os intelektualny i moralny, nurtu1 2 współczesną. Należy wyzwolić Wiedz^ ePok» tyny, formuł, aystematów**, dotrzeć do % tu". Tą zaś podstawą, „pozwalającą wiA2'2^80^2 dzieć w jedności wszystko, jest uczuci 2• 2 Wi. czucia tedy „powinno wyjść pierwsze •^ w którym zajaśnieje idea2'f, i dopiero gdy pojawi się owa integrująca światłość bierać wolno**. Albowiem prawda „niedoT0** na dla rozumu samego, dostępna jest dla Qfi^ nego czucia i czuciem tym przejęta, dosten^ staje się potem dla rozumu, bo czucie twór?2 w człowieku zdrowy rozsądek, tworzy rozum prawdziwy, tworzy rozum chrześcijański" •. j)0 tego więc, iżby prawdę pojąć, trzeba rozumowanie zawiesić i wejść w siebie, aby dotrzeć w akcie intuicji do owego „jestestwa wewnętrznego**, w którym „prawdy boskie są obecne i zgromadzone" (Saint-Martin). „Dzisiaj — uczył Towiański — wszystko, oo zmysły nasze przechodzi, czego rozum objąć nie może, nazywamy mistycyzmem, ale bez mistycyzmu nie ma Boga i Nieba... odpychać mistycyzm jest to samo. oo odpychać źródło światła prawdziwego" 7. Prawda przychodzi do człowieka zawsze przez serce, któremu sylogizmy są obce. Jest produktem ekstazy, jednoczącej duszę człowieka ze źródłem wszelkiej światłości, tj. Bogiem.
Rozum nie jest zatem zdolny do samodzielnego odkrycia prawdy. Ale nie tylko. Prowa-dzi również do „największego rozsypania du-cha , ao dezintegracji osobowości. Albowiem „człowiek na polu nauki ubija w sobie czucie, życie wewnętrzne, traci chrześcijańską samois-tność swoją... a zasklepiając się w wiedzy... oddala się od prawdy, od życia prawdziwszo ’1 ®. Idzie o to, że rozum w swoich „rozbiorach” _
niczym anatom skalpelem — rozkłada człowieka na elementy poste i traktuje go jako sumę poszczególnych władz, nie widząc ich jedności, nie bacząc, te człowiek jest całością organiczną, zespoloną przez „ducha" i ożywioną przez niepodzielną wolą i uczucie. Dlatego właśnie prawdy rozumu, nie ogarniając całej egzystencji człowieka, pomijając jego uczucia i wolę, pozostają prawdami martwymi. „Rozum — podkreślał Towiański — daje tylko widzenie rzeczy, a nie daje bynajmniej siły do przyjęcia, a tym bardziej do spełnienia tego, co się widzi'39. Wiedza rozumowa trafia jedynie do „głowy... a nie trafia do serca", nie porusza więc ludzkiej istoty moralnej. Pozostaje tedy bezsilna. Stąd „bogactwu w głowie" towarzyszy „ubóstwo, suchość, śmierć w duszy". To zaś sprawia, iż człowiek wiedzący nie jest jeszcze człowiekiem czyniącym i żyjącym prawdziwie. Taka jest właśnie tajemnica owej choroby „re-zonerskiego" wieku: anarchii pojęć, atrofii u-czuć i woli, niezdolności czynu. Prawda żywa nie jest bowiem abstrakcją, rzeczą „do definiowania, systemem, teorią. Jest to coś tyjącego w człowieku, co go ciągle pobudza do działania..." Jest ona tam, „gdzie człowiek w każdym ruchu wydaje drgnienie całego swego ducha", a więc w uczuciach i woli. Idzie tedy o to, żeby ludzie, którzy „zamarli w doktrynie" i zatracili się w umysłowych „zaciekaniach", powrócili do siebie, do życia wewnętrznego, aby silą ofiary i miłości, zebrawszy „ducha rozsypanego na licznych punktach", przystąpili do czynu, przybliżającego realizację Królestwa Bożego.
Krytyka racjonalizmu była formą protestu przeciwko istniejącej rzeczywistości. W pierwsze! połowie XIX wieku bywa się irracjonali-stą, ponieważ jest się przeciw „rozsądkowi",
• MAM w Paryżu. Rkps 855.
• A. Towiański: Pisma, t. I, wyd. cyt.. ». 64. 7 MAM w Paryżu, Rkps 853.
A. Towiański: Pisma, t. I. wyd. cyt., 34.
Tamże, t. I. 64.