darz, na którym biały statek odcina się od szerokości ściany, nieco cofniętej w tym miejscu.
Sypialnia wydaje się teraz pusta. A... mogła otworzyć bezszelestnie drzwi na korytarz i wyjść z pokoju: lecz prawdopodobnie jest tam w dalszym ciągu, niedostrzegalna, poza polem widzenia, między drzwiami ogromnej szafy i rogiem stołu, na którym filcowy krążek stanowi ostatni dostrzegalny przedmiot. Poza szafą, w tym miejscu, gdzie A... się schroniła, mieści się tylko jeden mebel (fotel). Jednakże niewidzialne wyjście na korytarz, dziedziniec, szosę — wydłuża w nieskończoność możliwości ucieczki.
A... pojawia się w skośnej, umykającej oku perspektywie — obramowana futryną trzeciego okna, w zachodnim narożniku domu. Musiała więc w jakimś momencie przejść obok łóżka i wtedy można ją było spostrzec, zanim znalazła się w drugej, nieobjętej polem widzenia części pokoju, między toaletą a łóżkiem.
Stoi w oknie nieruchoma, nie wiadomo od jak dawna. Jej profil odcina się wyraźnie od nieco ciemniejszego tła. Wargi są bardzo czerwone: niełatwo powiedzieć, czy zostały pociągnięte szminką, czy też nie, ponieważ tak czy inaczej jest to ich naturalny kolor. Oczy są szeroko Otwarte, spojrzenie spoczywa na zielonych szeregach drzew bananowych, a później przesuwa się po nich w kierunku narożnego filaru, gdyż głowa i szyja obracają się stopniowo w tę stronę.
Na nagiej ziemi ogrodu cień tarasu styka się teraz pod kątem czterdziestu pięciu stopni z ażurowym cieniem balustrady oraz zachodnim odcinkiem tarasu i narożnikiem domu. A... odeszła już od okna. I ani przez to okno, ani przez żadne z dwu pozostałych nie można dostrzec jej obecności w pokoju. Nie ma też żadnych powodów, by sądzić, że znajduje się w tej a nie innej jego części, niedostępnej dla wzroku. Dwie z tych części pokoju łatwo opuścić: jedną drzwiami do głównego korytarza, drugą drzwiami do łazienki, przez którą można przejść następnie na korytarz, aa dziedziniec itd. Pokój znowu wydaje się pusty.
Na lewo, na końcu zachodniego odcinka tarasu kucharz, Murzyn, obiera jarzyny nad blaszaną miską. Klęczy, wsparty na piętach, z miską między rozstawionymi kolanami.
Lśniący, ostro zakończony nóż obiera cienko ze skórki podłużny żółty kaczan, który kucharz obraca w rękach regularnym ruchem.
W tej samej odległości, lecz zamieniwszy się miejscami, Frank i A..., zagłębieni w fotelach, piją aperitif pod oknami gabinetu. „Ach, jak się w nim wygodnie siedzi!" Frank trzyma szklankę w prawej ręce, opartej o skraj poręczy. Druga ręka Franka i obie rę-
135