220 HRABIA 5T. GERMAIM
był synem Karoliny Heskiej, czy też synem poprzedniej żony Franciszka II. Pewne jest natomiast, że w roku 1700 upozorowano jego wczesną śmierć, aby usunąć go ze sceny i ocalić przed śmiertelnie niebezpiecznymi intrygami, któtych celem było pozbawienie niepodległości Transylwanii i całkowite zniszczenie rządzącej nią dynastii transylwańskiej. Uważa się, że to właśnie Leopold Jerzy był hrabią St. Gerniainem.
St. Germain po raz pierwszy pojawił się w europejskich salonach w roku 1743, kiedy to powinien być ponad czterdziestoletnim mężczyzną. Z rozkazu francuskiego cesarza Napoleona III, któiy rządził w latach 1852-1870, sporządzono dossier tajemniczego hrabiego, lecz wszystkie te dokumenty uległy zniszczeniu w pożarze domu, w któtym były przechowywane. W rezultacie stracono wiele niemożliwych do odtworzenia informacji na jego temat. Całe jego życie to ciąg zagadek. Ocalałe informacje wskazują, że został wychowany na jednego z najaktywniejszych, najbarwniejszych i najskuteczniejszych politycznie agentów Bractwa w XVIII wieku.
Snując wspomnienia na temat wczesnych lat życia St. Germaina, Wielki Mistrz loży Ścisłego Posłuszeństwa, książę Karol Heski napisał, że jako dziecko był on wychowywany przez ostatniego z potężnej włoskiej rodziny Medyceuszy. Książę Medycejski, podobnie jak jego przodkowie, studiował mistyczne filozofie, które zdominowały w tamtych czasach Włochy i mogły mieć także wpływ na głębokie zaangażowanie się St. Germaina w działalność sieci Bractwa, kiedy był już dojrzałym mężczyzną. Uważa się, że będąc pod opieką Medyceuszy studiował na uniwersytecie w Sienie.
Pierwsze udokumentowane pojawienie się St. Germaina na europejskiej scenie politycznej nastąpiło w roku 1743 w Anglii. W tym czasie działalność Jakobitów wciąż się wzmagała i do ich inwazji na Szkocję w roku 1745 pozostały tylko dwa lata. Okres ten St Germain spędził w Londynie. Znane są nam jedynie strzępy informacji dotyczących jego działalności z tym czasie. Był utalentowanym muzykiem i wiele jego kompozycji było granych w Teatrze Linie Haymarket na początku lutego 1745 roku, zaś niektóre z tercetów wydane nawet przez walijską spółkę z siedzibą w Londynie.
Władze biytyjskie nie wierzyły, że St. Germain przybył do Londynu robić karierę muzyczną. Kiedy w grudniu 1745 roku Jakobici dokonali inwazji, Anglicy aresztowali go, podejrzewając, że jest ich agentem, po czym stwierdziwszy, że nie posiada domniemanych listów Karola Edwarda, przywódcy stuartowskiej inwazji, wypuścili go. Horacy Walpole tak opisał jego aresztowanie:
...pewnego dnia aresztowano dziwnego mężczyznę, który podawał się za hrabiego St. Gennaina. Jest tu już od dwóch lat, nie chce powiedzieć, kim jest i skąd pochodzi, poza tym posiada dwie zdumiewające cechy, z których pierwszą jest to, że nie używa swojego prawdziwego nazwiska, a drugą, że nigdy nie miał ani nie pragnął mieć jakichkolwiek związków z kobietami... bądź ich substytutami. Śpiewa, gra cudownie na skrzypcach, komponuje, jest szalony i niezbyt rozsądny.1
Po uwolnieniu St. Germain opuszcza Anglię i spędza rok u księcia Ferdynanda von Lobkowitza, pierwszego ministra austriackiego cesarza, jako jego gość. Był to okres, w któiym wciąż trwała wojna o austriacką sukcesję, w której sprzymierzone Austria i Anglia walczyły z Francją i Prusami. W czasie pobytu w Austrii St. Germain został przedstawiony francuskiemu ministrowi wojny, marszałkowi de Belle-lsle, któiy wprowadził go następnie na francuski dwór.
Jest to bardzo intrygujący zbieg okoliczności. Oto aresztowany i podejrzany
0 wrogość do Anglii człowiek wyjeżdża z niej w czasie trwającej wojny, po czym spotyka się głównym ministrem sprzymierzonej z nią Austrii. Będąc jego gościem zaprzyjaźnia się z ministrem wojny wrogiego Austrii kraju (Francji)! To sprawia, że |rgo kontakty po obu stronach frontu zasługują na szczególną uwagę.
Nie wiadomo dokładnie, co St. Germain robił przez kolejne trzy lata po opuszczeniu Austrii.
lego ponowne pojawienie się na scenie politycznej nastąpiło w roku 1749. Tym la/ern był gościem króla Francji, Ludwika XV. Francja będąc krajem katolickim aktywnie popierała Jakobitów walczących z zasiadającymi na angielskim tronie llanowerczykami. Była ponadto zamieszana w wiele innych zagranicznych intryg.
1 >to, co napisała później pewna dama francuskiego dworu w swoich pamiętnikach o St. Germainie:
Od roku 1749 Król [Ludwik XV] angażował go [St Germaina] do misji
dyplomatycznych, z których wywiązywał się nienagannie.3
Król Ludwik XV przeszedł do historii jako architekt osiemnastowiecznej tajnej dyplomacji. Akceptacja St. Germaina na francuskim dworze i jego działalność na rzecz ludwika XV w charakterze politycznego agenta jest znacząca z wielu względów.
Po pierwsze, wskazuje ona na doniosłą rolę jaką członkowie Bractwa odgrywają w tworzeniu i operacjach narodowych i międzynarodowych tajnych służb przez całą hiMorię - sprawą tą zajmiemy się dokładniej w dalszych rozdziałach.
l’o drugie, będąc katolikiem król Ludwik XV podlegał jurysdykcji papieskiej. Kowiół z kolei był wrogo ustosunkowany do masonerii. Obie te od dawna przeciw->i jwne sobie frakcje wywodziły się z Bractwa. W roku 1737 Ludwik XV wydał edykt /likaniający wszelkim francuskim ugrupowaniom jakichkolwiek kontaktów z maso-mh i.i Przez następne dziesięciolecia rząd francuski aktywnie represjonował masonów w swoim kraju, urządzając na nich policyjne obławy i osadzając ich w więzieniach. W skul /a Ludwikiem XV poszedł papież Klemens, któiy rok po jego edykcic wydał bullę zabraniającą wszystkim katolikom przynależności bądź wspierania masonerii |'"d groźbą ekskomuniki. Zakazy te omijały jednak hrabiego St. Germaina, któiy będąc stałym gościem króla Francji, od lat działał na rzecz Bractwa. Najbardziej piawdopodobnym wyjaśnieniem tego stanu rzeczy, które znajduje potwierdzenie w niektórych faktach z jego życia, jest to, że nie był on masonem, ale wysokim rangą igi ntrm Bractwa. Jest również mało prawdopodobne, aby Ludwik XV wiedział, jaką mię M Germain odgtywał w sieci Bractwa.
' babci Cooper-Oakley, The CounrofSt. Germain, Rudolph Steiner Publicatlon, Blauvelt, 1970, «n
W.S. Lewis (pod redakcją), Horace Walpoles..., vol. 20, str. 570.