CZĘŚĆ 1! • DZIAŁANIE
tożsamości. Jeśli jednak zastąpimy je pojęciem ciągłości, powiązania i przetrwania, to sprawa nie wydaje się absurdalna. Kim jestem? Jestem ciągiem następujących po sobie „ja”; związek między bezpośrednim następnikiem a poprzednikiem tego ciągu jest ścisły (na przykład poprzez pamięć), tak jednak nic jest w przypadku związku między jego dalszymi członami. Ów ciąg może się rozszczepiać, jego ogniwa mogą wiązać się silniej lub słabiej - tożsamość jest stopniowalna i względna. Ludziom zaś chodzi przecież o to, by jakoś (w jakimś stopniu) przetrwać w najbliższym kontynuatorze, a nie o to, by zachować swą bezwzględną „sobość”.
Kto z przedstawionych tu filozofów ma rację? Odpowiedź zależy od tego -mówiąc przenośnie - którą półkulą pracujemy przede wszystkim. Jeśli tą odpowiedzialną za introspekcję i zdrowy rozsądek, opowiemy się za spirytualistycznym dualizmem. Jeśli tą, w której powstaje ncurofizjologia lub sceptyczna analiza, wybierzemy naturalizm, zwłaszcza w wersji monistycznej. Ula zwolennika pierwszego rozwiązania odkrycia medycyny nie mogą zachwiać wewnętrznego doświadczenia życia psychicznego i trwałego „ja". Dla zwolenników drugiego rozwiązania to doświadczenie (o ile nie jest iluzją) ma znaczenie drugorzędne i powinno być interpretowane w szerszym konrekście.
%ro|ii/i mi Oto typowy przykład argumentacji Parfita. Zaczyna on od eksperymentu myślowego- historyjki fantastycznonaukowej. Następnie umieszcza ją w pewnym szerszym spektrum możliwości, zauważając, że zachodzi między nimi ciągłość oraz że różnice między nimi są tylko stopniowe. To prowadzi go do wniosku, że istnieją pośrednie przypadki tożsamości osobowej.
„Zacznijmy od historyjki fantastycznonaukowej. Tutaj na Ziemi wchodzę do teletransportera. Po naciśnięciu jednego z przycisków maszyna niszczy moje ciało, rejestrując dokładnie stan wszystkich moich komórek. Informacje te zostają przesłane drogą radiową na Marsa, gdzie inna maszyna wykonuje z materiałów organicznych idealną kopię mojego ciała. Osoba, która budzi się na Marsie, pamięta, jak się wydaje, że aż do momentu, gdy nacisnąłem przycisk, żyła moim życiem i jest pod każdym innym względem taka jak ja.
[...] Rozważmy (...) szereg przypadków, które gdzie indziej nazwałem spektrum fizycznym. W każdym z tych przypadków jakaś część mojego ciała
zostałaby w wyniku jednej operacji zastąpiona duplikatami istniejących komórek. W przypadku mieszczącym się na pierwszym krańcu Lego szeregu żadne komórki nie zostałyby zastąpione. W przypadku mieszczącym się na drugim krańcu całe moje ciało zostałoby zniszczone i wymienione. Jest to właśnie przypadek, od ktorego rozpocząłem: teletransportacja.
Przypuśćmy, że sądzimy, iż w tym przypadku, gdy wymianie uległoby całe moje ciało, powstała osoba nie byłaby mną, a jedynie moją kopią. Gdyby żadne komórki nie zostały zastąpione, osoba ta byłaby mną. Co jednak z przypadkami pośrednimi, w których procent komórek zastąpionych wynosiłby, powiedzmy, 30, 50 lub 70 procent? Czy powstała osoba byłaby wtedy mną? Rozważając niektóre z tych przypadków, nie będziemy wiedzieć, czy odpowiedzieć «tak», czy też «nie».
[...] Powinniśmy [teraz] przejść do tego, co gdzie indziej nazwałem połączonym spektrum. W tym drugim szeregu przypadków istniałyby różne stopnie fizycznego i psychicznego powiązania. Nowe komórki nie byłyby całkowicie podobne. Tm większą część mojego ciała by wymieniono, tym mniej osoba powstała w ten sposób byłaby do mnie podobna. W przypadku mieszczącym się na drugim krańcu tego szeregu, całe moje ciało uległoby zniszczeniu i zostałaby utworzona kopia jakiejś całkowicie innej osoby, powiedzmy Grety Garbo. Nie ulega wątpliwości, że kopia Garbo n i e byłaby mną. W przypadku mieszczącym się na pierwszym krańcu, w którym nie nastąpiłaby żadna wymiana, powstała osoba byłaby mną. Jak by na to nie patrzeć, muszą istnieć przypadki pośrednie, w których nie moglibyśmy odpowiedzieć na nasze pytania".
D. Parfit, Tożsamość nic jest ważna, [w:] Filozofia brytyjska u schyłku XX wieku, red. P. Gutowski, T. Szubka, Lublin: TN KUL, 1998. s. 437. 444-445-
Co z wolnością?
Wybór między podstawowymi obrazami człowieka - naturalistycznym i anty-naturaJiscycznym - ma poważne konsekwencje praktyczne. Od tego, jak rozumiemy człowieka, zależy to, czy takie fenomeny, jak wolność i odpowiedzialność moralna, mają charakter rzeczywisty czy pozorny. Od tego rozumienia zależy także znaczenie tworów ludzkiej kultury: czy mają one istotny sens, taki, jaki im w życiu nadajemy, czy są tylko jakąś biologiczną osobliwością?
149