a więc takiej części człowieka, która po śmierci oddziela się od niego i wiedzie dalsze życie w sposób niezależny. Aby duszy tej ułatwić rozstanie się z ciałem człowieka, ciało winno ulec zniszczeniu. Pojawił się więc zwyczaj palenia zwłok, przestrzegany na naszych ziemiach przez około 3 tysiące lat. Prochy składano bądź bezpośrednio do ziemi do jam, bądź też chowano po zebraniu i umieszczeniu w specjalnych naczyniach zwanych urnami, popielnicami. Utrzymał się zwyczaj chowania na cmentarzyskach zarówno płaskich, jak i kurhanowych. Niekiedy przybiera! on formę dość dziwaczną, o czym jednak będziemy mówili nieco później.
Dziwny proces zachodził w umysłowości ludzkiej. W momencie oddalania od domu miejsca chowania zmarłych, w momencie grupowania grobów w określonym, przeznaczonym na ten cel miejscu narastał strach przed zmarłymi. Z coraz większym niepokojem człowiek zbliżał się do owych miejsc, które nazwiemy tutaj sanktuariami śmierci. Przecież w dzisiejszym nawet święcie pośród ludzi o przekonaniach zgoła laickich niewielu znajdzie się takich, którzy bez potrzeby będą w nocy wędrowali na cmentarz. Taka stamtąd bije groza, a jednocześnie powaga i dostojeństwo śmierci. Z czasem otoczy się zmarłego i cmentarze takim zespołem deprymujących uczuć, że uczynią je obszarami wywołującymi w ludziach przygnębiające uczucia, połączone jednak z szacunkiem. Z szacunku tego obok wcześniejszego lęku narodzi się wielka sztuka sakralna w postaci takich czy innych nagrobków. One to mają zarówno czcić zmarłego, jak i często w sposób skuteczny zamknąć go przed powrotem do grona ludzi żywych.
Niematerialna dusza, później w niektórych wierzeniach nieśmiertelna, nabrała cech zgoła demonicznych. Mogła ona nie lylko wędrować w zaświaty, ale też w pewnych okolicznościach ingerować w życie ludzkie tu
ISO
na ziemi: przeszkadzała, czyniła zło, wreszcie straszyła żywych.
Szczególna rola przypadła duszy zwanej upiorem, a mianowicie duszy wyjątkowo złośliwej w stosunku do żywych. Z rozbudowa, wierzeń, z narastaniem szeregu zakazów i nakazów pojawiało się chowanie zmarłych w szczególnych miejscach, bez czego nie zaznaliby oni spokoju. W chrześcijaństwie jest to miejsce poświęcone. Niespełnienie określonych zwyczajami lub przepisami obrządków, na przykład sponiewieranie zwłok, może zaszkodzić duszy. Przypomnijmy w tym miejscu choćby Iliadę, Pastwienie się nad zwłokami uznano z czasem za rzecz karygodną, a i do dzisiaj wszelki brak szacunku dla nich jest ogólnie potępiany. Ba, nawet niedokonanie pogrzebu na skalę, którą określa zamożność danej osoby, uznane jest za wysoce naganne. Osoba taka będzie narażona na swojego rodzaju pogardę.
Zapewne prosty w swych założeniach początek rytuału pogrzebowego z upływem czasu niezmiernie się rozbudował. Mimo podkreślenia w wielu religiach lepszego charakteru przyszłego pozamateriałnego życia, dominuje w tym rytuale przede wszystkim żal za zmarłym i powaga chwili. Podkreśla to już zwyczaj skupiania się rodziny i bliskich wokół umierającego. Po zgonie następują zazwyczaj godziny, w których według wierzeń wielu ludów dusza może znajdować się jeszcze w pobliżu. Zwykle czas ten określa się jako tak zwaną pusta noc. Obowiązuje wówczas domowników czuwanie. Za brak szacunku uznano by pozostawienie zwłok samych. Przystraja się je i ozdabia, a niekiedy czuwanie połączone jest z odmawianiem określonych modłów czy śpiewem. Moment wyprowadzenia zwłok jest niezmiernie ważny. Wówczas to dusza wywędrowuje wraz ze zwłokami, oczywiście krążąc w ich pobliżu. Trzeba teraz dokonać takich zabiegów, które by uniemożliwiły
151