Ego, istnieją cztery kategorie posiadaczy ziemi — tama, kada, yaioa, tabu — i posiadają oni cztery kategorie córek — łuta, latu, yawa, tabu. To tłumaczy, dlaczego wagą czterech rodów podkreślają bezustannie sami Trobriandczycy, nawet o ile istnienie rodów jako grup zrzeszonych słabo się zaznacza i czasami może być trudno je w ogóle zidentyfikować.
[...] próbowałem pokazać korzyści płynące z przystąpienia do analizy terminologii pokrewieństwa bez przyjętego uprzednio założenia, ie „pierwotne znaczenie** tego lub innego określonego słowa musi koniecznie być zdefiniowane przez genealogię. Mój ogól-: ny pogląd można sprowadzić do tego, że terminy pokrewieństwa są kategoriami słów, w których uczy się jednostkę odróżniać ważne dla niej ugrupowania w społeczeństwie, w jakim się urodziła. Dopóki, jako antropologowie, nie zrozumiemy w pełni istoty struktury społecznej, nie możemy mieć zbyt wielkiej nadziei na zrozumienie „znaczenia” poszczególnych kategorii słów. W zasadzie znaczenie poszczególnych terminów różni się zależnie od pozycji i wieku jednostki w*całym systemie.
Z pism Malinowskiego możemy na pewno wnosić, że w strukturze społecznej Trobiand afiliacja grupy pochodzenia i ugrupowania zamieszkania mają niemal równe znaczenie. Możemy dalej wnosić, że płatność urigubu jest pierwotnym i podstawowym wyrazem różnych stosunków, które z tej struktury wynikają. Zakładając, że tak się sprawy mają, przebadałem kategorie terminów pokrewieństwa w odniesieniu do podstawy strukturalnej. Wydaje mi się, że wyniki w pełni temu odpowiadają. Podczas gdy genealogiczna analiza Malinowskiego prowadzi do labiryntu „anomalii** i do użycia desperackiego środka, jakim jest doktryna homonimów, obecna analiza nie ujawnia wyjątków i może, w rzeczy samej, być zapamiętana w czasie kilku minut. Ta zgodność przekonuje mnie, że podany przeze mnie wzorzec jest bardzo bliski własnym koncepcjom Trobriandczyków. Dalszego potwierdzenia dostarcza odpowiedniość między poczwórnymi kategoriami systemu pokrewieństwa i czterema rodami. Przypuszczalne preferowanie patrylateralnego małżeństwa kuzynow-skiego na krzyż wykazano jako wyraz praw egzogamii, które znów wynikają z innych elementów struktury. Podobnie o tym mówił sam Malinowski, z tą różnicą, że Malinowski twierdził,
że egzogamia wyraża się w rodzie i podrodzie, a Ja twierdzę, że opiera się ona na podwójnym statusie zamieszkania mężczyzny Ego w osiedlu jego ojca i brata matki.
Moim dalszym celem było pokazanie nieodłącznej zwartości między różnymi znaczeniami słowa tabu. Sądzę, że udało mi się to zrobić. W kontekście pokrewieństwa tabu w jego wszystkich znaczeniach odnosi się do „odległych i potencjalnie wrogich krewnych", z których Ego nie ma wprost ekonomicznych więzów, ale w stosunku do których oczekuje się postawy „przyjacielskiej". Jest to kategoria marginalnego pokrewieństwa, pełna „niebezpieczeństw nieznanego", na które Malinowski skłonny był kłaść taki nacisk. Do kategorii tej zalicza się odległych zmarłych przodków i duchy totemiczne, i to łączy pojęcie „świętego i zabronionego" z „odległym i niebezpiecznym".
Otwarta wrogość nie wchodzi w grę, tabu odnoszą się wzajemnie do siebie poprzez więzy pośrednie, nie ma wspólnego ekonomicznego interesu, o który mogliby walczyć. Ale z tych względów tabu są niebezpiecznymi ludźmi, ludźmi siły, z którymi należy pozostawać w dobrych stosunkach. Nie jest bez znaczenia to, że jedynymi sytuacjami, w których Malinowski wspomina stosunek tabu jako obrzędowo ważny, są okazje, w których tabu oddziałuje na drugą jednostkę przy użyciu magii**. Magia w tych przypadkach wydaje się dobroczynna, ale Trobriandczyk nigdy nie zapomni, że każdy czarownik może stać się wiedźmą.
Mam nadzieję, że wykazałem niesłuszność koncepcji, że różne znaczenia tabu są przypadkowymi homonimami podobnie nie związanymi, jak pair i pear.
Ale jednak zagadka pozostaje. Dlaczego Malinowski tak chętnie twierdził, że różne znaczenia słów są całkowicie niepowiązane. Dlaczego gdy sam kładł taki nacisk na taboo między siostrą i bratem, odrzucał jednocześnie logikę, dzięki której chłopiec uważał siostrę ojca jako tabu?
Odpowiedzią wydaje się to, że oparł się on bezkrytycznie na delikatnym założeniu, że klucza do zrozumienia jakiegokolwiek systemu w terminologii pokrewieństwa należy zawsze szukać w zasadach małżeństw preferowanych.
11 Ibid., s. 293.
7* 99