybrane warunki muszą być logicznie uz-gadnialne z poprzednikiem. Goodman wykazuje jednak bez trudu, że jest to niewystarczające. Formuła, którą ostatecznie otrzymujemy po zlustrowaniu zbioru pomysłowych kontrprzy kładów wobec każdej sugestii. jaką Goodman wcześniej rozpatruje, jest formułą o zniechęcającym stopniu złożoności, która nadal nie spełnia jednak swojego zadania. Na przeszkodzie staje między innymi konieczność wykluczenia zdań prawdziwych, które będąc uzgadnialne logicznie z poprzednikiem, mają jednak taki charakter, iż ceną za prawdziwość poprzednika byłaby utrata ich prawdziwości. Mówiąc konkretniej, zdaniom, które w koniunkcji z poprzednikiem mają pociągać za sobą następnik, stawia się wymóg, by były one „współakceptowałne" z poprzednikiem. W tym miejscu popadamy jednak w kolistość. gdyż, jak ujmuje lo Goodman, „współakceptowalność jest definiowana w terminach kontrfaktycznych okresów warunkowych, natomiast sens konlrfaktycz-nyeh okresów warunkowych jest definiowany w terminach współ-akceptowalności”1. Inna trudność polega na konieczności mówienia o jednym zdaniu jako prowadzącym, na mocy prawa, do innego /dania;
jest to bowiem koncepcja, która domaga się wyjaśnienia. Najlepsza propozycja, jaką zdołał przedstawić Goodman, sprowadzała się do tego, że „zdanie ogólne jest prawopodobne wtedy i tylko wtedy, gdy jest ono możliwe do zaakceptowania przed ustaleniem wszystkich przypadków, które obejmuje”32. Propozycja ta nie jest narażona na zarzuty. ale również wymaga dalszych wyjaśnień. Musimy rozporządzać jakąś zasadą pozwalającą na rozróżnianie predykatów', które w uprawniony sposób mogą być rzutowane z przypadków znanych na nieznane, i tych, które nie mogą być w t<tki sposób rzutowfane. Krótko mówiąc, jak słusznie zauważa Goodman, docieramy w ten sposób do samego rdzenia zagadnienia indukcji.
Drugiemu rozdziałowi swoich wykładów londyńskich Goodman dał tytuł „Now'a zagadka indukcji”, w przekonaniu, że przeformułował to zagadnienie przekształcając pytanie ..Dlaczego pozytywne przypadki pewnej hipotezy dają jakiekolwiek podstawy do przewidywania następnych przypadków?”, które zostało postawione przez Hume'a, w pytanie ..Co to jest pozytywny przypadek hipotezy?”, a to z kolei w pytanie ..Jakie hipotezy są potwierdzane przez swoje pozytywne przypadki?”33. W rzeczywistości zmiana dotyczy głównie formy. Hume wykazał już, że nie istnieje tego rodzaju konieczność, która gwarantowałaby przechodzenie od minionego do przyszłego doświadczenia. Był przekonany, iż to, że zapuszczamy się ze znanego w nieznane, jest następstwem nawyku; nie uważał jednak, by każdy nawyk był równie dobry jak każdy inny, albo że kolidujące ze sobą procedury miałyby być w równej mierze zgodne z naszym minionym doświadczeniem. Natomiast Goodman udramatyzował ten ostatni fakt obmyślając środki przedstawiania sytuacji, w której uniwersalna i dotychczas nie kwestionowana hipoteza zawrodzi, jako sytuacji, w której dwie uniwersalne hipotezy są ze sobą sprzeczne. Uzyskał taki efekt obierając za przykład zdanie „Wszystkie szmaragdy są zielone” i wprowadzając predykat „zielobieski". który stosuje się do czegoś tylko w przypadku, jeżeli bada się to przed chwilą t i stwierdza, iż jest zielone, albo nie bada się tego przed chwilą t i jest to niebies-
Tamże. s. 22.
Tamże, s. 81.
Tamże. s. 16-