pojęcie energii psychicznej z jego ciasnej konotacji i zastąpił je pojęciem energii psychicznej. Stworzył on również bogatszą niż Freud koncepcję symbolizmu i mitologii. W szczególności, uznał on. że człowiek pozostaje nie tylko, ani nawet nie głównie, pod kształtującym wpływem osobistych czynników z jego życia; uważał że owe czynniki, takie jak np. czyjaś matka, reprezentują raczej zjawiska uniwersalne i archetypy, które wywierają potężny wpływ na życie każdego człowieka, bez względu na osobowość konkretnej matki. W kontekście tych okoliczności i dokonujących się rewizji nie było żadnego powodu ani żadnej potrzeby rozłamu. Nawet nieugiętość Freuda, jak również osobiste ambicje Adlera i Junga nie są wystarczającym wyjaśnieniem. Rzeczywistym powodem i potrzebą leżącą u podstaw zerwania był fakt. że zarówno Adler, jak i Jung, aczkolwiek na różne sposoby, nie zgadzali się z podstawowym stanowiskiem Freuda. Adler, chociaż utalentowany i przenikliwy, nie był tym. który stoi na granicy racjonalizmu, a spogląda w otchłań irracjonalnoś-ci. Wręcz przeciwnie, należał do grupy badaczy reprezentujących nowy, względnie powierzchowny optymizm, charakterystyczny dla nowej klasy średniej w Niemczech i Austrii przed I wojną światową i po niej. Żaden paradoksalny czy tragiczny wymiar nie charakteryzował światopoglądu tej grupy. Panowało przekonanie, że wojna przebiega pomyślnie, i że nawet kalectwa i zniszczenia obrócą się na korzyść.
Ten sam naiwny optymizm panował wśród reformistów austriackiej i niemieckiej socjaldemokracji, do których należał Adler. Ale Jung stał na całkowicie odmiennym historycznym stanowisku. Był on zasadniczo romantykiem i antyracjo-nalistą. Reprezentował tradycję romantyczną, w ramach której irracjonalne, aby je zrozumieć i przezwyciężyć, nie wymaga wyłonienia się rozumu, ale jest źródłem mądrości, które należy badać, starać się zrozumieć i przyswoić, aby wzbogacić i pogłębić życie. Freud interesował się irracjonalnym i nieświadomym, ponieważ chciał wyzwolić człowieka spod ich władzy. Junga również interesowały te sfery, gdyż chciał pomóc i wyleczyć człowieka, przybliżając go do jego nieświadomości. Freud i Jung byli jak dwoje ludzi, którzy idą w przeciwnych kierunkach, ale spotykają się na chwilę w tym samym miejscu, podejmują ożywioną rozmowę, zapominając, że kiedy ruszą w swój dalszy marsz, zwiększą tym samym dystans między sobą.
Trzecią grupę dysydentów zazwyczaj nazywano „neofreudystami", „kul-turalistami" lub „rewizjonistami". Głównymi reprezentantami tej grupy byli Sullivan. Horney oraz piszący te słowa. Oczywiście, byli również inni, np. Franz Alexander i Sandor Radó. którzy w znacznym stopniu nie zgadzali się z panującymi ortodoksyjnymi przekonaniami, ale ponieważ pozostali w obrębie kręgu freudys-tów. termin „neofreudyści” nigdy wobec nich nie był stosowany.
Poglądy „neofreudystów" nie są oczywiście takie same. To, co jest im wspólne, to położenie większego, niż mieli w zwyczaju freudyści, akcentu na dane kulturowe i społeczne. Ale oczywiście nacisk ten był rozwinięciem społecznej
orientacji myśli Freuda, która zawsze postrzegała człowieka w kontekście społecznym i przyznawała społeczeństwu podstawową rolę w procesie tłumienia. Sullivan kładł mniejszy akcent na seksualność, a większy na unikanie niepokoju i poczucia niebezpieczeństwa. Horney akcentowała rolę niepokoju, lęków i nie-adekwatności Ja idealnego. Zaproponowała również fundamentalne zmiany we freudowskim ujęciu psychologii kobiety. I w końcu, piszący te słowa, niezmiernie krytyczny wobec teorii libido, zaproponował własną teorię, w której centralną pozycję zajęły potrzeby zakorzenione w samych warunkach ludzkiej egzystencji. Podkreślał rolę społeczeństwa, nie jako „kultury", ale jako specyficznej struktury społecznej, ukształtowanej w zależności od sposobu produkcji oraz sił wytwórczych i akcentował znaczenie problematyki aksjologicznej i etycznej dla zrozumienia człowieka.
Żadna z podstawowych teorii Freuda nie została zakwestionowana (w powyżej określonym znaczeniu) i żaden z tych trzech psychoanalityków nie starał się uformować szkoły, która miałaby wyprzeć Freuda. Opuścili skupioną wokół niego organizację zasadniczo z powodu nietolerancji jej biurokracji wobec dysydentów, a nie z powodu chęci założenia nowej organizacji reprezentującej odmienny lub antyfreudowski system. Z tego decydującego względu zajęli oni pozycję całkowicie różną od Adlera i Junga. Różnica ta uwidacznia się symbolicznie w fakcie, że i Adler, i Jung nadali swoim systemom nowe nazwy (odpowiednio: psychologia indywidualna i psychologia analityczna), podczas gdy neopsychoanalitycy nalegali na zachowanie słowa psychoanaliza - chociaż nie obyło się bez protestów niektórych freudystów twierdzących, że ten. kto nie przestrzega zasad organizacji, nie ma prawa nazywać siebie psychoanalitykiem. (Absurd, do jakiego może doprowadzić duch biurokracji, uwidacznia się w fakcie, że do kryteriów, jakie decydowały, czy ktoś przeszedł, czy też nie psychoanalizę, należał obowiązek zaliczenia pięciu sesji na tydzień i używanie kozetki).
Z naukowego punktu widzenia głównym błędem założycieli tych szkół -Adlera i Junga - było bagatelizowanie, a później całkowite porzucenie wielkich odkryć Freuda, a następnie zastąpienie ich własnymi teoriami, często podrzędniejszego gatunku.
Neofreudyści, ze mną włącznie, mogą być również krytykowani za to, że czasami nie przywiązywali właściwej wagi do Freuda, a nawet bywali niepotrzebnie krytyczni. Chociaż taki krytycyzm jest zrozumiały (szczególnie w świetle wrogości Freuda), nie jest on. w sumie biorąc, ani nadmiernie przesadzony, ani niewyważony. Pomijając duże różnice, jakie istniały pomiędzy poglądami neofreudystów, wszyscy oni akcentowali konieczność zrozumienia procesów nieświadomych i uczynienia nieświadomego świadomym. Jednakże żaden z nich nie próbował znaleźć takich sformułowań, które uspokajałyby freudowską biurokrację i być może prowadziły do przyjaznego przyjęcia myśli „neofreudowskiej”.