jest spontanicznością natury zwierzęcej, która od początku postępuje drogami określonymi przez instynkt.Wolność dziecka jest spontanicznością natury ludzkiej i rozumnej, i ta spontaniczność, charakteryzująca się pełną rozmachu nieokreślonością, ma wewnętrzną zasadę docelowego określenia jedynie w rozumie, który nie jest jeszcze rozwinięty u dziecka*6. Kontynuując tok kaniowskiego wywodu widzimy, że posłuszeństwo dziecka wobec obyczajowych zasad, wobec wychowawcy stanowi w życiu,które poddaje się prawom rozumu, jedynie pewien etap.Wedlug Kanta, przymus, któremu jest poddawany wychowanek, nie przeciwstawia się jego wolności, ponieważ pozostaje w zgodności z celem, który zapewnia sam z siebie wolność (109).
E.Kant w swej rozprawie "Was ist Aufklarunęf określa niedojrzałość jako ‘niemożność posługiwania się własnym rozumem bez pomocy innego*. Jedną z jej przyczyn jest brak woli (der Unwille) ze strony dziecka czy młodego człowieka do samostanowienia o sobie'. Ów brak woli czyni człowieka *nie-wolnym”, ponieważ - powtórzymy to: bycie wolnym polega na możliwości samostanowienia o sobie oraz woli jej realizacji - inaczej: "bycia sobie samemu prawem* (sich selbst zum Gesetz zu sein) (110) .A do tego trzeba dorosnąć.
Rozwiązanie podobne do proponowanego przez Kanta sięga swą tradycją Platona8,który twierdzi, że heteronomia nakazu w żaden sposób nie przeciwstawia się autonomii podmiotu. Jest to możliwe dzięki temu, że żaden nekazodawca (wychowawca) nie żąda niczego,co sprzeciwiałoby się pożytkowi tego, któremu nakazuje. "Nie ma sprzeczności pomiędzy wolnością tego,który nakazuje i tego, który słucha, ponieważ wolnością jest rozumność" (110).
Wychowawca reprezentuje więc w życiu dziecka jego przyszłość, obyczajową autonomię, wymagania (prawa) rozumu, cel jego dzięcięcego życia: dojrzałość. Na tym polega jego rola zastępcza. W interpretacji Langenlelda brzymi to tak: wychowawca... "działa tam,gdzie dziecko jeszcze działać nie może; on decyduje,gdy dziecko jeszcze decydować nie może. Wychowawca występuje w imieniu wolności dziecka tak długo,jak długo nie jest ono wolne.Przejmuje on odpowiedzialność za młode życie dopóty, dopóki młody człowiek nie jest w stanie sam tego uczynić" (109).
Odpowiedzialność pedagogiczna odnosi się zatem do każdego czynu,który jest zrealizowany w zastępstwie kogoś innego. Trzeba zwrócić też uwagę,że we wszystkich interpretacjach odpowiedzialności zawarty jest ten sam element, mianowicie to, że odpowiedzialność pozostaje w ścisłym związku z następstwem dokonanego czynu9.Zarówno w obyczajowym, jak i prawnym rozumieniu fenomen odpowiedzialności wskazuje na wolność sprawcy czynu,który spowodował określone następstwa.Fakt bycia odpowiedzialnym "za kogoś” wskazuje wychowawcę jako sprawcę czynów,które decyduje o przyszłości dziecka, t tuum lenoinou sycue> p |wwmmI odpowiedzialności pedagogicznej obiegałby n& l\' io sprawcy iz>i»>w w /» stępstwie za kogoś innego oraz na możliwości bycia pociągniętym (ta odpowiedzialności za konsekwencjo działań osoby, w zastępstwie któfftj wychowawca podejmował decyzje.
Czy jednak takie kaniowskie rozumienie odpowiedziatnośf i nie |eet usankcjonowaniem formy władzy, a tym samym pewnej iormy przymusu ( przemocy (Gewaltanwendung ) w odniesieniu do zasadniczo wolnego indywiduum? Kant próbuje rozwiązać tę trudność, uka/u|ąc rozum jako ostateczną podstawę tradycyjnego modelu wycłcowama Wychodząc z założenia, że zasady rozumu są zasadami ogólnie obowiązującymi, oraz że rozumność stanowi istotę człowieka, wychowawc a jest uprawniony do występowania w imieniu tejże rozumności dopóty, dopóki dziecko pu/otta je więźniem swego świata zmysłów. Norma wychowawcy nie jest Żadną normą jednostkową i prywatną,lecz normą uniwersalną, powszechnie o bo wiązującą.
Ta argumentacja jest centralnym punktem ataku pedagogiki emancy pacyjnej oraz zorientowanej na doświadczenie pedagogiki Rogersa Obie kwestionują: bezradność dziecka i zastępczą odpowiedzialność wyoho wawcy. Tym samym podważają cel wychowania sformułowany w pedacjo gice tradycyjnej w oparciu o konkretną koncepcję wolności (110).
Zgodnie z poglądami pedagogów "zorientowanych na doświadc zenie", dziecko - jeśli tylko otrzyma po temu szansę ■ może zamanifestować się jako osoba samodzielna i odpowiedzialna. Dziecko ma swoje własna problemy I jest w stanie znaleźć własne ich rozwiązanie. Sumu|ąc dziać ko rpoże samo w sobie znaleźć kryteria myślenia i działania. Samodzielność i odpowiedzialność nie są umiejscowione w przyszłości i nie polizebum "teraz” swego przedstawicielstwa obrazującego jednoznaczny wzór .który trzeba osiągnąć za lat klkanaście. Jeśli tylko stworzy się dziecku okazję, może ono już teraz udowadniać swoją autonomię. Bezradność dziecka jest stworzona przez nas - wychowawców: jest ona rezultatem dopasowywania dzieci do istniejących struktur1 .
Konsekwencją poglądu, że dziecko nie jest istotą bezradną, lecz zdolną do samodzielności i odpowiedzialności, jest odrzucenie odpowiedzialności zastępczej. Ale czy w takim razie można jeszcze w ogóle mówić o wyr bu waniu i potrzebie jego zaistnienia? Czy w związku z tym dziecko w ogóle potrzebuje pomocy w swym dorastaniu do dorosłości ? Na lo pytanie zarówno Rogers, jak i zwolennicy pedagogiki emancypacyjnej odpowiada ją: tak.Jednakże pomoc, jakiej udziela wychowawca, polega nie na tym, że podejmuje on decyzje w zastępstwie dziecka, lecz że dostarcza on dziecku sposobności do samodzielnego odnajdywania rozwiązań (111)
110