System Boloński
Szansa
na ucieczkę do przodu?
Tocząca się od pewnego czasu na uczelni dyskusja na temat różnych aspektów reform edukacji skłoniła mnie do podzielenia się swymi skromnymi doświadczeniami i przemyśleniami dotyczącymi systemu amerykańskiej edukacji. Bo system boloński - trzystopniowy system edukacji -jest w zasadzie systemem amerykańskim. Nie jest on niczym nowym w naszym kraju i obowiązywał na Uniwersytecie Jagiellońskim od czasów Kazimierza Wielkiego. Niestety', perturbacje dziejowe doprow adziły do zerwania tradycji i naturalnej ewolucji sy stemu. Musimy na nowo odkrywać rzeczy' dość oczywiste w innych krajach.
Wszędzie na świecie systemy edukacji borykają się z podstawowym problemem: jak selekcjonować elity kraju i zapewnić im odpow iednio wysoki poziom edukacji, a jednocześnie zapew niać szeroki dostęp do edukacji większej części populacji. Z pozoru problem wydaje się nie do rozwiązania. Ale tylko z pozoru. Rzecz w tym, jak chcemy traktować studentów. Jeśli uważamy, że studia to przedłużenie szkoły średniej - gdzie wszystkim chcemy zapewniać jednakowy poziom edukacji, to nie znajdziemy dobrego rozwiązania. W systemie amerykańskim (i docelowo bolońskim, niezależnie od tego czy to się nam podoba) decyzja co do tego, ile edukacji ma posiąść student, powinna być w jego ręku. Co więcej, jest on tego świadomy od samego początku, a system jest przejrzysty, oparty' na klarownych kryteriach.
Trzy' stopnie obejmują:
• 3,5-letnie studia inżynierskie (bache-lor of science degree, B.Sc.), które nie kończą się pracą dyplomową - na ty m etapie jest to strata czasu;
• 1,5-letnie studia magisterskie (master of science degree, M.Sc.), kończące się pracą dyplomową;
• 4-lctnic studia doktoranckie (Ph.D.) kończące się obroną dysertacji doktor-
Tym, co powoduje zasadniczą odmienność systemu amerykańskiego od istniejącego w Polsce, jest zasada, że prawie wszystkie kursy są prowadzone równolegle na dwu poziomach - podstawowym i zaawansowanym. Są one różnie punktowane; za kursy zaawansowane student gromadzi większą ilość punktów. Aby zakończyć studia po 3,5 roku, tj. po siedmiu semestrach, należy uzbierać pewne (arbitralnie określone) minimum, np. 140 punktów kredytowych. Daje to 20 punktów1 na semestr. Znaczy to, że student studiów stacjonarnych jest zobowiązany do odbycia co semestr zajęć o takiej sumie punktów. Aby przejść bez żadnych dodatkowych procedur kwalifikacyjnych na studia magisterskie należy z kolei zgromadzić imię minimum, np. 210 punktów. Daje to 30 punktów na semestr. Studenci od początku znają te reguły gry i sami sobie wybierają drogę edukacji. Jeśli będzie unifikacja „systemu punktowego” w skali kraju, a student uzyskał po 7 semestrach tylko 190 punktów, może on zacząć studia magisterskie na innej (teoretycznie gorszej) uczelni. Nikomu nie zamyka się dalszej drogi do edukacji.
Takie rozwiązanie wprowadzone u nas prowadziłoby do znacznego zmniejszenia liczby magistrantów. Co za tym idzie, moglibyśmy tym mniej licznym poświęcić znacznie więcej uwagi. Np. już od VIII semestru mogliby oni wybrać promotora, co i teraz faktycznie czasami ma miejsce dzięki włączaniu studentów w system prac badawczych. Studia magisterskie kończą się napisaniem pracy magisterskiej. Osoby, które studiując zgromadziły odpowiednią ilość punktów, powinny mieć również możhwość przechodzenia bez większych formalnych wymogów na studia doktoranckie. Student nie kwalifikujący się na studia doktoranckie na Politechnice Wrocławskiej mógłby je rozpocząć na innej uczelni. Jednakże doktorant, który rezy gnuje zjuż rozpoczętych studiów' doktoranckich, musiałby w celu uzyskania dyplomu magisterskiego napisać i obronić pracę magisterską. Taki sy stem znacznie przy śpiesza drogę kariery naukowej, która w tej chyvili w Polsce jest zbyt poyyolna.
Studium Generale - któremu ostatnio poświęcono tyle urvagi yv dyskusjach, yv powyższym_ujęciu organizuje kursy matematyki, fizyki i humanistyczno-me-nadżcrskic na dwuch poziomach, dostępne dla studentów piertvszego i drugiego roku. I jego miejsce nie jest niczym szczególnym, poza tym, że wykładowcy pochodzą spoza wydziału.
Admission Prcrcąuisitcs. Jest to sys tem yyymuszający logiczną następczość po szczególnych kursóyy. Ma on szczególne znaczenie, gdyż w Ameryce podział stu dentóyy na lata i grupy yv rozumieniu na szego systemu w zasadzie nie istnieje a każdy student ma do peyynego stopnia indyyyidualny tok studióyy. Aby np. zapi sać się na chemię fizy czną (która nie jes formalnie rzecz biorąc przedmiotem obo wiązkowym, ale daje ty le punktów, że nic można tego kursu niczym innym zastąpić) student musi mieć zaliczone: matematykę fizy kę i chemię organiczną. Aby zapisać się na biochemię, należy mieć zaliczoną che mię fizyczną. Taki prosty' system wymu sza kolejność i nie ma od tego ucieczki proszę przypomnieć sobie, ile teraz marny z tym problemów.
Ponieważ studia są bezpłatne, należy bezwzględnie przestrzegać określonej ilo ści kursów na semestr (i rok). Nicdopcl nicnic tego warunku równałoby się skrę śleniu ze studiów, czyli tak, jak teraz.
System łatwo mógłby zaadaptować bony edukacyjne. Obecnie nie bardzo wiadomo, jak to zrobić. Bony edukacyjne w ręku studenta pozwoliłyby mu rozciągnąć studia na dłuższy okres czasu i umożliwić mu jednoczesną pracę zarobkową, co w tej chwili jest niemożliwe. A to przecież odbiera ubogim studentom zagwarantowany konstytucyjnie dostęp do edukacji.
Przedstawione tu bardzo ogólnie zasady systemu edukacyjnego w USA mogą być podstawą zmian w Polsce. Oczywiście należy' dopracow ać cały szereg szczegółowych rozwiązań, ale zachow ać jednak opisane powyżej zasady. Wprowadzenie sy stemu w takiej postaci umożliwiłoby zwiększenie mobilności studentów i ich przechodzenie z uczelni na uczelnię na różnych poziomach, co w tej chwili jest utrudnione lub wręcz niemożliwe.
dr liab. Józef Oteksyszyn
kwiecień 2006 prfzmat 15