AHASWERA
Idzie wskroś świata dziewczyna królewskiej krwi. Oczy ma czarne — a w oczach namiętne skry. Błądzi po ziemi niepewną stopą — jak w śnie — I ziemię widzi zmąconą w słonecznej mgle.
Idzie tak blada w czerni powtócznych szat Od niepamiętnych — odwiecznych, odwiecznych
lat.
Idzie do celu swego — gdzieś w dali — ciemnego — I nie wie dokąd? i nie wie, biedna, dlaczego? Wciąż idzie naprzód i pyta chmur białych — skąd? Czy ją aż z raju gna Ewy słoneczny błąd?
Czy z niebios pana na padół strąciły czarty?
I szydzą z Boga wygnańca duszy rozdartej?
Czy w ciało oblekł się wicher szczytowych skał,
Że pierś jej targa posępny zatraty szał?
Czy ogień piekieł zamieszkał czyste jej łono,
Że z źródeł pije wargą wieczyście spieczoną?
Czy wszechstworzenia białą, chodzącą jest trumną, Że jej tak bosko, tak sennie, gorzko i dumno?...
Bladej dziewczynie nie gasną w źrenicach skry.
Nie zna znużenia powoli gryzącej rdzy.
Choć idzie z wieków i w wieków dal — nieustannie —
Serce jej płonie, jak słońce wiosny, zarannie. Młodość nie schodzi z jej blado-płonących lic.
Nic jej nie zwarzy — nie złamie, nie zegnie nic. Ani wichury i ciemnych dni niepogody —
Ni jad śmiertelny czerwonej wilczej jagody —
Ni ludzi tępe, tchórzliwe i chwiejne serce —
Ni furie pragnień — ni tęsknot szpony-krwiożerce — Ni grom piekielny z pąsowej w lazurze chmury — NU nie pokona, nie złamie królewskiej córy.
[ < 'ialo jej ranne — i serce. — Dusza nietknięta.
Iilogosławiona? może. A może przeklęta.
I lylko jedna katusza dziewczynie bladej (liozi złowieszczym sykiem potwora zagłady, Jedna męczarnia zastaje słabą, bezbronną l y lilię wieczną — tę lilię mocną i wonną.
Jedna jedyna — lecz stale w ślad jej biegnąca, .Ink czarna ziemia za świetnym pożarem słońca, /warta z jej sercem jak serca bezprzerwne bicie I jak czerw drzewny jątrząca jej łono skrycie.
Nu dnie kielicha jej duszy, lilii czystej —
Z żądłem w korzeniu drga robak — nudy wieczystej.
IJ/le przez ziemię blada dziewczyna —jak w śnie — Ziemia się chwieje koło niej niby we mgle. Ulegnie do celu swego gdzieś w dali ciemnego 1 nie wie dokąd? i nie wie, biedna, dlaczego? Ulegnie tak błędna — i straszne sny jakieś śni,
Uo dyszy ciężko — w powiekach stanęły łzy —
227