1
18
Polsce H. Struve i W.M. Kozłowski). Pisarze jednak szybko się do roli owych „dekadentów** z powołania dostosowali, kreowani przez nich nadludzie byli tylko słabymi artystami, przeciwstawiającymi się legendarnemu już niemal filistrowi. Artystami piszącymi zamiast hymnów do żyda inkantacje na cześć nirwany i pieśni przyzywające śmierć “. Tak -więc ideał diomzyjskiej wielkiej jednostki sprowadzony został do istniejącego już wcześniej schematu. Twór, który w wyniku takiego sprowadzenia powstał, był tak dziwaczny, że nie mógł istnieć diugo, zwłaszcza że i szereg zjawisk zewnętrznych przyczynił się do dość szybkiego jego zejśda ze sceny.
Nie istniał długo także i w Polsce, gdzie recepcja Nietzschego przybiera swoiste kształty, a jego idee służą ujmowaniu rodzimych spraw. Przede wszystkim nie była spóźniona w stosunku do innych krajów, choć objawy jej nie zawsze nadają się do poważnego traktowania. Już przecież w roku 1894 śmiał się Ludwik Krzywicki z domorosłych salonowych nietzscheanistów, którzy „wielkie idee i wielkich ludzi traktują jako przedmioty do plotki**, nie atakując zresztą samego autora Wiedzy radosnej'1. Jednakże nie tylko tego typu bywalcy salonów wówczas się Nietzschem w Polsce interesowali. Na ogół rzetelnie referowano jego idee; właśnie w tym dziesięcioleciu, kiedy dzieła jego nie były jeszcze tłumaczone, pojawiło się sporo większych artykułów i nawet książki, które postawiły sobie zadanie poinformowania polskich czytelników, o czym to właściwie ów tajemniczy Nietzsche mówi, czego naucza (prace Przewóskiej, Garfeina, Daszyńskiej-Golińskiej). Także z nim polemizowano, w sposób jednak świadczący o dość opacznym odczytaniu tekstów Nietzschego; dobitny przykład stanowi książka wzmiankowanego już Henryka Struvego, warszawskiego profesora filozofii, książka tak tępa w swej argumentacji, tak z ducha połaniecczyzny rodem, że jeszcze dzisiaj chciałoby się o niej powiedzieć: „filisterska**. W zasadzie jednak pierwsze lata spotkania polskich intelektualistów z Nietzschem były latami informacji. W fazie tej zresztą dużo większe zainteresowanie okazywali mu
16 Por. K Wyka. Modernizm polski. Kraków 1959.
>7 L. Krzywicki. Nasz nietzscheanizm. „Prawda" 1894. nr 4.
publicyści i filozofowie niż artyści. Faza druga, faza fascynacji nadczłowiekiem, należeć już będzie do pisarzy. Wtedy to właśnie wzorzec nietzscheański nałoży się na obyczajowy bunt przeciw filistrowi. Wtedy to właśnie nadczłowiek przestanie być bohaterem mitu, wcielającym się w Dionizosa lub Zaratustrę, stanie się zaś konkretną postacią z powieści liryczno-psychelbgicznej, rozgrywającej się na realistycznie traktowanym tle. Beletrystyka Przybyszewskiego jest w tej materii najbardziej charakterystyczna. Nadczłowiekiem jest w jej obrębie artysta, który nie przestrzega zasad przyjętej moralności, który bez skrupułów je łamie, by zademonstrować, że znajduje się ponad nimi. Z pozom takie ujęcie odpowiada ideom Nietzschego, którego (Jbermensch powstał jako zaprzeczenie mieszczańskiej moralności. Z pozoru jednak tylko, gdyż w istocie prowadziło ono do wyraźnej mistyfikacji. Twórca koncepcji nadczłowieka bowiem nigdy nie osadzał go w konkretnej, historycznie wymiernej rzeczywistości. Był on kreacją tak ogólną, że właściwym jego miejscem był tylko świat mitologiczny. Mimo tego nawet, że stanowił odpowiedź na zjawiska współczesne, że — jak pisał Brzozowski -4- „Nietzschego nadczłowiek to w gruncie rzeczy votum nieufności wydane człowiekowi, jakiego znał on. nowoczesnemu Europejczykowi”18.
Gdy jednak owo „votum nieufności”, osadzone w święcie współczesnym, polegało na programowym głoszeniu amoralizmu i na łamaniu przyjętych form społecznego współistnienia, kompromitowało w istocie koncepcję nadczłowieka. Kompromitowało w sposób wielce charakterystyczny, tak jak to zwykle bywa. gdy idei bardzo szerokiej i bardzo ogólnej nada się znaczenie jednostkowe i konkretne. Dlatego też tego rodzaju literacka kontynuacja idei Nietzschego prowadziła w ślepy zaułek, z którego nie było wyjścia. W konsekwencji takie przekształcenie idei Nietzschego nie dało się kontynuować, było zjawiskiem krótkotrwałym19.
rmrArąe. ..Przegląd Filozofiami"
«ł w późnej fazie swej działalności 1922 zarzekał się. ae iu«dy me
'* S. Brzozowski. Filozofia Fryderyka Ni 1912, Z. IV. f. 499.
'• Sam Przybyszewski się w lym /orientów We wstępie do wznowienia De pro fundo i*K|