nowe idee chrześcijańskie. Państwo to obejmowało i południowe obszary Polski po obaleniu owego „silnego wielce księcia siedzącego w Wiślech”, który z uporem nie chciał się nawrócić na chrześcijaństwo. Kontynuatorem państwa wielkomorawskiego stało się niezadługo czeskie państwo Przemyślidów, państwo, które było pomostem między Polską a zachodnią Europą.
Dramat Słowian połabskich osłonił na długi czas obszary Polski od niebezpieczeństwa niemieckiego. Na tym wolnym od obcych wpływów obszarze mogło narodzić się w dzisiejszej Wielkopołsce przyszłe państwo polskie. Innego tak dogodnego terenu nie było. Południe Polski mimo usiłowań stworzenia organizmu państwowego nie mogło tego celu osiągnąć, a to ze względu na liczne najazdy. Prapoczątek takiego państwa zburzyli Hunowie. Państwo Wiślan obaliła Wielka Morawa. Potem przyszło panowanie czeskie. Obszary bardziej na wschód, dzisiejsze Mazowsze, było chyba jeszcze zbyt cofnięte w rozwoju, miało mniej ludności, słabiej rozwiniętą gospodarkę."!
W Wielkopołsce wszystko składało się na to, aby państwo takie mogło powstać. Bogaty i ludny kraj szybciej ulegał nowym przekształceniom. Gdzieś w legendach kołaczą się ślady dawnego współzawodnictwa między dwoma plemionami tu zamieszkałymi: Goplanami z centrum w Kruszwicy i Polanami wokół Gniezna i Poznania. Śladami tego jest sławna legenda ó Popiciu i Piaście. Zwyciężyło Gniezno rozpoczynając szereg podbojów okolicznych ziem. Legendarny Piast i uznani dzisiaj za historycznych Ziemowit, Leszek i Ziemomysł, wreszcie Mieszko I to ci, którzy w niemałym trudzie i przy wielu przeciwnościach skupili w swych rękach ziemie Łęczycan i Sieradzan, Mazowszan. Połączeni z Polanami i Goplanami stali się zaczynem późniejszej narodowości polskiej. Później, już w czasach historycznych, doszła Małopolska, wreszcie Pomorze i Śląsk.
Z tych odrębnych plemion z czasem powstało nasze jednolite społeczeństwo.
Trzeba przyznać, że twórcom państwa polskiego nic brakowało zmysłu politycznego, że potrafili oni wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, aby osiągnąć swoje cele. Już samo przyjęcie chrześcijaństwa było akcją niezmiernie przemyślaną. Truizmem jest stwierdzenie, że było ono konieczne. W tamtych czasach świat dzielił się na godnych życia chrześcijan i pogan, których traktowano jako wyraźnie niżej stojących, niegodnych szacunku, wyjętych spod prawa. Prawdą jest, że państwo Mieszka I było potęgą, z którą niezależnie od idei musiały się liczyć wszystkie państwa ościenne. Jednak już wewnętrzne układy zmuszały do dokonania zmian ideowych. Jak pogodzić kilkadziesiąt organizmów ma-łoplemiennych, z których, jak zobaczymy niżej, każdy miał swój ośrodek kulturowy, każdy słuchał się własnych wróżb, przepowiedni. Jak rozwiązać dylemat, kiedy połowa z wróżów zabraniała iść na wyprawę, a druga połowa do wyprawy zachęcała. Jeśli spojrzymy na ówczesne państwo polskie, to zobaczymy istną mozaikę plemion, scalonych siłą, ale mających nie tylko własną starszyznę, ale i własnych kapłanów. Obie te siły w każdej chwili groziły separatyzmem. Lepiej było mieć na ich miejscu własny aparat administracyjny, lepiej było mieć jednolitą organizację kapłańską absolutnie zależną od księcia. Cóż bowiem stałoby się z tymi kapłanami chrześcijańskimi, gdyby zasłużyli na gniew księcia? Wystarczyłby jeden gest, a nie pozostałby po nich ślad. Oczywiście trzeba też wziąć pod uwagę zwykłe przeżywanie się dawnych form wierzeniowych. Z biegiem czasu stały się one już zbyt naiwne. Tak jak i wszędzie przyszedł czas na zmiany. Cały splot okoliczności polityki zagranicznej, wewnętrznej i naturalnych odczuć przeciętnego człowieka wskazywał na celowość przyjęcia chrześcijaństwa. Przyjęcia tego
49
4 — Sanktuaria,.,