Janusz Sławiński - od stabilnego systemu literackiego do wielości hierarchii i wielości stylistyk.
Pożegnanie kanonu wydawało się zatem nie tylko faktem, lecz także oczywistością. Jeśli dodamy do tego rzeczywistą wielość obiegów, stylów pisania, wydawców, gustów, a także niezwykle istotną pluralizację programów nauczania literatury i spisów lektur w szkołach, wówczas uzyskamy w miarę pełny obraz: widać na nim - co prawda pozbawioną wdzięku, ale też i obywającą się bez agresji - scenę rozstania z kulturą ujednoliconą. Kanon przekształcał się w spis dzieł wyłaniany w ramach rozmaitych ankiet, a więc nabierał - sprzecznej ze swoją istotą - płynności18. Wydawało się, że jesteśmy skazani odtąd na niekanoniczne czytanie świata będącego niestabilnym tekstem19. Ale sprawy w ciągu kilku lat przybrały zupełnie inny obrót.
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych do głosu zaczęła w prozie dochodzić - i z każdym rokiem nabierać coraz większej siły — „koniunktura realistyczna”. Wyniknęła ona w jakiejś mierze z nierealistycznej (nieepickiej, antymimetycznej) postawy pisarzy tuż po 1989 roku, a więc strategii literackich, które w potocznym rozumieniu odwracały się od poznawczych zobowiązań literatury. Proza Magdaleny Tulli - bodaj najpełniejsze
, 18 Zob. Zygmunt Bauman, Ponowoczesność, czyli o niemożliwości awangardy, „Teksty Drugie” 1994, nr 5-6: „nie ma sensu mówić o «awangardzie» w świede ponowoczesnym. Pełno w tym świede ruchu, ale ruchu bezładnego, w jakim jedna zmiana miejsca nie różni się od drugiej - a w każdym razie wyrokować o różnicach między nimi nie sposób, jako że nie można już wpisywać wymiaru czasowego w odległośd przestrzenne, a i sama przestrzeń i czas nie są już układami uporządkowanymi, zróżnicowanymi wewnętrznie. Nie wiadomo tu, gdzie przód, a gdzie tył, a więc i nie wiadomo, co «postępowe», a co «wsteczne». Nie ma przedeż nowatorstwa, gdy brak kanonu, nie ma herezji, gdy brak ortodoksji”.
19 Zob. numer 7 „Znaku” (1994), „Czy kryzys kanonu kultury?” - tu zwł. Jerzy Jarzębski, Metamorfozy kanonu.
wcielenie tej tendencji - opisywała przecież rzeczywistość, nie poświęcając ani słowa widzialnemu światu. Kolejne książki tej autorki odsłaniały raczej zakrytą, podpowierzchniową matrycę,; ż której rzeczywistość się rodzi. Najważniejsze dzieło Tulli, za które skłonny byłbym uważać powieść W czerwieni (1998), przedstawia świat na pozór odległy od naszego; akcja dzieje się w fikcyjnym zaborze szwedzkim, gdzieś w nadmorskim mieście Ściegi, na przełomie XIX i XX wieku. Mieszkańcy Ściegów zabiegają o to, co było przedmiotem starań większości Europejczyków w tym czasie: pieniądze, władzę, szczęście w ramionach ukochanego. Zmyślny narrator powieści, włączający się od czasu do czasu w tok fabuły, pozwala nam jednak zrozumieć dwie rzeczy. Po pierwsze, jednostkowe działania - takie właśnie, jak zdobywanie majątku, dążenie do władzy czy zabieganie o miłość - choćby miały za cel czysto prywatne sprawy, przekształcają się, w wymiarze zbiorowym, w mechanizmy wielkiej historii. Indywidualne starania dają tedy początek klasom społecznym, narodzinom nowoczesnej polityki, powstaniu nowoczesnego kapitału, cyrkulacji pieniądza czy wybuchom wojen. Magdalena Tulli wcale jednak nie mówi w ten sposób, że ludzie dążą do szczęścia drogami wytyczonymi przez epokę. To byłoby stwierdzenie typu Balzakowskiego. Pisarka zdaje się bliższa tradycji Flauberta, z tą wszakże różnicą, że autor Pani Bovary pisał o przypadku jednostkowym, Tulli zaś opowiada o bohaterze zbiorowym. Wskazuje ona, że ludzie nie zabiegają tak naprawdę o konkretne cele, lecz o społeczne uznanie, a wzorcami wytyczającymi ścieżki w tym dążeniu są rozmaite gatunki artystyczne: powieść z życia wyższych sfer, romans, operetka, tragedia. Innymi słowy: żyjemy na miarę wzniosłości, którą zapamiętaliśmy z literatury. Historię stwarzamy na miarę książek, które przeczytaliśmy, zatem takie mamy dzieje, jaką bibliotekę nosimy w głowach.
Powieść Tulli dodaje do tego wyraźne metafikcyjne przesłanie, które pojawia się w zakończeniu. Przybiera ono postać zwrotu skierowanego do czytelnika: „[...] jeśli chcesz się wydostać ze Ściegów, nie zwlekaj ani chwili: musisz to zrobić między wielką literą a kropką, nie czepiając się urwanej myśli, nie czekając na
235