tego tematu i zagłębiać się w tajniki przyrody. Czyńiff W zaś w tym zapewne przeświadczeniu, że nad zagadnieniem (czy można w ogóle coś .wiedzieć) nie należy rozprawiać, lecz raczej podjąć próby w tym kierunku. A przecież 1 oni posługując się jedynie żywiołowym pędem rozumu nie trzymali się żadnej reguły, lecz ze wszystkim zdali się na bystrość rozważań oraz ustawiczną ruchliwość i obrotność umysłu.
Nasza zaś metoda jest taka, że o tile trudno stosować ją w praktyce, o tyle łatwo przedstawić w słowach; polega ona bowiem na tym, że ustanawiamy stopnie pewności, zmysły przez pewne ograniczenie zabezpieczamy, lecz pracę umysłu, która bezpośrednio po zmysłach następuje, przeważnie odrzucamy, otwieramy natomiast i budujemy dla umysłu nową i pewną drogę od tychże zmysłowych percepcji wychodzącą.. A mieli to bez wątpienia na uwadze i ci, którzy tak wielką rolę przydzielali dialektycc. Wynika z tego jasno, że szukali oni podpory dla rozumu, do przyrodzonego zaś i samorzutnego postępowania umysłu nie mieli zaufania. Lecz lekarstwo to stosuje saę zbyt późno, kiedy sprawa jest już stracona, mianowicie kiedy umysł na skutek zwykłego trybu codziennego życia opanowały już błędy zasłyszanych poglądów i doktryn oraz osa* czyły czcze idole9. Przeto owa sztuka dialekty ki — która zbyt późno (jak powiedzieliśmy) przychodzi z pomocą i żadną miarą nie przywraca właściwego stanu rzeczy ~ przyczyniła się raczej do utrwalenia błędów niż do utorowania drogi prawdzie. Pozostaje jedyna tylko droga ratunku i uzdrowienia: całą pracę umysłu zacząć od nowa i już od samego początku żadną miarą nie pozostawiać go samemu sobie, lecz kierować nim na każdym kroku
i wszystko Wykonywać jak gdyby przy pomocy maszyn. Rzeczywiście, gdyby 1 udzie dS prać? mechanicznych zabierali się gołymi rękami bez poparcia i pomocy narręit^fak to nie wahali się prac umysłowych prowadzić gołymi niemal silami .umysłu, znikome byłyby dzieła, których by potrafili dokonać, chociażby im poświęcili wytrwałe, a nawet zjednoczone wysiłki. Zatrzymajmy się więc na chwilę i niby w zwierciadło popatrzmy na następujący przykład: przypuśćmy, jeśli łaska, że jakiś obelisk okazałej wielkości trzeba właśnie przenieść dla uświetnienia trrumiu lub podobnej wspaniałej uroczystości, i że ludzie zabierają się do tego gołymi rękami. Czy ktoś trzeźwy, patrząc na to wydarzenie, nie uznałby go za przejaw jakiegoś wielkiego szaleństwa? A gdyby powiększyli liczbę robotników ufając, że w ten sposób będą mogli podołać zadaniu, czy tym bardziej nie uważałby ich za szalonych? Gdyby zaś chcieli przeprowadzić pewien wybór i oddzielić słabszych, a użyć tylko silnych i czerstwych w nadziei, że w ten przynajmniej sposób osiągną upragniony cel, czyżby w dalszym ciągu nie mówił, że jeszcze bardziej szaleją? A gdyby i z tego jeszcze niezadowolenia postanowili w końcu szukać rady w sztuce atletycznej i kazali wszystkim po kolei przychodzić z namaszczonymi i opatrzonymi, według prawideł sztuki, rękami, ramionami i mięśniami, czyi nic zawołałby, że dokładają starań, ażeby szaleć według pewnej metody i z niejaką rozwagą? A jednak w sprawach dotyczących rozumu ludzie <lają się unosić podobnie niezdrowemu pędowi i bezużytecznej jcdiHunysifKtki, kiedy wielkie nadzieje pokładają w dużej liczbie umysłów j ich zgodności 1 ut> w ich znakomitości i bystrości albo kiedy przy pomocy dialekty ki (kliką można by uważać >a pcw-